Jak w tytule.
Ma to sens tylko w sytuacji zmiany nawyków żywieniowych. Przez tydzień-dwa, miesiąc to już dla mocno niekumatych.
Mamy naturalny, doskonały mechanizm, który nam określa ile, kiedy i co powinniśmy jeść.
W zależności od:
- aktywności
- wieku
- wagi/wzrostu
- fazy cyklu
- chorób
- temperatury i ciśnienia
- poziomu stresu
- gospodarki hormonalnej
- sytacji w dany dzień
- tego, co jedliśmy wcześniej
nasz mechanizm daje sygnały: "zjedz coś", "zjedz dużą porcję", "zjedz coś tłustego/zapychajacego/mokrego/kwaśnego/.. ", "zjedz kanapkę/kawałek sera/jabłko", "nie potrzebujesz jedzenia" itp.
Nie działa?
Oczywiście, że działa, tylko tego można nie słyszeć, bo się to przygłusza myśląc, że się jest mądrzejszym od swojego organizmu. Nie jest się! Przez zaprzeczanie mądrości organizmu osiąga się nadwagę, stres, choroby, konflikty wewnętrzne.
Wszystko działa, tylko trzeba się nauczyć słuchać i nie być przemądrzałym ignorantem. Do słuchania ciała potrzeba pokory.
Dobra, jeśli się obudzi, kiedy waga pokazuje wynik poza zakresem, a nasze jedzenie nie służy odżywianiu, tylko zaspokajaniu braków emocjonalnych, to nie oznacza, że ciało jest głuche, tępe i należy je ujeździć jak rozpasanego konia. To nie wyjdzie. Nigdy. Zawsze, do końca życia trzeba wówczas być na diecie, trzymać ciało w piwnicy przypięte łańcuchami i stosować autoagresję.
Jak pisałam, na początek to liczenie kalorii, białek, tłuszczów, węglowodanów, ma sens, bo trzeba przywrócić naturalny stan zdrowia i usłyszeć swoje ciało. Na początek. Kiedy już się usłyszy, zaufa, zgodzi, to zapomnij o tabelkach, liczbach. Tym bardziej, że to i tak bardzo przybliżone wartości. Bardzo!
I jeszcze raz:
Mamy naturalny, doskonały mechanizm, który nam określa ile, kiedy i co powinniśmy jeść.
Ja ostatnio mam mniej ruchu (bo mam więcej pracy), biegam tylko 2 razy w tygodniu i to nie więcej niż 14 km i, uwaga, jestem bardziej głodna. Bo tak. Jem do zaspokojenia głodu, to, na co mam aktualnie ochotę, a z tym bywa bardzo różnie. Teraz na śniadanie nie wystarczy mi 150-200 g tłustego twarogu z rzodkiewkami (chociaż nadal regularnie, codziennie to jem, bo mam taką fazę i uwielbiam), muszę dojeść pieczywo, garść bakalii, batona proteinowego itp. I co? I nic. Nadal ubranie leży identycznie, wyglądam tak samo, jak biegając 5 razy po 22-25 km. Nie mam kompulsów, jem wszystko. Słodycze też. Pojęcia nie mam ile jem kalorii ani ile ważę i mam to nadal baaaardzo głęboko w doopie.
Jestem zgrabna, zdrowa, szczęśliwa i wyluzowana. Ten kontakt z ciałem jest mega uwalniający.
Nie wiem, co wpływa na mój obecny przyspieszony metabolizm i tak na dobrą sprawę wcale nie muszę tego wiedzieć. Wszystko się pięknie reguluje i działa bez zgrzytów.
Julka19602
14 maja 2022, 17:15Fajnie że organizm wyregulował metabolizm. I też chodzi o to samo ale zachorowalam i odpuscilam diete od dietetyczki, a spadalo 1 kg tygodniowo. Musze wrócić do diety i zmiany nawyków. Pozdrawiam i miłego dnia życzę :-)
Berchen
14 maja 2022, 06:38super ze osiagnelas ten punkt, tez mysle ze tak jest jak wszystko dziala poprawnie. Jednak skoro cos sie zepsulo i doprowadzilo do otylosci to najpierw trzeba duzo pracy by spowrotem wszystko do jakiejs normy wrocilo, nie mowie o liczeniu na sile kalorii a raczej swiadomej zmianie nawykow, wprowadzanie zdrowego stylu zycia. Tez jestem zdania ze na poczatek moga byc pomocne wszelkie kalkulatory, dla latwiejszego powrotu do wlasnych faktycznych potrzeb. Pamietam jak wieki temu wykupilam diete Vitali i zaskoczyly mnie ilosci tego co wczesniej jadlam, zanim nie wazylam nie wydawalo mi sie ze jem duzo.
Naturalna! (Redaktor)
13 maja 2022, 16:23Nie uważam, żeby Twój metabolizm był jakoś specjalnie "przyspieszony". Ciało ma swoje systemy regulacyjne, więc czasami ta matematyka w liczeniu spalanych i zjadanych kalorii zawodzi. Utrzymywanie wagi genetycznej jest czasem dla organizmu priorytetem, więc można przez tydzień, dwa mniej lub więcej jeść,czy też mniej lub więcej się ruszać, a waga ani drgnie. Tu nie jest winny wolny albo szybszy metabolizm, tylko właśnie te systemy regulacyjne ciała. W przeszłości takie mechanizmy blokowały u ludzi zbyt gwałtowne chudnięcie, kiedy brakowało pożywienia, obecnie wręcz odwrotnie- blokują chudnięcie i powodują frustrację u ludzi na diecie. Słuchanie ciała czasami tez nie wystarczy, ponieważ u tych chorych na insulinooporność lub w stanach przedcukrzycowych moze występować odwieczny głód, który wynika z tego, że ciało ma problemy z wykorzystaniem glukozy. Osoby te jedzą, ale organizm ma trudności w przyswajaniu. Oprócz sluchania trzeba moim zdaniem dokształcać się w temacie fizjologii i działania ciała. Kiedy zaczęłam czytać jak to wszystko działa- łatwiej mi było dojść do takiego momentu, w którym teraz jesteś. I wiem jakie to wspaniałe uczucie - ta wolność 😁😁 ps. dopełniacz liczby mnogiej to nie "tłuszczy" - tylko tłuszczów. Dawno temu tez popełniałam ten błąd. Dzis go nawet ujrzałam w artykule dietetyczki klinicznej o 20. letnim stażu, no i ten artykuł był z tego roku, więc miała czas, żeby jednak zauważyć ten błąd, tym bardziej, że ponic non stop się dokształca, a w książkach funkcjonuje juz poprawna forma. Piszę w ranach ciekawostki. Teraz bedziesz wiedziała i Ty.
Naturalna! (Redaktor)
13 maja 2022, 16:26Ps. tez zjadłam przed chwilą w pracy twaróg półtłusty z rzodkiewkami i połową kalarepki. Mniam!!! Na kolację po pracy będzie comfort food- frytki z majonezem. Pozdrawiam 😃
ggeisha
13 maja 2022, 18:13Dzięki. Tluszczów zaraz poprawię. Masz rację z tą insulinoopornością. Ale uważam, że te osoby po prostu muszą zastosować pewne reguły, ale w ramach tych reguł mogą być uważne i wolne.
barbra1976
13 maja 2022, 14:46Działa działa. Gorzej tylko jak mój chce chińską zupkę codziennie, albo i dwie. A chce. Albo makarony chce. W ostatnich dwóch miesiącach utuczylam się pięknie makaronem. Szkoda, że tak mam. Z drugiej strony makaron jest żarciem przetworzonym właściwie bez wartości, może nie takie głupie to moje ciało 😁
barbra1976
13 maja 2022, 14:49Mega bosko, że tak ci się w końcu poukładało w systemie.
izabela19681
14 maja 2022, 11:49dziecko jada chińską zupkę???
izabela19681
13 maja 2022, 12:05Jestem zwolenniczką jedzenia wtedy, gdy organizm zasygnalizuje głód, ale nie ten pierwszy, tylko juz taki mocniejszy. Nie dla mnie stałe godziny posiłków. Mama miała ze mną problem, bo ja nigdy nie byłam głodna, a ja po prostu nie znosiłam wmuszania we mnie jedzenia. katorgą są dla mnie spotkania rodzinne przy stole. "No zjedz coś. A nałóż sobie jeszcze. A czemu nie jesz? A co tak mało?..." Nakładam tyle ile potrzebuję i nie znoszę ciągłego przeżuwania. Mój organizm bez ograniczeń za to lubi letnie owoce :D
ggeisha
13 maja 2022, 13:29:) I bardzo dobrze. Wmuszanie jedzenia to jakaś totalna pomyłka. Ja jestem z pokolenia komuny. U nas się jadło na zapas, bo trzeba zjeść, póki jest. Ale odnajduję wreszcie spokój w dobrobycie i nie jedzeniu na zapas.
Berchen
14 maja 2022, 09:55Na szczescie czasu wmuszania sa przeszloscia, jeszcze nie dawno musialam stawic czolo kolezance w przedszkolu , ktora dziecku nie pozwolila wstac zanim talerz nie byl pusty.
izabela19681
14 maja 2022, 11:48Jako dziecko to przechodziłam. Jadłam i płakałam.
barbra1976
14 maja 2022, 15:31Gdzie o dziecku jest? Na marginesie, od zupki chińskiej raz na czas nikomu nic się nie stanie, nawet dziecku. Gorzej ze mną, bo je bardzo lubię i mogłabym codziennie,no ale wiadomo, jaka to jakość, same puste węgle, więc na codzien się nie nadaje. Jak to makaron.
izabela19681
14 maja 2022, 18:11pal sześć puste węgle z makaronu strach się bać chemii z tych zupek czyli chemicznych dodatków m.in. sodu, węglanu potasu i fosforanów istna tablica Mendelejewa
barbra1976
15 maja 2022, 11:58No wiadomo. Taka sama jest na przykład w wędlinach kupnych. Ale tych już się ludzie tak nie boją i ciach dziecku szyneczke . Te puste węgle to mnie akurat bardzo tuczą, więc gorsze od tablicy 😃