Hej!
W ten weekend z jedzeniem tak sobie. Wczoraj planowałam trochę "szaleństw", dlatego oszczędziłam trochę na innych posiłkach i ogólnie starałam się nie przesadzać. A dzisiaj spaliłam ponad 500 kcal na stepperze! Jestem z siebie dumna.
Szkoda tylko, że z nauką tak dobrze nie idzie. Miałam dzisiaj trzaskać zadania z bioli, ale normalnie się nie mogę na niczym skupić. Straszne! Chodzę zła i sfrustrowana. A do tego w najbliższym czasie pewnie przyjdzie okres.
Macie jakieś sposoby na poprawienie koncentracji? Bo ja nawet jeśli już siądę do konkretnych zadań to po chwili gdzieś odpływam myślami i efektywność mojej nauki jest praktycznie zerowa. Nie wiem już co ze sobą robić. Boję się tego wszystkiego. Nie czuję żadnego stresu, czy spięcia. Po prostu się boję. Może nie tyle tych głupich matur, bardziej tego, co będzie po nich. Chciałam się wyprowadzić od rodziców, ale nie mogę żadnej sensownej pracy znaleźć. Nawet nie wiem, czy po studiach znajdę jakieś zajęcie ukierunkowane na moje wykształcenie. Rozmawiałam o tym z siostrą, ale myślę, że ona najzwyczajniej w świecie tego nie rozumie. Po prostu zawsze chciała być lekarzem, świetnie się uczyła, była zdeterminowana i spełniła swoje pragnienie. A ja nawet nie wiem, co jest moim powołaniem. A nawet jeśli coś mnie interesuje to w Polsce jest to kierunek bez żadnej przyszłości.
Mam chyba za duże oczekiwanie wobec życia. Chciałabym schudnąć, trafić na 'drugą połówkę', znaleźć pracę i wyprowadzić się. Takie niby zupełnie prozaiczne, ale mnie to ostatnio nurtuje. Czas biegnie w zabójczym tempie a ja ciągle stoję w miejscu. Przeraża mnie to.
No dobra, już Was nie zmuszam do czytania tej egzystencjalnej paplaniny. Po prostu nie mam teraz nikogo, komu mogłabym się wyżalić. Czuję, że trochę oddaliłam się od najlepszych przyjaciółek. Możemy czasem gdzieś razem wyjść, pogadać o pierdołach, ale raczej nie umiałabym tak po prostu zadzwonić i powiedzieć, że denerwuje mnie to, czy tamto. Albo, że mam jakiś problem. Chociaż wiem, że to nie jest niczyja wina. Teraz mają więcej swoich spraw, a to, że ja nie do końca sobie radzę to już mój problem. Z rodzicami raczej nie mam ochoty na te dyskusje, bo choć wiem, że by mnie wysłuchali i nawet próbowali pomóc to i tak nie zrozumieją.
No i w ten właśnie sposób wylałam swoje smutki na Vitalii. Świetnie, teraz już widzicie jaki ze mnie porąbaniec :).
Trzymajcie się!
rroja
14 maja 2013, 19:19a tam porąbaniec, zobacz na moje wpisy ;) matury zabijają! ale jeszcze tylko chwila! damy radę ;)
Tanuki87
13 maja 2013, 20:57Myślę, że to co Cię dręczy to samo życie. Niestety o wymarzoną pracę po studiach nie jest łatwo ale jeśli będziesz działać coś w tym kierunku to na pewno taką znajdziesz. I wyprowadzisz się od rodziców ^^ Polecam ;) Vitalia to fajne miejsce, można pisac tu to o czym nie ma się lub nie chce się powiedzieć. W sumie też taka przyjaciółka ;)
ruda.maruda
13 maja 2013, 12:11jesteś jedna z tysiąca osób, które nie wiedzą, co chcą robić w życiu. mi się w ciągu liceum zmieniło, ot tak, z meteorologii na farmację, co było cholernie trudną zmianą i do tej pory się staram. moja koleżanka ze studiów chce je zmienić, ale nie wie na co. bo jest dokładnie tak jak mówisz, że jak jest coś interesującego, to nie ma po tym pracy i bądź tu człowieku mądry! ale nie przejmuj się, wybierz coś co Cię interesuje, w czym będziesz się spełniać i daj z siebie wszystko, a wtedy praca będzie szukać Ciebie ;-)
ZonaBatmana
13 maja 2013, 11:52Wcale nie jesteś porąbana. Na pewno nie bardziej niż ja ;p Doskonale Cię rozumiem, też chciałabym zostawić wszystko za sobą, znaleźć pracę, chłopaka...I to już od dłuższego czasu...ale nie można tracić nadziei, na pewno wszystko się ułoży w swoim czasie...w tedy kiedy najmniej będziemy się tego spodziewać, jestem tego pewna. Co do koncentracji...wczoraj w szkole dowiedziałam się, że najlepsza rzecz to...czekolada xD Dzięki magnezowi który jest jednym z głównych składników...Albo może te tabletki : sesja? A za wyrazy współczuje bardzo dziękuje, kochana jesteś.!;* Mocno 3mam kciuki za dalsze egzaminy, wciąż pamiętam. Chyba się nawet pomodlę, o ile chcesz :P
ZonaBatmana
13 maja 2013, 11:52Wcale nie jesteś porąbana. Na pewno nie bardziej niż ja ;p Doskonale Cię rozumiem, też chciałabym zostawić wszystko za sobą, znaleźć pracę, chłopaka...I to już od dłuższego czasu...ale nie można tracić nadziei, na pewno wszystko się ułoży w swoim czasie...w tedy kiedy najmniej będziemy się tego spodziewać, jestem tego pewna. Co do koncentracji...wczoraj w szkole dowiedziałam się, że najlepsza rzecz to...czekolada xD Dzięki magnezowi który jest jednym z głównych składników...Albo może te tabletki : sesja? A za wyrazy współczuje bardzo dziękuje, kochana jesteś.!;* Mocno 3mam kciuki za dalsze egzaminy, wciąż pamiętam. Chyba się nawet pomodlę, o ile chcesz :P
olga.olga
13 maja 2013, 09:44Też mam problem ze znalezieniem pracy, albo nawet jakiegoś stażu.. tak to już jest w tym kraju. A ostateczną decyzję na jakie studia się wybieram podejmę po maturach.. na spokojnie. Póki co i tak mam dużo na głowie.. Nie martw się, poradzisz sobie! :)
be.fit.like.me
13 maja 2013, 06:58Kochana jeżeli chodzi o koncentrację to wystarczy dobrze dotlenić mózg- bieganie, spacer? :) A jeżeli chodzi o wyżalenie się- zawsze jestem dla Ciebie otwarta. Myślę, że możesz mi zaufać :*
dola123
12 maja 2013, 22:51Tez lubię wylewać smutki i problemy na Vitalii, a z koncentracją ostatnio sama mam problemy ;< ;D
arcenciel
12 maja 2013, 22:26Wiesz, to nie chodzi o to, że one są takie totalnie nieciekawe. Ja studiuję 2w1 czyli angielski i niemiecki. Licencjat piszemy po angielsku i seminaria mamy z jako tako ogarniętymi doktorami, ale na magisterskich mamy seminaria z germanistami (bo mgr piszemy po niemiecku) i to z tymi, którzy są najmniej ogarnięci, tzn. przychodzą na zajęcia, marudzą, że tyle godzin poobcinało Ministerstwo, po czym pieprzą o swoim życiu, o swojej rodzinie, o sytuacji w kraju itd. Wkurwia mnie to niesamowicie, bo nie mówią niczego konkretnego, a wymagają za dużo. A co do pracy, to generalnie chyba chodzi o to, żeby umieć się sprzedać i mieć pomysł na siebie i wtedy zatrudnią każdego. Moja mamuśka nie poszła na studia, bo się nie dostała. Otworzyła własną firmę, pracuje dużo, ale jest zadowolona. Tak samo jej brat. A ciocia (siostra mamy) jest po studiach i radzi sobie najgorzej z ich trójki, więc jak widać można być po maturze i zarabiać więcej niż osoba po studiach i wielu podyplomówkach. Tylko trzeba coś wymyślić, a ja nie potrafię! :(
arcenciel
12 maja 2013, 21:30Kochana, ja jestem na studiach. Niby poszłam na coś, co mnie kręciło, ale jak się okazało, studiowanie języków to nie to samo, co nauka w szkole. Czuję, że nie zrobiłam jakiegoś wielkiego postępu. Z angielskiego się nie uczymy, z niemieckiego mam problemy z odezwaniem się, co na II roku nie powinno mi sprawiać problemów. No i oczywiście nie wiem, co chcę w życiu robić. Na magisterce nie chcę zostawać na tym kierunku, bo nie wytrzymałabym tego psychicznie. No i jedynie ludzie z kierunku mnie rozumieją, bo reszta nie bardzo... słyszę, że 'przecież to tylko 2 lata', ale jak sobie pomyślę, że mam kolejne 4 semestry męczyć się z profesorami, którzy gówna mnie nauczą, to mam ochotę rzucić w cholerę te studia... Wcale Ci się nie dziwię, że musiałaś się wyżalić. Pisz śmiało! :)