Hiiii !
Boziu, jaki upał! Nic mi się nie chce, a pot się ze mnie leje nawet jak siedzę ;c W chałupie ciężko usiedzieć, bo gorąco jak nie wiem, na dworze duchota i upał więc wcale nie lepiej ;)
Stara A. wstałaby obrażona na wszystko, zjadła śniadanie i pomarudziłaby jakie to życie jest głupie, jak to gorąco jej nie jest i w ogóle jak żyć w takiej pogodzie, takim kilmacie, takim domu, takim świecie. Potem poszłaby się wykąpać, ubrałaby się, pomalowała po prostu odpicowała na bóstwo, bo przecież w sobotę nie można wyjść z domu bez makijażu, bo co jeśliby kogoś spotkała albo gdyby ją ktoś zobaczył? A co jeśli to właśnie dziś miałaby spotkać miłość swego życia? Kupiłaby paczkę niebieskich M&m'sów, wróciłaby do domu, zrobiłaby sobie 1000000 kawę, opaliłaby laptopa, włączyłaby ulubiony serial i spędziłaby tak całą sobotę, bo przecież jest gorąco, cóż innego można więc zrobić? Ach no tak, można zrobić 2 kurs do sklepu i kupić jeszcze więcej M&m'sów i lody, bo przecież jest gorąco!
Ale na szczęście nie ma już starej A (mam nadzieję) Nowa A. wstała i pomyślała sobie: Damn, hot hot hot, no ale co tam trzeba się za sobie brać. Zjadła śniadanie, pogadała z Mamą, poustalała wszystko, przeryła internety i stwierdziła, że czas pobiegać. Wzięła więc swe wielkie 4 litery w obroty, ubrała się w strój sportowy i o 14 w tym wielkim upale, bez makijażu poszła pobiegać, rozumiecie to? W sobotę o godzinie 14 i bez makijażu poszła pobiegać! A co jeśli ktoś ją widział? Bez makijażu i spoconą i czerwoną na twarzy i spragnioną wody? Pobiegała tak 35 min, zrobiła 5km, chociaż łatwe to nie było i spaliła ok.350 kcal. Jak wróciła to zaczęła myśleć o obiedzie. Wpadła na pomysł, że nic gorącego nie przyjmie, wymyśliła więc makaron pełnoziarnisty z jogurtem i owocami. Pomysł bardzo przypadł jej do gustu, tylko owoców brak. Po szybkim namyśle wzięła prysznic, umyła także włosy. Potem szybko się ubrała, lekko wytarła włosy, wzięła portfel i poszła do sklepu. W sobotę o godzinie 15, bez makijażu i z mokrymi włosami poszła do sklepu! Cóż się więc dzieje z A.?
Nie wiem, ale chyba dorosła. Chyba akceptuję siebie. Chyba przestała się przejmować innymi. Chyba się zmienia.
Zeszły tydzień do d.:
-Brak słodyczy od 18.07
-Dużo wody
-Czasami za dużo smażeniny
-2x wpadło Iced Frappucino Caramel z McDonalda i raz wpadł Iced Fruit Smoothie Mango, Marakuja ze Starbucksa
-Czasami za dużo wszystkiego i nieregularnie
-Brak planu
-Próbuję na oślep, zobaczymy co będzie, na razie tyje
-środa bieg 5km, czwartek bieganie ok. 30min, piątek Gym break 20 min Total Body Workout, sobota bieg 5km
Wciąż siedzi mi w głowie, że nigdy nie schudnę, bo u mnie mega opornie to idzie, od zawsze w sumie. Ale nie chcę być taka gruba jak jestem teraz, po prostu nie chcę. Mam w poważaniu wszystko inne, ale schudnę. Jeśli odstawienie słodyczy i ruch nie pomogą, to będę odstawiać jedzenie. Takie wnioski z zeszłego tyg.
Całuję A.