Jeśli to ma być tak dalej, to nie wiem, czy się cieszyć, czy martwić. Na razie jestem zszokowana z dozą niepewności. Jadłam przez tydzień nie mniej niż 1900 kcal/dzień, a były dni z 2400 kcal i 2100, więc naprawdę nie chodzi łam głodna, wręcz bywałam przejedzona. Na wadze... 1,3 kg w dół. Myślę, że chudnę za szybko. Ale więcej jeść nie zdołam. Mniej się ruszać też nie.
Chyba, że to woda. Albo waga jest jakaś dziwna, bo to taka waga lusterkowa, wielkości kartki A5. No zobaczymy. Grunt, że nie tyję, bo byłam pewna, że będzie skok, ale do góry.
Menopauzy jeszcze nie mam. Dostałam okres. Słabe krwawienie, ale typowo miesiączkowe. Plus pierwszego dnia ból głowy, tradycyjny. Po konsultacji u neurologa już wiem, że nie mam czekać aż mi czaszkę rozsadzi i 3 dni będę rzygać, tylko brać od razu lek. Solpadeina zwykła, nie max, dała radę. Tryptany czekają chyba aż się przeterminują.
Aha, bo nie pisałam, po covidzie miałam atak stulecia. Chyba z 5 dni ciągłego rzygania, bez możliwości najmniejszego ruchu. 3 dni przespałam z przerwami na wizyty w WC bo przewrót na drugi bok już wzbudzał torsje. Nic nie jadłam, nic nie piłam, myślałam już nad wzywaniem pogotowia. Czwartego dnia miałam zajęcia online. Jakoś się zwlekłam. Już dałam radę siedzieć. Ale to był jedyny tak ostry atak. Potem zrobiłam dwie rzeczy. Poszłam do neurologa i przekłułam sobie uszy przekłuciem daith. Od tego czasu (kwiecień) nie miałam ataku. Do przedwczoraj, ale to był pikuś. I pewnie obyło by się bez tej solpadeiny, ale bałam się ryzykować.
Wczoraj zrobiłam syrop z czarnego bzu z lasu. Będzie na przeziębienie. O ile nie spleśnieje, bo nie pasteryzowałam go.
przymusowa
6 września 2021, 16:31Ty mi tu nie wracaj do pokrętnych usprawiedliwień "..nie dam rady" - no błagam. Pół paczki orzechów w ciągu dnia nie dasz rady wcinąć? :)
ggeisha
6 września 2021, 16:50Okej, okej, te orzechy to dobry pomysł. Wczoraj też orzrchami dojadałam. Tylko trzeba je mieć. W niedzielę. Na odludziu.
ognik1958
6 września 2021, 13:45Jak robisz tą dyszkę Oki tylko z kijkami to się liczy od 1.5 do 2 jak tylko z kapcia i taak to przeswiczyłem na własnym garbie trudno trza liczyć spalone dziennie kalorie to co wszamalo i spaliło w ćwiczeniach i ważenie z rańca bez ubrania wstalym umiejscowieniu wagi i jak nie będzie rezultatu.. trudno trza przykręcać srubei to nie w jadle bo się zjada własne mięśnie i będzie Oki miłego tomek
ggeisha
6 września 2021, 14:11Z kijkami to tylko po górach chodzę. NW jakoś mi nie pasi. Chodzę gdzieś. Przy okazji, muszę mieć wolne ręce :) Na razie liczę, spisuję, ale za jakiś czas dam sobie z tym spokój, nauczę się jeść zdrowo i mniej więcej oceniać jakoś i ilość porcji. Nie chcę stać się niewolnikiem wagi. O mięśnie się nie boję. Jem dużo i staram się głównie dbać o białko. Ważę się w lekkim ubraniu :)
ognik1958
6 września 2021, 12:11Hmm o tempie chudnięcia to się mówi jak schodzi waga podobnie przez 3-4 tygodnie bo na początku rzeczywiście to może być szlam i woda no i obowiązkowo jakieś codzienne ćwiczenia ja preferuje chód z kijkami 10 km i... będzie Oki taak tydzień na tydzień miesiąc na miesiąc.... można taak na luziku zgubić 40 kg a u ciebie cóż to tylko dyszka powodzenia tomek
ggeisha
6 września 2021, 13:32Dyszkę spaceru to robię w dzień odpoczynku. :) Teraz nawet nie chce mi się roweru doprowadzać do użytku. Wszędzie chodzę pieszo. Do pracy, na zakupy, wszędzie. I codziennie. Dodatkowo mam treningi, więc ruchu mam sporo. Też życzę powodzenia.
Blue_Fairy
6 września 2021, 16:54Człowieku, weź ty się z tymi kijkami ogarnij :p