Tylko sie drapie, malo profesjonalnie to wyglada...a jeszcze jednej pani oddalam do pokoju wtyczke na komary...no ale nie mialo byc o tym.
Jedzeniowo cos upadam, nie moge sie wbic na dobry tor. Nowa dieta na nastepny tydzien wkurzyla mnie, bo lodowke mam pelna jedzenia, ale nie tego co trzeba... troche pokrecilam, troche poprzestawialam i chyba powinno sie zmiescic w malych zakupach wszystko.
Jeszcze w pracy sie trzymam z jedzeniem, ale w domu za duzo kuszenia!!!
Ogolnie musze sie wypisac, bo nie mam z kim. Chodzi o te prace. Juz pare dni chodze nabuzowana, bo chyba wolnego nie dostane, a nie mam ochoty 2 tyg ciagnac bez wolnego, bo pozniej musze miec na 13tego wrzesnia, bo zachcialo im sie (rodzince mojego) chrzcic prawie 3 letniego chlopca...w koncu sobie przypomnieli??? A nie, no bo przeciez tak wypada...a to juz odrebny temat.
Kolejne, w hotelu w ktorym pracuje, mielismy zamykac 04.10 i to raczej na luzie, a ja tu widze pod koniec miesiaca w cholere ludzi (zydow - bardzo trudni goscie-tzw truj dupy) i dziewczyna od sniadan nie ma kontraktu, ciekawe kto bedzie robil 100 sniadan dziennie!! A poznije, ta dyrektorka mi mowi, czy ja bym zostala do 06.10, no ale kolezanka recepcjoniskta od 01.10 wyjezdza na uczelnie, a jej tez nie bedzie... to co ja sama z Chinka i Marokinka (sprzataczkami) mam zamykac hotel i te grupe? To nie tyle co chodzi o wymeldowanie gosci i pomachanie im na pozegnanie, ale na fakturowanie tego wszystkiego, odpowiadanie na emaile itp i cala odpowiedzialnosc na mnie? Za co, zeby mi pozniej jeszcze cala zime dupe truli, ze cos nie tak...
Z drugiej strony chcialabym tu wrocic za rok, ale tylko dlatego, ze mam robote pod domem, za spoko kase i znam miejsce pracy juz prawie na 80%, no ale jak im odmowie tych ostatnich dni...bo umowy nie mam, beda ja musieli przedluzyc o 7 dni? A wyplata za pazdziernik przyjdzie 22 listopada? :(
No i tak te stresy mnie zjadaja...
Juz sama nic nie rozumiem...nawet na telefon nie umiem odpowiedziec, jesli nie chodzi o pokoj, to nic innego nie rozumiem, bo albo sie nie moge skupic albo pytaja sie o pierdoly ktorych nie rozumiem, albo nie mam pojecia.
Boh, ide zjesc sobie zupe z pomidorow, ogorka i cukini. Na surowo...?
Julietta21
4 września 2015, 23:19Ja tez się zawsze nastresuje niepotrzebnie, wiec dokonale wiem o czym piszesz. Kochana na spokojnie spróbujz nimi dojsc do porozumienia, na pewno się dogadacie ! co do trzymania diety!Wczoraj ogladałam cudny film" Do utraty tchu" polecam, tak odnosnie motywacji i nastawienia. Wiem,ze wszystko zaczyna się od głowy i faktycznie tak własnie jest...same siebie krzywdzimy ,kazdym koeljnym cukierkiem, niepelnwoartosciowym ejdzeniem ,od ktorego powinnysmy się trzymać z daleka.staram się powtarzac sobie to kazdego Dnia. A juz zwlaszcza w te dni, kiedy mam lenia, jak dzis!myślę sobie nie...a zaraz potem...jasne narzekaj, ale co robisz w tym kierunku, bys byla z siebie bardziej zadowolona??chwila...kolejna mysl lepiej pocwiczyc codziennie te godz. niz kazdego dnia ogladac w lustrze ciało,z ktorego jest się niezadowoloną...i naprawdę tak jest nam się wydaje ,ze te cwiczenia to nie wiadomo jaka wyzsza szkola jazdy!!otoz wcale nie...trudniejsza jest czysta miska...sama musisz tak wlasnie sobie tlumaczyc!!cieszmy sie pieknym , zdrowym zyciem...zamiast marnowac dnie, meisiace, lata na bycie z siebie niezadowolonymi, sciskam Cię mocno Piękna:***
Julietta21
4 września 2015, 23:20Zwkleklam tylek i pocwiczylam godzinkę:D pot się lal strumieniami, a ja bylam z siebie zajebiscie zadowolona:D tak ma byc!
malgorzata13
4 września 2015, 20:37Troche młynek masz.trzymaj sie pozdrawiam