nic nie robie w kierunku zmiany stylu zycia, no moze troszke ale to powinno byc 100% dziennie a u mnie jest moze z 15%..
A dni leca, wazne wydarzenia coraz blizej, a ja dalej czuje sie i wygladam jak galareta...
nie chce mi sie... i ciagle wymowki, to za pozno to za goraco, to gardlo mnie boli:( eh
i bezmyslnie powtarzam i lisze to samo...gdyby tak przejzec moj pamietnik to wiecej w nim takich marudnych wpisow, niz tych w kto3ych cos osiagnelam, motywujacych, nie tylko mnie ale tez innyc
Ciagle marudze, juz mam tego dosc
W niedziele sobie wymyslilam ze do wyjazdu do polski zrobie 12 razy skalpel
, 3 raz w tyg tak jak w ksiazce, wiec zamorduje sie i wypluje pluca ale zrobie go wlasnie tyle razy i w dupie mam zmeczenie, pot i lenistwo, bo wkurza mnie to niemilosiernie.
dupa wolowa jestem a nie kobieta, matka i 32letnia dorosla osoba...
Wogole mam takie pokrecone wpadki czasami, ze strach. Pokloce sie z facetem, to na zlosc jemu zezre paczke jego ciastek...no popitolona jesfem, a pozniej sie zale ze gruba a jaki wstyd jak zauwazy ze ich nie ma albk mniej....
to tylko jedno z wielu....
teraz plan na tydzien: synusia zostawic pod opieka dziadku a ja sama na energiczny spacer, skalpel podczas popoludniowej drzemki(nie mojej oczywiscie), zjedzenie wszystkiego co przywiozlam ze soba czyli musli z otrebami, kaszy jaglanej, gryczanej, burakow gotowanych i marchwi, ograniczenie, lepiej wyeliminowanie cukrow i slodkiego, lodow!, ktore mnie rozczarowaly, bo myslalam ze moge sobie pozwolic na podwieczorek mala porcje, ale ja je zjem a po godzinie juz glodna znowu, no to kij wam w oko durne lody, to lepiej jablko zjem to przynajmniej je poczuje i wytrzymam do kolacji....
wracajac do planu: spacery, skalpel, prawidlowe odzywianie bez serow tlustych, duzych ilosci makaronu i dodatkow, malo lub wcale cukrow, slodyczy, duzo warzyw i herbaty, plus codzienny wpis do pamietnika, na podsumowanie dzialania.
plis trzymajcie kciuki i dajcie wsparcia!
Maya27kc
5 czerwca 2014, 14:54Hmmm... A próbowałaś może biegania? :) Ja zawsze, zawsze go nienawidziłam! Ale jak teraz o tym myślę, to po prostu wybierałam nieodpowiednie tempo dla siebie, no i nigdy nie miałam na tyle dobrej kondycji by te biegi w szkole nie sprawiały mi problemu... A jednak teraz trenuję.... marszobiegi! Truchtam sobie ile mogę,a potem maszeruję. Pocę się przy tym jak prosiak, ale z uśmiechem na twarzy! (mimo że mam sporą nadwagę ^^ ). Podczas biegania wydziela się enzym szczęścia, który zagwarantuje Ci dobry humor na cały dzień! Co prawda podobno dzieje się tak również w przypadku innych ćwiczeń, ale mnie to chyba nie dotyczy. Sprawdzałam :P Tylko bieganie i zumba przynoszą mi radość. Jeśli zaś chodzi o uczucie euforii to nie jest to żadna bajka, poczytaj sobie o tym tutaj: http://jejzdrowie.pl/co-wydziela-twoj-organizm-podczas-treningu Co do diety, to musisz ją zmienić, faceci zazwyczaj tyją dużo wolniej niż kobiety, dlatego dla ciebie taka paczuszka chipsów nie jest wskazana >: Być może twoje zachcianki uzależnione są od złego samopoczucia i niedoboru witamin... nie wiem jak to wygląda u ciebie, ale ja po zmianie dity nie odczuwam łaknienia na niezdrowe produkty, chociaż moja rodzinka wciąż przynosi do domu czekoladki, batoniki, chipsy, ostatnio były pyszne frytki do obiadu... zastąpiłam je kromką chlebka żytniego, ale nie żałuję :P Obecnie jestem już na drugim etapie odchudzania, gdy spala się więcej tłuszczyku <3 (a nie tylko woda jak w pierwszym)
kingoje82
5 czerwca 2014, 17:14Wlasnie chcialam sprobowac cos takiego jak marszobieg, albo choc energiczny spacer, mode jeszcze mi sie uda dzis...dzieki za wsparcie I wpomagajacy ko.entarz!
elirena
5 czerwca 2014, 12:58Damy damy wsparcie, ale jak to będzie na pół gwizdka zrobione to nici z tego - SAMA WIESZ! Jak byś była konsekwentna to już dawno 6 z przodu byś miała i na włoskich plażach szalała :P Usiądz, przemyśl, wyznacz cel. To naprawdę niewiele, a zdrowie, samopoczucie całkiem inne. Zobacz 2-3 miesiace i zobaczysz inną siebie , a Ty pamiętnik masz od 2009 !!!!! Nawet sobie nie wyobrażasz ile można było już zdziałać! Trzymam bardzo mocno kciuki, ale Ty musisz obiecać, że po 12 skalpelu nie rzucisz wszystkiego....
kingoje82
5 czerwca 2014, 17:17No widzisz, zauwazylas szczegoly ze len ze mnie na maxa...najnizej zeszlam z wage do 77.8kg w pazdz 2011 a te 65kg moglam miec w ciagu 6mies tak jak obiecywala diets vitality, ale z niej tez trzeba korzystac. Zaduzo przegapilam, za szybko sie poddaje, ale jednak dzis, juz zrobilam skalpel I jeszcze mi zostalo 11do zrobienia:)
agnes315
5 czerwca 2014, 10:07Trzymam, a jakże! Buźka :)*
nusia892
5 czerwca 2014, 09:29trzymam kciuki żebyś odnalazła taką postawę która będzie sprawiała że utrata kilogramów to czysta przyjemność :D A uwierz mi że ćwiczenie z dzieckiem potrafią wyciągnąć z ciebie każdą kropelkę potu ;) no i maluch zadowolony uznając to za świetną zabawę
micha98
5 czerwca 2014, 00:48Margaretki komentarz jest super I tez tak uwazam. Nie podchodz do tego negatywnie, poniewaz z niegatywnego podejscia ..negatywne efekty. Nie oczekuj, ze wszystko przyjdzie juz I zaraz... malymi krokami I osiagniesz cel, Zawsze mnie irytuje to , ze my Polki mamy tak malo wiary w siebie , a jestesmy takimi fajnymi dziewczynami. Wiec glwa do gory I pomysl , ze tysiace osob chcialoby byc, zobaczyc I doswiadczyc miejsca w ktorych Tobie bylo dane przebywac. Ja pod tym wzgledem czuje sie bardzo wyrozniona przez los:):):) Powodzenia!!!!
margaretka_87
5 czerwca 2014, 00:04Źle do tego podchodzisz, nie traktuj zmian w życiu jako zło konieczne a przyjemność! :-) Znajdź aktywność, która sprawi Ci przyjemnośc - rower, bieganie, pływanie, rolki, spacery, fitness, siłownia itd. Wybór jest ogromny, ważne, zeby był ruch, który jest przyejmnoscią. A później jedzenie - żadnego głodzenia, hardcorowych diet itp., im zdrowiej tym lepiej, rób sobie posiłki, które będą Ci smakować, ja tak robię - zajrzyj do mojego pamiętnika ;-)
kingoje82
5 czerwca 2014, 17:19Dzieki, troche mialam ochote nawrzeszc,ec na siebie, bo po dobroci juz nie dziala;)