Znow nie robilam wpisow, choc na vitali jestem codziennie i czytam was codziennie i podziwiam...
Dobrze wiem, ze codziennie pisanie pamietnika, bardzo dobrze wspomaga odchudzanie. Czy sie poprawie? Zobaczymy czy bede pisac codziennie...?
Dieta vitalji dalej przychodzi, co sobote po piatkowym wazeniu... waga raczej idzie w gore, bo ja nic nie robie w kierunku aby szla w dol...bo sama ostatnio mam dol i zajadam swoje smutki i slabosci, bo to takie latwe... wygodne, bo nauczylam swoj organizm odczuwac glod kiedy wlaczam komputer... i rozumiem to i dalej jak ten osiol to robie...
W moim przypadku jedzenie i psycha jest bardzo silnie ze soba powiazane. Jem (cokolwiek), bo to mnie uspokaja, zatyka ten glos slabosci, strachu przed tym co jest dookola...
Jutro minie 2 miesiace odkad sie przeprowadzilismy do Wloch...a ja do tej pory sama nie bylam w sklepie...a brak samodzielnosci zajadam dzemem... 400gr sloik - 4 dni i go nie ma... kostka masla (125g) dwa dni... no nie ma sie czym chwalic... w sumie wstyd az pisac, ale chyba licze, ze ktos moze dowali jakis komentarz i sie obudze...
Od dwoch dni czytam diete dukana(dorwalam wersje elektroniczna). Bedac w jednym ze sklepow, nie znalazlam zadnego nabialu(oprocz jogurtu 0.1) z zawartoscia tluszczu ponizej 5%, bo beztluszczowy to nie istnieje. A oni i tak wszyscy chudzi! Udalo mi sie znalesc pare przepisow na twarog domowej roboty, pewnie z chudego mleka tez powinien byc dobry...
Nie jestem przekonana, co do tej diety, bo juz sie widze, jak sie bede kusic na pizze, makarony, risotta... jak to osiagnac.. ale nawet teraz "jestem na diecie vitalji" to i tak sie kusze... wiec moze to nie zalezy od diety tylko od tego, co we lbie siedzi!!!
Moze jutro wpisze co jadlam, bo dzis jakos tak wstyd :(, bo moze jednak to pisanie pomoze.
Nawet pisanie, ze nie ma co myslec tylko dzialac, na mnie nie dziala.. sie zachamowalam... stoje.. tylko waga rosnie...
No nic, ide poczytac dukana znow, interesujaco pisze i dalej czekam na gosci i podsluchuje rozmowy jakis ludzi, bo tak glosno gadaja ;)
Pozdrowka!!!!
anilewee
25 października 2010, 15:36kochana ja z tym podjadaniem mam podobnie ostatnio:/, niby wiem, że nie powinnam, a jednak zjadam.., ale u Ciebie to kochana szkoda tej kasy, która na dietę poszła, więc bierz się w garść kochana!
mama0712
24 października 2010, 21:16Nie mam jeszcze tej książki, ale mam "Nie potrafię schudnąć", troszkę ją poczytałam, przepisy np, na chlebek biorę z internetu.Narazie zbierałam sobie wszystko, od jutra mam zamiar zacząć tak na "serio". Co z tego wyjdzie to się okaże, ale muszę, muszę, muszę...bo zaczynam nie mieścić się w swoje ciuchy, no i okropnie się czuję. Pozdrawiam:) Przemyśl sobie wszystko, zmotywuj się jakoś:) Ja sama nad tym pracuję to coś wiem o tym, ciężko jest.
karenknightly
24 października 2010, 20:56a co do tej psychiki to masz racje - moj mąż np. zawsze jak mamy ogladac jakis film/serial automatycznie robi sobie kanapke, bo dziwnie mu siedziec przed monitorem bez niczego... Tymczasem trzymam kciuki, zeby wszystko dobrze szlo! pozdrawiam :)
LuiKa
24 października 2010, 18:55to w Italii taki problem z nabialem? O kurczak! Ja bym tam nie wyzyla, a tak ICH kocham:D A wiesz, ze jedzenie wloskie nie tuczy tylko trzeba jesc pozadnie i odpowiednio:)) Makaron 'al dente', sos pomidorowy bez tlustych dodatkow, pizza na cieeeniutenkim ciescie:) wiem wiem latwo sie mowi, bo niestety to co najgorsze najlepiej smakuje (jakos zle to jest przez nature pomyslane). Trzymaj sie, wierze w Ciebie, dasz rade, badz piękna jak Włoszka!:*
WkrotcePiekna
24 października 2010, 18:53tylko jak tam tak trudno o chudy nabiał to ciężko Ci będzie wytrzymać. Pozdrawiam/