Odkąd dodałam pierwszy wpis nie zrobiłam kompletnie nic. Ani w kierunku zmiany swojego odżywiania, ani ćwiczeń. Dopiero wczoraj dotarło do mnie, że wakacje się zaczęły, a ja z takim podejściem znów nic nie osiągnę, więc ćwiczyłam Pump It Up - The Ultimate Dance Workout, który pokochałam, ale udało mi się zrobić tylko 24 minuty, bo wszystko za bardzo mi się myliło i zrezygnowałam. Ale pot się ze mnie lał, więc jestem z siebie dumna :D
Dzisiaj zjadłam tyle śmieciowego żarcia, że na samą myśl robi mi się niedobrze. Jestem na siebie okropnie zła, że nie potrafię powiedzieć "nie". Za chwilę mam zamiar powtórzyć trening z wczoraj i dodatkowo zrobić ćwiczenia na uda, które ponoć przynoszą efekty.
Muszę sobie powiesić jakieś motywujący hasła w widocznych miejscach, może to mi przypomni, że mam się ograniczać. Słodycze to najgorsze zło świata :c
cancri
29 czerwca 2013, 22:56Takie hasła są dobre, ja mam takie przy łóżku, że to będzie udany, dietetyczny dzień :D i naprawdę pomaga, powodzenia!
rosecutwords
29 czerwca 2013, 22:46mam ten sam problem ze śmieciowym jedzeniem, co ty. i to błędne koło... najlepsza rada - a wierz mi, coś znaczy, bo jeszcze wcześniej niż ty chciałam schudnąć, nie udało mi się to, a mam już 22 lata - zacznij jeść DUŻO ale ZDROWO. rozłóż sobie posiłki w ciągu dnia, niech będzie ich 5, 3 główne, dwie przekąski. omijaj fast-foody szerokim łukiem, nie bierz ze sobą zbędnych pieniędzy, gdy gdzieś wychodzisz. nie chodź głodna na zakupy - bo kupisz słodycze czy inne rzeczy, które nie są potrzebne. jedz to, co lubisz, o ile jest zdrowe - lubisz truskawki czy inne owoce? zrób sobie z nich koktajl albo sałatkę owocową. kiedy zaczniesz zdrowiej jeść, zmieni się twój stosunek do jedzenia. nie mówiąc już o tym, że nie będziesz głodna i nie będzie ciągnęło cię do jakiegoś tłustego hamburgera, chipsów czy czegoś innego :) kiedyś udawało mi się taki tryb prowadzić i czułam się ze sobą świetnie... niestety, mój nałóg ze mną wygrał, i oto, dlaczego tu jestem. ale trzeba wygrać :)
Aduchaaa
29 czerwca 2013, 22:36W takim razie zrób ćwiczenia! :) Może na początek zacznij mniej więcej liczyć kalorie, załóż sobie limit np. 1500 kalorii, jeśli ćwiczysz możesz jeść więcej, i staraj się wypijać jak najwięcej wody. Wkręcisz się :) Ja tydzień liczyłam po każdym posiłku, a dziś liczę wieczorem i mam wyczucie i mieszczę się w moim limicie :) I ćwicz cokolwiek, nawet codziennie co innego, byle by Ci się nie nudziły i żebyś nie zrezygnowała :) Powodzenia!