No i długi weekend jak wszystko co dobre się skończył.
W niedzielę wkurzona stanęłam na wagę - myślę sobie "pewnie nic się nie zmieniło" - patrze i niedowierzam!!!!!!! 5kg mniej!!! No ile radości to mi dało! A jakiego kopa! :D oczywiście do czasu jak usłyszałam od mamy "taaaak? a nie widać" -.- Dzięki mamo! Nie ma to jak wsparcie :P Ale to nie sprawiło, że straciłam motywację - wręcz przeciwnie! :D
Facet też mnie nie wspiera -.- ciągle zwraca się do mnie per "mała"! No ludzie kochani do stukilowej baby "mała" :D no fakt jest między nami różnica prawie 40cm wysokości no ale bez przesady :D Ale jeszcze kilka miesięcy i będę mała :D
A i tak w ogóle od pechowego piątku mam faceta :D w sumie to się stało całkiem przypadkiem :D no ale przed walentynkami więc przyniosło mi to dodatkowe korzyści ;)
Spełniłam krok nr 1 - zobaczyłam 9 z przodu, teraz krok numer dwa - 8 z przodu :D kto wie może za miesiąc już będzie ;)
Serdeczności, Hesia