...taka myśl mnie naszła przed chwilą... i zaraz tłumaczę o co idzie.
Próby odchudzania podejmowałam, jak przecież tak ogromna większość z nas, z 3 tys razy.
Jakoś nie wyszło.
Dlaczego akurat teraz wychodzi?
Trochę jakby z 4 planety miały się znaleźć w jakimś doskonałym układzie i wtedy Kowalski urodzony 7go kwietnia wygra w totka :/
A tak serio to mam wrażenie, że oprócz tego, jakim wielkim wysiłkiem i ogromem pracy jest odchudzanie, to rzeczywiście musimy jeszcze trafić w ten właściwy moment w swoim życiu.
Moment kiedy powiemy sobie Dosyć!
To moje życie a z każdą chwilą kiedy waga mnie dołuje, brak mi przez to pewności siebie (żeby coś powiedzieć, coś zrobić czy gdzieś być) czy choćby poryczę się w przymierzalni tracę je po troszeczku, po minutce.
Ile z nas żyje z tym poczuciem niezadowolenia, smutku czy porażki, które mniej czy bardziej siedzą nam pod skórą? Tego może nie być widać "na powierzchni" ale często tam jest. A chcemy żyć pełnią życia!
Bierzmy się więc za bary z naszym apetytem i walczmy o siebie!
Chyba trafiłam w swój dobry moment. Znalazłam siłę i znalazłam pomysł na siebie w tej materii. Idę naprzód.
Udanego tygodnia dziewczyny. I dużo siły. :)