Serio, nie dość że w sobotę na imprezie zjadłam tyle że tragedia to jeszcze wczoraj zjadłam kilka ciastek i trochę moich dietetycznych placków -biszkopta i tego z fasoli..;p Dzisiaj to samo. Siedziałam w domu bo się kiepsko czułam i wgl.
Ale już spinam dupę i ruszam z nowym zapałem [chciałabym]. Nie umiałam sobie odmówić tego kalendarzyka adwentowego. Zjadłam czekoladkę wczoraj i dzisiaj.
DLACZEGO JA LUBIĘ SŁODYCZE?!
Muszę ruszyć dupę, bo robię się grubsza a nie chudsza..
Naprawdę. Nie ważyłam się jeszcze od soboty ale i tak założyłam że przytyłam.
Wiem, wiem często mówicie żebym się nie ważyła tak często tj. codziennie ale to jest chyba moją motywacją.. NIE UMIEM SIĘ NIE WAŻYĆ. Jak się ważę to widzę czy np przytyłam czy schudłam i dzięki temu jakoś się trzymam a tak to przecież widzicie co się dzieje gdy się nie ważę - ostatnie 2-3 dni do dupy.
Twgl to MOJA WAGA WCZORAJ UMARŁA. [*] R.I.P. Bo już nie wyświetla na początku '0.0' tylko 'LO' i miga.
Ćwiczenia:
Wczoraj --> Mel B:
cardio,
nogi,
abs,
całe ciało,
pośladki.
RAZEM - 1 GODZ.
Dzisiaj: Mel B Całe ciało, pośladki ( zrobię coś pewnie jeszcze potem :)]
Skończyłam dzisiaj te wszystkie prezenty tj. ozdobiłam wczoraj z siostrą ciastka no i je dzisiaj zapakowałam w folię oraz dokończyłam te ozdoby. Bo jutro sobie robimy mikołajki klasowe więc dam dziewczynom też jutro prezenty. :P
MOGŁABY MI KTÓRAŚ COŚ POLECIĆ NA POPRAWĘ MOTYWACJI, EWENTUALNIE COŚ MI POWIEDZIEĆ?
NAKRZYCZEĆ NA MNIE? COKOLWIEK..
CHYBA NAPRAWDĘ BARDZO TEGO POTRZEBUJĘ..
BO KURDE CIĄGLE JEM TE SŁODYCZE A PODOBNO TYLKO KALENDARZ MIAŁ BYĆ MOIM GRZESZKIEM..;/
PROSZĘ?
Cytrynowaaa
3 grudnia 2013, 22:22dasz radę bo jesteś silna!:* kopek w pupkę
montignaczka
3 grudnia 2013, 08:11cóż ja będę krzyczeć na Ciebie jak sama podjadam? Bez czekolady żyć nie potrafię i nawet nie próbuję jej sobie odmawiać. Trochę słodkiego jeszcze nikomu nie zaszkodziło, byle bez przesady. Poćwicz więcej i wyjdzie na zero ;)
adorablee
2 grudnia 2013, 23:42Powiem Ci, żebyś spróbowała ograniczyć nasze ukochane słodycze, bo wtedy się cieszysz, że masz nad nimi kontrole i dajesz tu taki niepowtarzalny swój charakter Rozladowujesz tą energie i mnie inspirujesz. Więc dla mnie, ogarnij się i chodź no tu już bez słodyczy. Pokseruje Ci tą książke z zwynoscia w sporcie jakies ciekawostki, ale badz tu!!!!! 22 dni do świąt.
CzekoladowaNiewolnica
2 grudnia 2013, 20:21Oh znam to... ale 3 miesiące temu z tym zerwałam... swoje złe nastroje, samopoczucie zajadałam czekolada... a jak już zaczęłam to kolejnego dnia i jeszcze kolejnego dalej jadłam i jadłam ;x no i co?! i waga w końcu pokazała mi 77 kg.... a popatrz 2 miesiące i już 64,9... a nie jem ani zdeczka słodyczy... jeśli potrzebujesz się napchać słodyczami do obolałego brzucha... to ok ! Ale zrób to tak abyś nie żałowała tego do końca życia... bo przybranie 2 kg to jedno weekendowe szaleństwo, a stracenie ich to 4 tygodnie (licząc prawidłowy spadek 0.5 kg na tydzień)! Zrób sobie 1 dzień ALE TYLKO JEDEN! w miesiącu... i nie wolno ci go przedłużyć nawet o śniadanie kolejnego dnia... w którym zjesz wszystko na co masz ochotę... na to co przez ten miesiąc bez słodyczy nie mogłaś sobie pozwolić a miałaś apetyt... to poprawi ci metabolizm... a następnego dnia więcej poćwicz np. 1 h aerobiku + dłuższy spacer.... no i trochę ogranicz jedzonko, mało węgli więcej białka w dzień po obżarstwie... i do dzieła przez kolejny miesiąc!
Dio66
2 grudnia 2013, 19:34Oddaj komuś ten kalendarzyk i np postanów sobie, że słodycze zjesz dopiero w święta :D Trzymam za Ciebie kciuki! :)
lenka148
2 grudnia 2013, 18:31Z ostatniej płyty Ewki: Jeśli straciłaś motywację, przypomnij sobie dlaczego zaczęłaś ;)
ZarejestrujSieAbyPrzegladac
2 grudnia 2013, 18:27Nie ma nic na motywacje, coś w Tobie musi "pęknąć", wiem po co sobie.
spalina
2 grudnia 2013, 17:26nie ma za co, od tego tu jesteśmy wszystkie - żeby się wspierać. Co do przepisu - pewnie :)
spalina
2 grudnia 2013, 17:10postanowienia na razie tylko 2, pewnie będzie ich więcej :)
spalina
2 grudnia 2013, 17:08z jakiego przepisu korzystałaś przy pieczeniu ciasteczek? kilkakrotnie próbowałam upiec, ale zawsze było za dużo mąki... utrwaliłam się wiec tylko w przekonaniu, ze kiepski ze mnie cukiernik. Może Twój przepis mi pomoże? :)
spalina
2 grudnia 2013, 17:06No to słuchaj, Kochanie. Czas leci nieubłaganie, za rok będziesz żałować, ze nie wzięłaś się na dobre teraz. Jeśli postanowisz nie robić nic - będę z Tobą, ale czy nie warto jednak zrobić coś dla siebie samej? Dla swojej pewności siebie, świadomości, dobrego samopoczucia, zdrowia, rozwoju? Niby to tylko dieta i ćwiczenia, ale ile to nam o nas samych mówi - czy jesteśmy silne, czy łatwo ulegamy pokusom, czy łatwo nas zagiąć, na ile nas stać. Każda z nas powinna stawiać sobie poprzeczkę wyżej niż widzi, wyżej niż "przeciętnie", bo przecież robiąc coś na odwal się wcale się nie rozwijamy... za to sięgając, próbując, dążąc do tej wyższej poprzeczki jest to ZAWSZE nauka dla nas. może przez pot, ból, łzy, ale to nas właśnie kształtuje, daje do myślenia, rozwijamy się przez to. Dodatkowo możemy później tryskać pewnością siebie, uśmiechać się non stop, kokietować facetów, słuchać komplementów, zbierać pochwały za przemianę, czuć zazdrosne spojrzenia koleżanek, którym się nie chciało. Nie przekonało Cię to? Szkoda. Ja tam wolę słuchać pochwał niż nie słyszeć nic. :) Ja też mam największy problem ze słodyczami, uwierz mi. Mama mnie nie wspiera – cały czas podsuwa ciasteczka i pyta, czy mogłabym coś dla niej zrobić, zerkając ukradkiem na ciasteczko, sugerując tym samym, czy nie mogłabym go zjeść... :) Nie potrafiłam odmówić. Raz w życiu udało mi się nie zjeść nic słodkiego przez miesiąc. Dziś mija tydzień odkąd podjęłam wyzwanie ponownie, tym razem nie będzie to miesiąc, a 36 dni. Wiem, ze mogę. Mimo, że grudzień to święta, sylwester, moje urodziny, urodziny taty (równe 50!), imieniny mamy, rocznica z moim Lubym... Mimo, że mama cały czas nalega na to „jedno ciastko”... Mimo, że jest ciężko, to wiem, że stać mnie na to i to zrobię. I Ciebie też na to stać. Nie tylko na porzucenie słodyczy, bo jeść trzeba wszystko, ale w rozsądnych ilościach. CHCIEĆ TO MÓC, Ty chcesz, ale jednocześnie nie chce Ci się. Pomyśl o efektach, nie o trudnościach związanych z uzyskaniem efektu. Jeśli tylko uwierzysz, że naprawdę możesz to osiągnąć (bo warto) to dokonasz tego. Trzymam mocno kciuki. I za Ciebie i za siebie, bo wiem, jak trudne jest życie oddanego w 100% miłośnika czekolady. :)
littlenfat
2 grudnia 2013, 16:55Też kocham słodycze, ale już umiem się opanować i nie jeść ich mimo, iż mam kilka czekolad w domu. / Pamiętam, że czym wcześniej się ogarniesz, tym szybciej osiągniesz cel. Ja sobie to zawsze powtarzam i chudnę. / Kolejną motywacją jest fakt, że nie tylko Ty zobaczysz różnice w swoim ciele, ale też wszyscy inni. :)
domcia177
2 grudnia 2013, 16:51zobacz ile schudłas!! teraz jakimiś głupimi ciastkami to zmarnujesz? jak już tyle potrafiłaś schudnąć to i dalej dasz rade. czas. czas.czas