Tydzień ten był tak ciężki, że nawet nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatnio ćwiczyłam....
Hmmm.... musiał to być poniedziałek - jejku mam wrażenie, jak by to było wieki temu! Zatem:
Poniedziałek: marszobieg, 32 min.! TAK! w końcu udało mi się wytrzymać więcej niż 15-18 min! zdecydowałam się spróbować i chyba rzeczywiście w tym momencie jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Zrobiłam 2 min biegu 1,5 min marszu, taki układ dobrze się sprawdził, w momencie gdy brakło mi oddechu mijało 2 min i przechodziłam do marszu. Tak się złożyło, że w pierwszej połowie bieg wypadał mi pod górkę a marsz z górki - czy to złośliwość losu??? Drugą połowę czasu biegłam już tylko po płaskim terenie, a na koniec odpuściłam ostatni marsz tylko spokojnym tempem dobiegłam do domu.
Po powrocie byłam cała mokra, czułam wysiłek w nogach - co raczej przy moich 15 min. biegach nie zdarzało się. Gdy usiadłam do rozciągania i trochę się uspokoiłam czułam jak wciągam powietrze do płuc, mocno i głęboko! przy moim zwykłym płytkim oddechu to była kolosalna różnica!
I bardzo chciałam w środę powtórzyć ten trening, jednak z pracy wróciłam tak wykończona psychicznie i zestresowana, że nie udało mi się wybrać.... I choć rano mdliło mnie z tego zdenerwowania i nie wiedziałam co tak naprawdę dziś mnie czeka to na szczęście niektóre sprawy wyjaśniły się a inne troszkę wyklarowały.
Dziś też biegania nie będzie bo jak pioruny walą to z domu nie wychodzę . Po pracy miałam wizytę u mojej fryzjerki. Z blond koloru włosów, który posiadałam jeszcze pół roku temu przechodzę to ciemnych blondów. I dziś właśnie tak pomalowałyśmy włosy - odcień jest chłodny, chyba dla mojej karnacji odpowiedni. Zobaczymy jak będę się czuła w takich włosach. Choć gdy siedziałam na fotelu z mokrymi włosami i miały bardzo ciemny kolor to liczyłam na to, że takie zostaną....
Dobra idę zrobię chociaż brzuszki....
NormaJeane
31 lipca 2014, 21:44Ja dzisiaj tez wolne od cwiczen, chociaz moze cos porobie:p