Weekend w szkole, nerwy w pracy (sama jestem w szoku, ale zdążyłam się zdenerwować pracą o 7:40 zanim jeszcze praca się zaczęła...) wszystko to sprawiło, że tydzień zaczął się po prostu ciężko.
Ostatnio mam nienajlepszy czas w tym miejscu. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo podejrzewam swojego szefa o szpiegowanie i jak powiem co o nim myślę, to ta wiadomość dotrze do niego szybciej niż światło... W każdym razie w pracy czuję się źle. Żadnej pracy się nie boję i wiem, że za jakiś czas zdecyduję się odejść, ale zwyczajnie szokuje mnie to jak władza co niektórym uderza do głowy i stają się po prostu wrednymi istotami, którzy nie szanują ludzi i uwielbiają ich szmacić...
Te nerwowe sytuacje doprowadzają mnie do dwóch dróg - obżarstwa albo palenia... Z tym drugim nie mam problemu, bo nigdy nie paliłam, ale jedzenie zaczyna mi się marzyć po nocach. To w zasadzie chore, bo jem naprawdę dużo, syto i nie chodzę głodna. Po prostu zawsze stres zażerałam słodkim. Teraz mi tego brakuje przez co korzystam z czegoś jeszcze gorszego, bo mam jeszcze jeden ohydny nawyk. Rozdrapuję, rozrywam i szarpię skórki przy paznokciach. W efekcie w okresie większego stresu chodzę z palcami poharatanymi do granic możliwości. Wygląda to po prostu strasznie, ale nie umiem się tego oduczyć :/
Chciałabym, żeby już były święta, mały odpoczynek od tego wszystkiego, rzucenie się w wir przygotowań i żeby ogarnęła mnie taka zwyczajna radość. I żebym w końcu mogła zjeść ogromny kawał piernika mojej mamy...
jak.nie.dzis.to.kiedy.
27 listopada 2018, 09:30oj przykro mi, że tak się zaczął Twój tydzień - a nie możesz mieć Go gdzieś i po prostu robić swoje? Wiem że nie zawsze się da, ale może choć może troszke pomoże
karolina1431
27 listopada 2018, 10:02Staram się mieć go gdzieś i robić swoją pracę najlepiej jak potrafię, ale pewnie domyślasz się jak wygląda taka współpraca. Nie robię tak jak on chce - czyli nie donoszę to znaczy że co nie zrobię to będzie źle. Na razie zagryzam zęby ale jak przyjdzie do pożegnania się to zwyczajnie napiszę do prezesa i powiem jak to wygląda i żeby może przyjrzał się jak traktowani są też pozostali pracownicy.
jak.nie.dzis.to.kiedy.
27 listopada 2018, 10:05pytanie tylko jakie ma podejście do tego szef. Bo są tacy, którzy nieznoszą donosicielstwa a są i Ci drudzy.
karolina1431
27 listopada 2018, 12:15Dla mnie się liczy to jakie ja mam podejście. Nie znoszę donosów, nie robię tego i dla dobrych relacji z szefem tego nie zmienie
jak.nie.dzis.to.kiedy.
27 listopada 2018, 12:17oczywiście, że tak, ja jednak wychodze z założenia że nie pali sie mostów za sobą, odchodząc tez mogłam duzo powiedzieć szefowi ale uznałam że nie ma sensu. Jednak każda z Nas ma różne sytuacje.
karolina1431
27 listopada 2018, 12:23W sumie masz rację. Może nie warto palić tych mostów, bo nie wiadomo co się w życiu przydarzy. Mam jeszcze trochę czasu na decyzję jak to wszystko rozegrać. Mam nadzieję, że im bliżej terminu tym bardziej wyklaruje mi się wszystko w głowie :)
jak.nie.dzis.to.kiedy.
27 listopada 2018, 12:31pewnie że tak, ja idąc składać wypowiedzenie wcześniej sie przygotowałam na zasadzie: ile chce powiedzieć o nowej pracy, czego nie chcę totalnie powiedzieć i co na pewno powiem. Chciałam aby moje odejście uzmysłowiło szefowi, że koleżanki nie będą tam wieki siedziec i że takie same pieniądze można miec o wiele lepiej w innej firmie i przedewszystkim szansę rozwoju. Więc powiedziałam ile będę zarabiała na start ucząc się kolejnej profesji w moim zawodzie, o innym układzie godzin pracy i że można byc dla klientów dostępna przez 5h a nie 8h, że nadgodziny można odbierać, że można mieć mniej klientów itp ... otworzył oczy ze zdumienia jak to powiedziałam ... pomysł Ci poddałam ;) reszta lezy po Twojej stronie w sensie sposób w jaki chcesz załatwić pewne sprawy
jak.nie.dzis.to.kiedy.
27 listopada 2018, 12:33a no i koleżanki z pracy chciały wpłynąć na rozmowę z szefem "radząc" co mam mu powiedzieć - oczywiście duzo więcej chciały na swoja korzyść, ale ja powiedziałam tyle aby Im pomóc a sobie( w razie gdybysmy się z szefem kiedys potkali) niezaszkodzić ;)
karolina1431
27 listopada 2018, 12:53Z doświadczenia z pierwszej pracy w zasadzie zastosowałam tę samą metodę co Ty przy odejściu. Jak dzisiaj pamiętam moment kiedy prezes złapała mnie na schodach i powiedziała "teraz twoim koleżankom będzie ciężko w dziale". A ja jej odpowiedziałam "musi pani wiedzieć, że w tym dziale nigdy nie było lekko". Była zdziwiona moja szczerością ale mam wrażenie, że po moim odejściu zaczęto traktować dziewczyny z mojego działu z większym szacunkiem.
jak.nie.dzis.to.kiedy.
27 listopada 2018, 12:55świetnie zrobiłaś a tym bardziej że dziewczynom wyszło to na dobre :)