Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11448
Komentarzy: 90
Założony: 27 marca 2012
Ostatni wpis: 21 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jaga8510

kobieta, 38 lat, Lublin

168 cm, 55.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

wracam do normy. powoli.

W pracy chyba wreszcie się ogarnęłyśmy. Moje słowa wypowiadane w czerwcu 2014, że koło kwietnia będzie lżej okazały się prorocze.

Od września praktycznie zawiesiłam aktywność ruchową. Waga najpierw mi spadła - ważyłam ok. 52-53 kg  - stres. Gdy już znów mogłam jeść w miarę normalnie powoli wracała. Ile teraz ważę nie wiem, trzeba będzie wykonać pomiary.

Wracam do ćwiczeń i racjonalnego odżywiania.

Aktywność w zeszłym tygodniu oceniam na 4+, wczorajszy trening też był super. 

Zapisałam się na stołówkę. Obiady są normalne, bardzo domowe, czasami trochę za tłuste ale jem je zwykle przed 13.00, potem tylko jakiś podwieczorek i zazwyczaj starcza mi to do końca dnia. No i kosztuje grosze!

Poza tym trochę liczę kcal, niezbyt dokładnie, tak bardziej tyle o ile, żeby mniej więcej orientować się ile zeżarłam.

a i założyłam plik w którym notuję rodzaj ćwiczeń i czas na nie poświęcony.

6 sierpnia 2014 , Skomentuj

Piątek: marszobieg - 30 min.

Sobota, Niedziela, Poniedziałek - bez ćwiczeń. Na weekend całkiem niespodziewanie przyjechał małżonek :) z czego się bardzo ucieszyłam :D.

W poniedziałek zaliczyłam zakupy - sukienka na chrzest, pamiątki chrztu dla maluchów, dwie koszulki dla M. z wyprzedaży, a dla mnie spódnica z Carry i koszulka z Cubusa - kiedyś kupiłam w Cubusie dwie podkoszulki i dwie bokserki i służyły mi przez jakieś 4 lata! te koszulki mam jeszcze do tej pory, nie są wyjściowe ale do latania po domu w sam raz;).

Wtorek: rozgrzewka, skakanka 5 min, ćw. na nogi z Natalią Gacką, abs z Mel, ćw. na plecy i ramiona, rozciąganie - ok. 50 min.


W pracy nadal ciężko. 

Ciągle myślę, że powinnam zrobić coś o czym niestety nie wiem. A jak zadzwonią z urzędu to znów na biegu trzeba będzie wszystko szykować. Wzięłam trochę pracy domowej, jak się zmobilizuję to może coś jeszcze podgonię do pracy. Rzuciłam się na głęboką wodę a teraz walczę, żeby nie utonąć.... Ale jak to przejdę to przyszły rok będzie już łatwiejszy. Chciałabym mieć więcej energii po pracy na jakiś wysiłek umysłowy. Douczałabym się sama w domu, ale jak jestem taka zmordowana to mi się zwyczajnie nie chce... i głowa nie pracuje jak trzeba...


Jeśli chodzi o moje  ostatnie postanowienia to:

- słodycze ograniczyłam, ale nadal zdarza mi się jeść na tygodniu, choć już nie w takich ilościach jak wcześniej - co się chwali. Główną przeszkodą w realizacji postanowienia jest moja koleżanka z pokoju z pracy, która słodycze lubi i "nie szkodzą jej" i ciągle podrzuca mi cukierki, a mi głupio ciągle odmawiać. W zeszłym tyg. przyniosła ciasto z cukinią (tort) Było przepyszne! podchodziło pod piernik, kiedyś spróbuję takie zrobić.

- jedzenie do pracy szykuję, nawet wczoraj wpół do 11 w nocy gotowałam sok pomidorowy:PP. Ostatnio w pracy mniej jem, bo albo nie mam kiedy, albo jestem tak zestresowana, że aż mnie mdli...

- kolacji nie jadam dalej... w weekend chyba jadłam ostatnio.


Za długi ten wpis....

Coś mnie głowa boli... może za dużo komputera w ciągu dnia...

31 lipca 2014 , Komentarze (1)

Tydzień ten był tak ciężki, że nawet nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio ćwiczyłam.... 

Hmmm.... musiał to być poniedziałek - jejku mam wrażenie, jak by to było wieki temu! Zatem:

Poniedziałek: marszobieg, 32 min.! TAK! w końcu udało mi się wytrzymać więcej niż 15-18 min!:D zdecydowałam się spróbować i chyba rzeczywiście w tym momencie jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Zrobiłam 2 min biegu 1,5 min marszu, taki układ dobrze się sprawdził, w momencie gdy brakło mi oddechu mijało 2 min i przechodziłam do marszu. Tak się złożyło, że w pierwszej połowie bieg wypadał mi pod górkę a marsz z górki :? - czy to złośliwość losu??? Drugą połowę czasu biegłam już tylko po płaskim terenie, a na koniec odpuściłam ostatni marsz tylko spokojnym tempem dobiegłam do domu.

Po powrocie byłam cała mokra, czułam wysiłek w nogach - co raczej przy moich 15 min. biegach nie zdarzało się. Gdy usiadłam do rozciągania i trochę się uspokoiłam czułam jak wciągam powietrze do płuc, mocno i głęboko! przy moim zwykłym płytkim oddechu to była kolosalna różnica!

I bardzo chciałam w środę powtórzyć ten trening, jednak z pracy wróciłam tak wykończona psychicznie i zestresowana, że nie udało mi się wybrać...:(. I choć rano mdliło mnie z tego zdenerwowania i nie wiedziałam co tak naprawdę dziś mnie czeka to na szczęście niektóre sprawy wyjaśniły się a inne troszkę wyklarowały. 

Dziś też biegania nie będzie :( bo jak pioruny walą to z domu nie wychodzę :p. Po pracy miałam wizytę u mojej fryzjerki. Z blond koloru włosów, który posiadałam jeszcze pół roku temu przechodzę to ciemnych blondów. I dziś właśnie tak pomalowałyśmy włosy - odcień jest chłodny, chyba dla mojej karnacji odpowiedni. Zobaczymy jak będę się czuła w takich włosach:). Choć gdy siedziałam na fotelu z mokrymi włosami i miały bardzo ciemny kolor to liczyłam na to, że takie zostaną....:|

Dobra idę zrobię chociaż brzuszki....

27 lipca 2014 , Skomentuj

Czwartek: bez ćwiczeń - popołudnie u mamy i u bliźniaków,

Piątek:  rozgrzewka, 10 min. Cardio, abs z Mel, nogi z Natalią - ale tylko faza pionowa, ręce z Mel, porządne rozciąganie - ok. 50 min.

Sobota: bez ćwiczeń, ale cały dzień na dworze - koszenie trawnika - ok. 2 godz., plewienie roślinek - dzień zleciał nie wiadomo kiedy.

Niedziela: bez ćwiczeń - przyszła @... w końcu bo spodziewałam się jej już od tygodnia. Toteż dziś jestem lekko ciachnięta lekami przeciwbólowymi, trochę rozmemłana i treningu nie będzie - zrobię tylko ćwiczenia na brzuch.


Moje nowe postanowienie:

Z racji tego, że ostatnio nie ćwiczę tak intensywnie i często jak bym chciała czy powinnam, muszę wprowadzić modyfikację w moim żywieniu. Żadne diety, bo to nie dla mnie, ale:  

  • ograniczam słodycze - tylko do weekendów - bo ostatnio rozbestwiłam się jak rozpieszczony dzieciak i jadałam je i w pracy do kawy i po pracy,
  • szykuję sobie jedzenie do pracy  - tak żebym nie musiała zachodzić do sklepu, bo tam mogę kupić bułki, drożdżówki, jogurty i inne rzeczy, które mi nie służą,
  • dalej utrzymuję zwyczaj nie jedzenia kolacji, który spowodowany jest najczęściej dość późnym obiadem.

Wiem, że pierwszy tydzień będzie mi ciężko wytrzymać bez słodyczy - no ale dam radę, nie takie rzeczy się już robiło. Z moim uporem i zawziętością to betka!:p no tylko muszę chcieć... tak sama z siebie:)

A! i do słodyczy nie zaliczam lodów! - bez nich nie przeżyję - ale będę kupowała tylko wodne.:)

Hmm, czy coś jeszcze - nie wiem, mam ochotę dziś pobiegać ale nie mam siły.

A! I mam nadzieję, że w tym tygodniu uda mi się rozpocząć regularne treningi biegowe  - tak by poprawić wydolność. Po otrzymanych radach plan jest taki:

bieg 3 razy w tygodniu, na początek 2 min. biegu 1 min. marszu - po pierwszym treningu zobaczę ile jestem w stanie tak wytrzymać, później będę go modyfikować w miarę moich możliwości

No to tyle.

23 lipca 2014 , Skomentuj

Środa: Killer - spociłam się. Nie miałam już siły ale dokończyłam. Nie mam nic więcej do dodania.

22 lipca 2014 , Komentarze (3)

Wtorek:  bieg - 15 min.

masakra

MÓJ BRAK WYDOLNOŚCI TO JAKAŚ TOTALNA PORAŻKA!!!

Od ponad roku  wplatam w ćwiczenia bieganie, ale nigdy nie biegałam dłużej niż 30 min! Ba! co ja mówię 20 min to już był sukces z którego się ogromnie cieszyłam.

Nie potrafię kontrolować oddechu. Ciężko jest mi biec równym tempem. To które mi najbardziej odpowiada powoduje, że zaraz brak mi oddechu, jak zwolnię to zaczynam już nierówno oddychać aż do zadyszki.... Łeeeeeeeeeee (szloch)

Mięśnie mam dość silne, rozciągnięta jestem dobrze ale moja wydolność jest straszna....

Nie wiem jak to poprawić, może częstsze bieganie przyniosłoby w końcu jakieś efekty.

Pocieszam się jeszcze tym, że ten dzisiejszy kiepski czas spowodowany jest zwykłym brakiem paliwa. Zjadłam dziś szprotki z rana, później drożdżówkę "w biegu" i na obiad dwa naleśniki z warzywami...... a i loda....


A w pracy kocioł. Głowę mam zajętą milionem spraw do których nie do końca wiem jak podejść.... Ale to nic, chciałam więcej odpowiedzialności to mam. DAM RADĘ!

21 lipca 2014 , Skomentuj

Środa, Czwartek: bez ćwiczeń - karmienie dzieci

Piątek: wyjście na miasto z dziewczynami

Sobota: wizyta kuzyna z daleka - zeszło nam się cały dzień :) - a w nocy drylowanie wiśni

Niedziela: do 15.00 smażenie wiśni, później wizyta, później szykowanie męża na wyjazd.


No nie ma kiedy poćwiczyć! A poza tym jestem przed @ i brzuchol mam wielki jak cholera i nie mogę go ogarnąć, pomimo, że jem bardzo dużo owoców i warzyw... a może to właśnie jest problem, bo należę do klasycznych mięsożerców a tego ostatnio znacznie mniej w moim menu....

Przez ten brzuch nawet nie bardzo mam ochotę na ćwiczenia :(. Mam nadzieję, że minie to jak najszybciej. Kupiłam dziś płatki owsiane, może coś pomogą.

Dziś ćwiczenia sobie daruję - z własnej woli, bez żadnych usprawiedliwień. Pójdę wcześniej spać, bo dziś byłam nie do życia w pracy....

15 lipca 2014 , Skomentuj

Niedziela: jazda na rowerze w terenie, z ostrymi podjazdami pod górki (właściwie wiadukty ;)) - ok. godziny,

Poniedziałek: koszenie trawnika - nieco ponad 2 godz. - ależ było ciężko, super trening, i cardio i na nogi i na plecy i na ręce, do tego gorąco było - pot lał się po mnie jak po prosiaku (swinia), ale lubię taki wysiłek :D.

Wtorek: rozgrzewka, ćwiczenia z Mel: na nogi, abs na brzuch, na ręce, rozciąganie - ok. 40 min. 


Trochę za późno dziś się zebrałam na ćwiczenia. Zeszło się zanim kawa zaczęła działać i śpióch przeszedł. Poza tym bebzon mam ostatnio jakiś mocno wydęty i wypełniony i przeszkadza mi się ruszać - muszę coś z tym zrobić. A jutro chciałabym  w końcu  pobiegać więc rano chyba zażyję moją energetyczną tabletkę - GUARANAX. Po niej mam energię cały dzień i mogę więcej w czasie treningu ;):D. Ponadto postaram się jak najszybciej znaleźć w łóżku!

12 lipca 2014 , Komentarze (1)

Środa, czwartek, piątek - bez ćwiczeń. Straszne zaniedbanie, ale dużo pracy w pracy było, trzeba było zostać po godzinach troszkę, i byłam wyczerpana umysłowo. Nie było ani siły ani chęci na ćwiczenia.

Aż do dziś :D.

Sobota: rozgrzewka, 7 min skakanki, abs na brzuch z Mel, trening cardio - 10 min, trening ramion z Mel, aerobik Pump it up,ale tylko fragment, teraz rozciąganie:D:D:D. Razem nieco ponad godzinę. I czuję niedosyt, jeszcze bym chciała... ale późno już, zostawię co nieco energii na jutro, może będzie pogoda na bieganie?....

.

Pozdrawiam ;)

8 lipca 2014 , Komentarze (1)

Sobota: bez ćwiczeń

Niedziela: bez ćwiczeń

Poniedziałek: dźwiganie i przewożenie taczką kamieni

Wtorek: przerzucanie piachu szuflą (na szczęście niezbyt wielkiej ilości), Killer

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.