Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Odchudzanie przed i po - po co mi to?


Ostatnio namiętnie, w ramach motywacji oglądam programy o grubasach. Są dwa rodzaje. Pierwszy o tych co w ciągu roku z superpasztów, poprzez pasztety stali się odtłuszczoną paróweczką i o tych co z superpasztetów, doszli do fazy pasztetów i albo znów przekształcili się w superpasztety z powodu swojego lenistwa i braku odpowiedzialności, albo braku woli życia - bo nie wiem jak inaczej niż powolne samobójstwo nazwać tycie do momentu kiedy układ nie wytrzymuje, człowiek nie wstaje z łóżka i umiera, bo nie potrafi odmówić sobie frytek, albo weszli w fazę pasztetu (powiedzmy drobiowego).

Założenia tych programów? Pokazać co by było gdybym...no i tu dwie opcje znowu- co by było gdybym przez rok się mocno przyłożyła i co by było gdybym nie robiła ze sobą nadal nic. Motywujące i jedne i drugie.

Pierwsze, bo pokazują ludzi grubszych ode mnie o jakieś 50 kg od mojej wyjściowej, którzy w rok doszli do mojej wymarzonej niemal. Noooo... naprawdę. To możliwe. Tylko jest mały haczyk. Rzecz dzieje się w Ameryce- a tam jak wiadomo dzieją się rzeczy niestworzone :D ci ludzi spotykają przystojnego uśmiechniętego pana, którego chętnie bym nawet i przygarnęła pod swój dach, żeby mnie odchudził oczywiście]:>  bo dość sympatyczny i autentyczny w tym wszystkim najbardziej, no ale, że jestem zamężna, a mąż woli odchudzać bez osób trzecich, to pan niestety musi zostać za wielką wodą :D Jego strata :D fabuła zawsze ta sama- pani grubaśna jedzie, opowiada jakąś łzawą historyjkę, która ma ukazać dlaczego tak się roztyła i wzruszyć widza (tylko raz mnie ruszyło), potem ją przeciągnie biegnąć ponad siły, albo pedałując albo cały wachlarz innych ćwiczeń mających na celu pokazać jaka jest słaba i że może to zmienić i zmachać ją konkretnie, po czym dietetyk pokazuje jak zrobić frytki ze szparagów i pani wraca do domu. A tam uuuuu też bym tak chciała wrócić- jedno pomieszczenie zagospodarowane jako siłownia i cały asortyment po prostu marzenie. Chyba bym sobie pościel rzuciła na bieżnię i spalibyśmy na niej z tej radochy. Następnie ta pani spina się strasznie i ćwiczy jakby się przygotowywała do olimpiady, bo jej pan obiecał, że jak spadnie poniżej jakiegoś pułapu, to on jej cos da. Ale nie całusa albo album ze zdjęciami. On jej da podróż marzeń, albo wymarzony sprzęt do pracy którą lubi i takie tam inne "drobiazgi" . No to pani macha tymi nóżkami na bieżni, wiosłuje, spala straszne rzeczy wyczynia. Potem przychodzi kryzys, pani płacze a pan przyjeżdża i zostaje i z nią ćwiczy myk i efekt gotowy. Potem kolejny etap. Ten, żeby stracić 40 % masy ciała, żeby mogli z panem pójść do innego pana- tym razem pana chirurga i zrobić operację wycinania nadmiaru skóry - o właśnie i tu od razu nasuwa się cudowne spostrzeżenie- po co jak głupia zrzucić w rok i wyglądać jak buldog skoro można w dwa lata i mieć wszystko na miejscu bez cięcia :) W każdym razie, pani ma operacje i wraca dopiero w hucznym finale. Oczywiście wygląda nieziemsko. Czy mnie to motywuje? Tak. Bo widzę, że można. Praca, praca i jeszcze raz praca, nad sobą, nad swoimi odruchami, uczenie się panowania nad apetytem i zachciankami. Dlaczego mnie denerwuje- bo większość z nas nie ma w domu nowoczesnej siłowni, nawet może i w okolicy nie ma, albo nie ma czasu, albo kasy, żeby do niej iść. Większość z nas, po zrzuceniu nie zafunduje sobie podróży, czy sprzętu za dziesiątki czy setki tysięcy. I większość z nas, nie zoperuje nadmiaru skóry, jeśli taka się przytrafi, bo chudnięcie będzie zbyt szybkie. A i tak mnie to motywuje, Bo każda kolejna zmiana wywołuje moje "wow" i myśl, dobra, ja wydłużę czas, bo na operację ni cholery nie mam, ale można...jednak się da.

No i te drugie, monstrualne...które albo nie chudną, albo trochę chudną i znów tyją. Czasem umierają. latami przykute do łóżek, latami obrośnięte tłuszczem w sposób, który skłania do myślenia, czy to możliwe, że ludzkie ciało jest w stanie rozciągnąć się do takich rozmiarów. Jest. A do tego jedyne co nie wytrzyma w końcu to serce. Kiedy patrzę jak wracają po operacjach do domu i jak małe dzieci, które jeszcze nie rozumieją konsekwencji tego co robią, nadal się obiadają, jak dokarmiają ich bliscy, którzy muszą ich tez myć i podcierać, jak pod presją matki, córka daje jej miche pełną tłustego żarcia, bo inaczej ta siada jej na psychikę wzbudzając poczucie winy, albo się obraża, czuję, że to cudowne panować nad tym co się zjada, nad tym co się robi ze swoim ciałem.

I jedna rzecz mnie zastanawia zawsze. Ci ludzie mają rodziny, dzieci, bliskich, którzy widzą co się stanie jeśli człowiek się nie opanuje, a jednak sami są niejednokrotnie niewiele szczuplejsi od tych leżących na stałe. I nic z tym nie robią.  I w efekcie obok leżącego bąbla skacze cały sztab odrobine mniejszych bąbli, które jak nic za 10,15 lat tez się tacy staną.

Co mnie zastanawia? ciekawe, bo ja widzę w sobie wiele z zachowań tych przeogromnych ludzi. Kiedy maż nie chce mi pozwolić zjeść coś słodkiego, potrafię się dąsać ]:> żeby tylko wzbudzić litość, albo miał poczucie, że zabrania mi głodnej przecież i umierającej jedzenia. :D Potrafię jak oni wmawiać sobie, że czegoś nie zrobię, bo to niemożliwe. Teraz z tym walczę, ale zdarzało się. Potrafię jak oni kłamać, głównie okłamywać siebie- zjadłam ciastko, a udawałam, że to w ogóle nie miało miejsca. W efekcie niby dieta, a kg do przodu zamiast spadać. i lenistwo...o tak...tam te monstrualne panie miały zrobić kilkanaście wymachów z leciutkimi hantlami dziennie. A robiły z tego taki problem, jak by im ktoś kazał co najmniej zrobić przysiad. Ale ja czasem też tak mam. O małym wysiłku potrafię pomysleć sobie jak o strasznym obciążeniu niemożliwym wręcz do wykonania. Bo mam w tyłku lenia czasem :Di zaraz wszelkie bóle świata w stawach, głowie i nieistniejących ( bo co tu się oszukiwać :D) mięśniach.

jednym słowem niech ten urlop już się kończy, bo zaczynam oglądać odmóżdżacze :D

Ale poważnie- czasem motywują jak cholera.

  • katy-waity

    katy-waity

    31 lipca 2015, 00:32

    mam dokladnie takie same refleksje gdy ogladam te programy....

  • ppolka

    ppolka

    30 lipca 2015, 23:00

    oj i ja oglądam z zacięciem te programy :)) lubię oglądać, jak ludziom udaje się zgubić kg, jeśli oni mogą, to i ja ;)

  • andula66

    andula66

    30 lipca 2015, 22:30

    niestety mi się też zdaża podjadać w nocy!!!! szczególnie przed nadejściem @ to jest straszne i żoładek bardzo rano boli a mimo to tak robię

    • karaluszyca

      karaluszyca

      31 lipca 2015, 09:38

      jedz regularnie, nie będziesz głodna. A jeśli późno idziesz spać spokojnie zjedz kanapkę lub dwie na 3 godziny przed snem. Ja się w ten sposób odzwyczaiłam. bo jeśli wiem, że posiedzę dłużej, a jem co 3 godziny- to czasem, kiedy czuję, że jest źle zjadam kanapke jeszcze o 21 :)

    • andula66

      andula66

      31 lipca 2015, 11:10

      nawet jeśli jem regularnie to mimo to wstaje i to czasami i 2 razy niestety

    • andula66

      andula66

      31 lipca 2015, 11:10

      to na pewno nie jest z głodu

    • karaluszyca

      karaluszyca

      31 lipca 2015, 11:35

      A może ogórek? Jakieś warzywa. Już lepsze napchać się pekińską z warzywami niż kanapami i słodyczami, albo marchewką startą z jabłkiem. Przygotuj cos sobie. Albo mus owocowy, wstaw do lodówki, albo ogólnie jakiś przecier owocowy, który zjesz. Albo jabłko. Kup sobie len mielony odtłuszczony, syp łyżeczke do szklanki i zalewaj do połowy gorącą woda, rozmieszaj, zrobi się papka i pij. Obrzydliwe na początku, trochę jak kaszka, ale wypełnia żołądek w kryzysowych sytuacjach i poprawia wygląd włosów, cerę, prace jelit itd. :)

  • wiola7706

    wiola7706

    30 lipca 2015, 22:10

    pisalam i ja o tym programie. Takiego przystojniaka chętnie wzięłabym pod swój dach i wylałabym z siebie 7 poty zeby schudnąć. a jak nie mam bata.....to nie daję rady

  • WielkaPanda

    WielkaPanda

    30 lipca 2015, 22:06

    Bardzo fajnie się ciebie czyta:) Pozdrawiam!

    • karaluszyca

      karaluszyca

      31 lipca 2015, 09:28

      dziękuję i zapraszam :)

  • 9Magda4

    9Magda4

    30 lipca 2015, 21:49

    dokladnie to samo ogladam TLC!:D ekstremalne odchudzanie mnie denerwuje ze jest podzielone na czesci jedna o 11 i druga wieczorem dlatego ogladam calosc na youtubie:D

    • wiola7706

      wiola7706

      30 lipca 2015, 22:08

      jak podzielona? jednego dnia 1częśc a drugiego druga, ja oglądam tylko o 20.30 , powtórki nie. Uwielbiam Chrisa i jego program.

    • 9Magda4

      9Magda4

      30 lipca 2015, 22:41

      ja nie zawsze moge ogladnac dzien po dniu i czasem nie wiem jak sie metamorfoza skonczyla + denerwujace reklamy:D Dlatego wiekszosc ogladnelam juz na yt:D

    • karaluszyca

      karaluszyca

      31 lipca 2015, 09:28

      ja oglądam te o 20.30 :) jednego i następnego dnia :)ja też, bo gość nie jest nadęty i jakiś taki...normalny :D

  • ewelinagryzlakwp.pl

    ewelinagryzlakwp.pl

    30 lipca 2015, 19:53

    tez ogladam,po prostu dostali szanse od losu...

  • inezalie

    inezalie

    30 lipca 2015, 12:53

    Jeśli możesz podaj tytuł :) też bym chętnie poogladala :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 16:18

      Sprawy wielkiej wagi, ekstremalne odchudzanie - kanał TLC dziś np. druga część (ta fajniejsza :D ) o20.30 , ale pewie można obejrzeć tez w necie. :)

    • inezalie

      inezalie

      30 lipca 2015, 22:44

      dzięki :)

  • kawonanit

    kawonanit

    30 lipca 2015, 10:30

    Nie oglądałam nic nigdy, a chyba powinnam ;) Powiem coś strasznego, nie zlinczuj mnie - nic mnie tak nie motywuje do pracy nad sobą, jak widok otyłej kobiety. Wszyscy się zachwycają zdjęciami chudych lasek, na mnie to nie działa. Dopiero jak widzę fałdy tłuszczu i skóry dociera dom nie, że niby jeszcze sporo mi brakuje do takiego stanu, ale kwestia roku i będę wyglądała w ten sposób. A jak ktoś niżej napisał, że nie potrzebujemy przecież wypasionych siłowni itp., to raczej chodzi o sam fakt możliwości. Osoby, którą nie stać na wiele rzeczy może motywować "tylko" stan zdrowia i wyglądu. Mając w perspektywie prezenty, podróże, a nawet takie pomieszczenie ze sprzętem do ćwiczeń, pewnie nie jedna z nas zabrałaby się za walkę z kilogramami znacznie szybciej, hehe ;)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 11:23

      Dokładnie. Absolutnie, linczu nie będzie, bo ja odczuwam to samo. Nie kolekcjonuje chudych wysportowanych brzuchów, bo bym się tylko sfrustrowała :D U mnie wygląda to tak- widzę fajną dziewczynę, myślę sobie- tak bym chciała wyglądać, ale tak jak mówisz kiedy widzę kogoś otyłego, czy bardziej czy nawet mniej niż ja, ale jednak, to czuję taki rodzaj zadowolenia, że jestem na dobrej drodze- wtedy to co robię ma dla mnie sens- bo mam poczucie, że ja się staram, że ja za chwile pozbędę się tego, co te osoby zazwyczaj będą już nosić na sobie wiele lat. czuje się taka wiesz...że ja to się staram, dlbam o siebie itd. Tak, masz rację, to motywuje. Bo człowiek sobie uświadamia, że nie chce tak wyglądać. ja często maltretuje swojego męża "powiedz, ja tez jestem taka gruba?" no i on bidulek musi coś powiedzieć :D

  • patih

    patih

    30 lipca 2015, 08:15

    nie zgodze sie z toba, nie trzeba mieć super siłowni, aby chudnąc, wystarczy się ruszyć, a nawet samo spacerowanie pozwala spalać, widze to po sobie i po liczbie kilometrów i kalorii w endomono, poza tym rower, to tez nie jest nie wiadomo jak wielki wydatek, a na podróż, czy tam kuchnie mozna odłożyc z pieniędzy ktore wydawało się na słodycze, fastfoody, alkohol, chipsy, fajki i inne. wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć i wytrwale dążyć do sukcesu :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 11:16

      Nie zrozumiałyśmy się :) Ja tez nie uważam, że żeby schudnąć trzeba mieć w domu siłownię, ale żeby zbić w 3 m-ce 38-40 kg jednak jest to ułatwienie :D Ja mam rower stacjonarny, hantle i motylka- to cały mój sprzęt.. Zrzucenie 36 kg zajęło mi 7-8 m-cy, gdybym miała w domu siłownię, zajęłoby mi to o połowę mniej, taka jest prawda. Wsparcie daje więcej niż myślimy. Nawet pobyt tutaj okazuje się dla mnie wsparciem, którego się nie spodziewałam, bo zanim sięgnę po coś, czego nie powinnam, to myślę, co powiem, co pomyślą. No i zawsze jest ta chęć pochwalenia się jakimś sukcesem :)

  • madziowata

    madziowata

    30 lipca 2015, 08:14

    Za każdym razem jak oglądam te amerykańskie programy odchudzające zastanawiam się dlaczego u nas w Polsce takich programów nie ma? Ostatnio oglądałam program gdzie było dwóch dużych facetów którzy "bili" się o 100 tyś dolarów. ten który procentowo do swojej pierwotnej wagi schudł więcej wygrywał. Jak by mi zaproponowali 100 tysi nawet złotych to myślę, że moja mobilizacja była by o wiele większa :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 11:11

      hahahaha prawda? :D Ja tam też bym się pisała :D Ale ale, u nas był przecież słynny pan Gaca. A ja widziałam jedną ofiarę tego spektaklu, na żywca- w rok chwaliła się, że schudła 90kg. widziałam ją i przed i po. rzeczywiście, wyglądała świetnie- trochę skóry tu i ówdzie- twarz starszej kobiety- bo skóra obwisła w tym tempie i na twarzy, na brodzie -straszny widok. Schudła z potężnej wagi. Psychicznie- sama nie wiem, może i była taka trochę i przed, na pewno to nie najprzyjemniejsza osoba, którą znam, ale po tym jak schudła, stała się pewniejsza siebie- to było widać, bo jej chamski i wyniosły sposób bycia, zyskał na sile :D ale podziwiam ją za upór- bo nie było, że nie- przychodziła pora jedzenia, to potrafiła sobie przerwać wszystko, usiąść i zjeść. Smutne sa tylko dwie rzeczy- po kilku miesiącach odkąd poznałam ją po diecie zniknęła, kiedy spotkałam ją po kilku kolejnych ważyła już jakieś 20 kg więcej. Dlatego ciągle wierzę, że racjonalne zywienie i sport oraz unikanie słodyczy to droga do sukcesu.

    • madziowata

      madziowata

      30 lipca 2015, 18:25

      aaa no tak Gaca... pamiętam.. w necie oglądałam sobie... ale niestety masz racje dieta w naszym przypadku to powinna być stylem życia... a nie tylko schudnę i po kłopocie

  • Aniutka2015

    Aniutka2015

    30 lipca 2015, 07:12

    ooooo matko ale się naczytałam ;) długo napisałaś ale bardzo ciekawie, przeczytałam od deski do deski :)) czasem też mi się marzyło takie wielkie wow, odchudzanie, potem wycinanie tych wszystkich flaków na brzuchu ;)) ale jest jak jest, gwiazdami jakiegoś show nie jesteśmy i musimy walczyć same. Tak czy siak, takie programy czasem się przydają, bo człowiek sobie myśli :można? można!!!! i zabiera dupę w troki i walczy! :))

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 11:04

      Dokładnie :) Ja czasem zazdrościłam, z drugiej strony, czy ja bym tak zaraz chętnie się kładła na ten stół. A potem co, na nogach blizny, na rękach blizny, na brzuchu blizny. Taka odchudzona mała kuzynka Frankensteina :D

  • graham

    graham

    30 lipca 2015, 07:01

    Świetnie opisujesz to, czego ja nie umiem ubrać w słowa... pozdrawiam :)

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 11:02

      Dziękuję :) pozwala mi to poukładać myśli, podzielić się nimi. :) jeśli komuś to pomorze, super, jeśli kogoś rozbawi albo skłoni do myślenia też super :) jeśli ktoś da mi pomysł jak sobie mam z czymś poradzić, korzystam. :)

  • andula66

    andula66

    30 lipca 2015, 05:16

    Ja lubilam oglądać program ,Puszysci kontra szczupli nie wiem czy ogladalas tez ciekawy bo zarówno bycie otyłym jak i chorobliwie chudym jest niekorzystne dla organizmu

    • karaluszyca

      karaluszyca

      30 lipca 2015, 10:58

      Ach tak, to to co się zamieniają jedzeniem. To prawda co piszesz. przypomniał mi się jeden. w którym facet otyły budził i tak już napchanego chłopaczka szczupłego, niosąc mu kanape z czymś tam . Ubawiło mnie to i dało do myślenia - bo czy nie zdarzało mi się nie spac długo i podjadać póxno? Ależ oczywiście.

  • justagg

    justagg

    30 lipca 2015, 05:04

    Tez oglądam czasami te programy:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.