Cześć kochane moje
Kurcze dzisiaj jestem z jednym bieganiem w plecy, a miałam dzisiaj zrobić pierwszy bieg interwałowy. Nie miał kto z Antosiem zostać. A jak zawsze jak nie poćwiczę w planowany dzień to dieta mi się komplikuję tak jak w tym dzisiejszym przypadku. 'Zajadłam' brak ćwiczeń, jak niektórzy zajadają smuty, problemy tak ja zajadłam brak treningu.
Zrobiłam drożdżowe racuchy z myślą że Antoś będzie jadł, bo już nie wiem co mu wymyślić do jedzenia bo w kółko je albo chrupki na mleku, parówka, kanapka i tak na okrągło i myślałam że mu dogodzę racuchami, to Antoś nie zjadł ani jednego za to ja ze 4( tyle dobrze że chociaż z mąki pełnoziarnistej a nie zwykłej) zjadłam naleśniki, niestety robione przez mamę i oczywiście z mąki zwykłej
Zrobiłam dzisiaj zakupy i kupiłam to na co miałabym ochotę zjeść, tak więc na kolację zaserwowałam sobie właśnie to na co miałam ochotę, zaraz zobaczycie o czym mówię.
Ogólnie dzisiejsze menu nie należy zbytnio do dietetycznych. tyle dobrze że obchodzę się bez słodyczy. Tak więc przejdźmy do konkretów
menu
8.30- jaglanka z 2 jabłkami
11.30- grahamka z serkiem kanapkowym ogórek, plaster wędliny 'pizza' + ogórek
13.00- racuch
14.20- miseczka zupy ogórkowej zabielanej niestety śmietaną, 2 racuchy, 1 naleśnik z dżemem+ 1 z masłem orzechowym, i dla dopchania jabłko
17.30- pół naturalnego z pół łyżeczki dżemu + pół racucha
i najgorsze
19.00- grahamka+ 3 kromki chleba, 4 plastry wędliny 'pizza', serek kanapkowy, jajko na twardo, 5 rzodkiewek + 5 liści sałaty.
No kolacja masakryczna. Przez te zakupy miałam na wszystko ochotę. Włączył mi się totalny wpierdalacz na sam wieczór, a najgorsze jest to że zaczyna mi burczeć w brzuchu.
A jeszcze Wam coś powiem, mojej mamie wyszło zakwaszenie organizmu a jak przeglądałam listę produktów zakwaszających to po kolei aby stawiałam plusiki co ona je. Może to ją jakoś przekona żeby zmienić swoje nawyki żeby zmienić mąkę na pełnoziarnistą, odstawić cukier, słodycze, kawę, więcej warzyw i ruch, ruch, ruch.
Raz się cieszyłam i pisałam Wam że chyba ją przekonałam do jogurtu nat żeby zabielać nim zupy jeść i ogólnie ale niestety za szybko się ucieszyłam, dla niej to woda jest a nie zupa jak nie zabielona śmietaną.
Chciałabym żeby wzięła się za siebie żeby chociaż trochę wzięła przykład ze mnie, wiem że nie jem idealnie ale w porównaniu do niej to o niebo lepiej. Wie o tym że jej tłuszczyk przeszkadza że chciałaby się tego pozbyć, ale nie potrafi się zawziąć tak porządnie zawsze potem leje na to i gada że ma to w dupie a potem znowu ta sama gadka jak to by chciała schudnąć. Ja już jej tyle razy mówiłam na ten temat że już mi się nie chce więcej powtarzać.
Jedynie z aktywności dzisiaj to jazda na rowerze z Tosiem Dobrze że lubi jeździć
Tyle mojego zrzędzenia. Musiałam się wyspowiadać i oczyścić. Liczę na rozgrzeszenie i zrozumienie
Miłego, słonecznego weekendu życzę
Zaczarowana08
6 kwietnia 2014, 11:06Czasem człowiek musi się poobijać, żeby zrozumieć, że niczego w ten sposób nie osiągnie. Trzymam kciuki za mamę :D
haveheart
5 kwietnia 2014, 10:27racuchy mniaaaaaaaam
naajs
5 kwietnia 2014, 09:38ja wczoraj też zaszalałam.. wyszłam na piwko z kolegą, ale jak tyk włączył mi się głód i ochota na fast fooda wróciłam grzecznie do domu :)
hulopowiczka
5 kwietnia 2014, 14:03kochana takie szalenie z jednym piwkiem to nie szalenie;D
butterflyyyyy
4 kwietnia 2014, 22:29"Stare drzewo ciężko przesadzić"... tak to jest... póki lekarz nie wystraszy to się staruszki za siebie nie wezmą - tak było z moim tatą :)
hulopowiczka
4 kwietnia 2014, 22:30A no chyba coś w tym jest, niestety:(