Wracam do aktywnego wypoczynku podczas drzemki maluszka. Dzis rozgrzewka, cwiczonek pare dywanowych i rozciaganie, wczoraj bylo 20min roweku, ale dzis ppdczas rozgrzewki uslyszalam jak w rowerze spadl lancuch, mam stacjonarny i bedzie trzeba go rozbierac.
Jedzeniowo, no wczoraj bylo dobrze do kolacji, ale nie wiedzialam co ze soba zrobic jak nie bylo maluszka wokol mnie...No ale nad tym musze popracowac, nie poddawac sie emocjom...
Dzis jedzeniowo nawet OK: tutaj drugie sniadanie
Koktajl: kiwi, seler naciowy, pomarancza, lyzka otrab i woda. Smaczny
A zrobilam tez zakwaz zytni!
Czas wrocic do dobrych nawykow pieczenia chleba na zakwasie, bo ciagle na tych drozdzach wiec po prostu czas na zmiany. W sklepach te znalazlam w koncu make zytnia, drobno mielona i pszenna razowa i wield innych, wiec powoli bede mieszac i piec :).
A tak prywatnie to z praca o ktorej wczesniej pisalam, nic nie wyszlo. 5dni popracowalam, fajnie bylo i przypomnialo mi sie jakie to absorbujace pracowac i robic cos innego. Doswiafczenie pozytywne, szukam dalej.
Ide teraz gotowac makaron razowy do mojego indyczka z warzywami, a na kolacje jest zupa fasolowa z jarmuzem. Chyba to jarmoz, bo tu nazywa sie cavolo nero - czarna kapusta i wyglada troche inaczej niz jarmuz, ale strasznie zdrowa. Zrobie fotki!
Trzymajcie kciuki aby kroczyla dalej!
elirena
27 stycznia 2015, 15:14cavolo nero - to chyba jednak nie do końca jarmuż, bardziej jakieś kapustne...A pracą się nie martw i na Ciebie przyjdzie pora :P
Nienia87
22 stycznia 2015, 17:05Cieszę się że już jesteś z powrotem :).Dla mnie tez wieczory są ciężkie ale nie można się poddawać.
katy-waity
22 stycznia 2015, 15:03to prawda, wieczory sa najgorsze bo wlasnie wtedy wiekszosc znasz pozwalala sobie zazwyczaj przed telewizorem na cos malo kaloryccznego ;) odruch zostal;)