Odzwyczajam się powoli od batonów i frytek. Dziś dopadł mnie kryzys, ale załagodziłam go rządkiem czekolady gorzkiej 70% kakao z pomarańczą. Myślę, że rozsądnym rozwiązaniem jest dać sobie raz na jakiś czas ten rządek gorzkiej czekolady albo małą paczkę czipsów. Dlaczego? Ponieważ pamiętam, że drakońskie diety z odmawianiem sobie wszystkiego zawsze się kończyły. Sztuką jest wiedzieć, kiedy ochota jest mała, do pokonania, a kiedy jest wielka. Kiedy zalety zdrowej diety stają się dla mnie nieważne i czuję tylko złość, że nie jem, jak inni, tego na co mam ochotę - wtedy daję sobie małą porcję słodkiego lub słonego.
Dzisiaj zjadłam:
9:00 - posiłek ominięty
12:00 - 1.5 kromki zwykłego chleba, 2 łyżeczki margaryny, 2 plasterki polędwicy z indyka, 1 mały pomidor (300 kcal)
15:00 - 3/4 woreczka kaszy jęczmiennej, porcja brukselki gotowanej na parze (12 sztuk), 2 plasterki polędwicy z indyka (400 kcal)
17:00 - budyń śmietankowy z torebki, 2/3 szklanki, 150kcal
18:00 - serek ziarnisty (1 op.) z orzechami włoskimi (4 szt) i cynamonem (300 kcal)
19:00 - 1 rządek gorzkiej czekolady z pomarańczą 70% kakao, 100kcal
Nie planowałam budyniu i czekolady, reszta bardzo dobrze. Zeszłam poniżej normy 1400 kcal, ponieważ nie jadłam śniadania (400 kcal).