Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak to się stało, że jestem grubasem


Hej,

dzisiaj trochę pogadanki opowiem Wam - chociaż boję się hejtów- jak to ze mną jest (było). 

Gdy byłam nastolatką ważyłam w sam raz, byłam wysportowana (grałam w piłkę nożną) niestety po pewnym czasie hormony zaczęły mi wariować - przytyłam ok 15-20 kilo. 

I właśnie wtedy spieprzyłam sobie życie, bo zamiast wziąć się w tamtym momencie za siebie z lekka to zrzucić, to ja zamknęłam się w domu przed komputerem i tak tkwiłam zajadając smutki (połączyłam się z nieodpowiednim dla mnie gościem, ktory odebrał mi najlepsze lata). Nikogo nie chciałam słuchać, byłam ślepo zakochana, bardzo ślepo teraz to dostrzegam. Przestałam trenować chodzić na fitness.

Roztyłam się jeszcze bardziej. Ważyłam coś ok 90 kilo....

Przyszło rozstanie z tym Dupkiem, poznałam obecnego Męża i moje życie diametralnie się zmieniło, wyprowadziłam się zmieniłam środowisko. Poznałam spokój bezpieczeństwo i bezwarunkową miłość. 

Zaręczyny, po zaręczynach postanowiłam się odchudzać, żeby na ślubie wyglądać odpowiednia - i tutaj mój kolejny błąd, przy wadze 96  kilo ja dziennie jadłam ok 800-1000 kalorii - to musiało skończyć się katastrofą... do ślubu schudłam po ślubie i znalezieniu siedzącej pracy wróciły mi wszystkie kilogramy z nadwyżką....

Później jeszcze parokrotnie podejmowałam "walkę"(hahah dziwnie to brzmi), którą przegrywałam każdego wieczora....

Podupadłam na zdrowiu posypały mi się 3 dyski, doprowadziłam się do ZZSK, odeszłam z pracy, bo nie dawałam rady z bólem pleców pracować,... Wtedy uznałam, że jestem już na straconej pozycji, że dla mnie jest tylko jedna droga- prosta w dół. Jadłam śniadanie o piętnastej, później nie jadłam obiadu, a na wieczór wszystko co najgorsze lądowało w żołądku i tak się "prowadziłam" ładnych parę miesięcy, ciągłe huśtawki nastrojów od skrajności w skrajność, zerowa ochota na seks zero dbania o siebie, kupowanie czegoś do ubrania to były katusze (bo w głowie tkwił mój stary rozmiar, a nie 50). NO WEGETACJA nie życie.

Aż to pewnego dnia, obudziłam się i mówię koniec z tym - po prostu nie planowałam tego, nie przygotowywałam się na to. 

Zaczęłam jeść o stałych porach, na początku 4 posiłki śniadanie, 2śniadanie, obiad i kolację. Odrzuciłam chipsy, paluszki i słodycze -o zgrozo do dzisiaj mnie nie ciągnie do nich w ogóle (nie, nie oszukuje siebie)

Piekę sobie domowe razowe pieczywo, jem zdrowo ok.1900-800 kcal, dostałam bezgraniczne wsparcie od Ukochanego, chudnę powoli, ale chudnę, teraz jem już 5 posiłków dziennie, wstaję przed ósmą więc mieszczę sobie 5 posiłków (kiedyś o zgrozo wstawałam o 11), nie katuję się restrykcyjnymi dietami - bo to co przechodzę to nie dieta, to zmaina stylu i trybu życia. Zaczęłam od nowa dbać o siebie, od marca poprawiła mi się cera, włosy paznokcie, LIBIDO! Wszystko jest lepsze i piękniejsze! Moje postrzeganie siebie się zmieniło!

Są i gorsze dni, małe dołki - ale zły dzień minie, nowy będzie czystą kartą.

W pierwszym miesiącu ograniczałam swój ruch tylko do krótkich spacerków - zwyczajnie nie mogłam się ruszać, w tym momencie już od jakiś 3 tygodni ćwiczę sobie jakieś domowe cardio i absy - tak po ok 30min, zaczynałam od 10-15min (uwierzcie to jest sukces, bo kiedyś byłam w stadium takim, że wstanie z łózka to był płacz i zgrzytanie zębami), no i od około 1,5miesiąca z zapałem uprawiam NW 3-4 razy w tygodniu.

Do tego rzuciłam palenie (ino wcześniej bo zmianę stylu życia zaczęłam na początku marca, a palenie rzuciłam 6 stycznia)



Do zmiany swojego życia nie podchodzę tylko przez pryzmat odchudzania - zmieniam swoje życie na lepsze, na takie jakie powinno być już dawno temu, naprawiam stare błędy na których wiele się nauczyłam.


  • zuzu11

    zuzu11

    16 czerwca 2015, 15:22

    podziwiam cię super z ciebie dziewczyna

  • Zolaviana

    Zolaviana

    11 czerwca 2015, 21:44

    Z doświadczenia wiem, że na Vitalii trudno uraczyć hejtu, więc głowa do góry! Miło czyta się takie szczere i rozważne posty - będę śledzić Twój pamiętnik i trzymać kciuki za osiągnięcie przez Ciebie zamierzonego celu.

  • kasia1605

    kasia1605

    11 czerwca 2015, 17:59

    Teraz już będzie tylko lepiej :)

  • Agutka2014

    Agutka2014

    10 czerwca 2015, 21:36

    Pięknie napisane, pięknie powiedziane :) trzymam kciuki :)

  • Agrest92

    Agrest92

    10 czerwca 2015, 18:26

    Nie warto myśleć co inni powiedzą Ja zmieniłam ostatnio swoje postępowanie, do tej pory przejmowałam sie każdym spojrzeniem i nie miłym słowem, a teraz mam w nosie. Lekarz też na mnie nakrzyczał za wyniki. I co? I nic jestem świadoma tego że zaniedbałam swoje zdrowie i wygląd ale mam siłe żeby to zmienić. Każdy hejt odbieram teraz jako wyzwanie "jeszcze wam pokaże". Powodzenia w walce :) Będziemy zdrowe i piękne! :)

  • HappyWay

    HappyWay

    10 czerwca 2015, 12:45

    Komentarz został usunięty

  • groszek_pcos

    groszek_pcos

    10 czerwca 2015, 12:30

    Chyba też muszę sobie zrobić taki "żal za grzechy", bo wciąż podupadam na motywacji. Ale walczymy!

    • HappyWay

      HappyWay

      10 czerwca 2015, 12:35

      Musimy zawalczyć, szkoda życia na czasy bycia grubym :) Pozdrawiam Cię serdecznie i będę na bieżąco śledzić Twój blog, bo ja swoje hormony zaniedbałam, dopiero po tylu latach odważę się iść do lekarza termin na 22 lipca... Boję się okropnie, ale gorzej już chyba być nie może.

    • HappyWay

      HappyWay

      10 czerwca 2015, 12:35

      *Pamiętnik

    • groszek_pcos

      groszek_pcos

      10 czerwca 2015, 12:40

      Kochana! Ale czego się tu bać? Że zebrałaś się na odwagę, żeby zadbać o siebie? Ile kobiet się na to nie porwało i pewnie nigdy tego nie zrobi? ;/ Wizyta u lekarza może wyjść Ci tylko na zdrowie :)))

    • HappyWay

      HappyWay

      10 czerwca 2015, 12:44

      No właśnie mając 18-lat trafiłam do lekarza psychola- wykrzykiwał na mnie, że sama treningami sie wyniszczam wrzeszczał, aż na korytarzu wszyscy słyszeli.. masakra było na niego tyle skarg, że w końcu go zwolnili, ale jakoś trauma mi została... A teraz po tylu latach,aż się boję co mi tam wyjdzie :/ - wiem możesz uważać to za chore- no ale tak jest. Ale w końcu zebrałam się na odwagę no i muszę w końcu to zrobić.

    • HappyWay

      HappyWay

      10 czerwca 2015, 12:45

      Uff wyrzuciłam to z siebie, chociaż łatwo nie było, bo w tych czasach tyle lat zaniedbać hormony - wydaje mi się że tylko ja tak mam, nikt normalny nie zwlekałby :P

    • groszek_pcos

      groszek_pcos

      10 czerwca 2015, 13:05

      Sama pracuje w służbie zdrowia i wiem, że lekarze potrafią mieć tupet i szczyt bezczelności wahający się gdzieś na wysokości K2.. Ale podstawą jest - co rozumiesz za pojęciem zaniedbanie hormonów na przestrzeni lat? Nie każda z nas ma kapryśna gospodarkę hormonalną, faktycznie - niezdrowym trybem życia można ją zaniedbać ale zwykle nie są to jakieś porażające odchylenia od norm. Masz jakieś objawy ze strony endokrynologicznej? A tak na przyszłość, jeśli jeszcze kiedykolwiek trafisz na takiego lekarza to nie warto się spinać, wierz mi na słowo taka "porada lekarska" to tylko i wyłącznie oznaka wysokiego ilorazu DEBILIZMU, możesz mu nawet to powiedzieć, pewnie się nawet nie obrazi :)

  • Monika123kg

    Monika123kg

    9 czerwca 2015, 16:36

    Najważniejsze że już wiemy jakie popełnialiśmy błędy .Teraz śmigamy do przodu :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.