Witam Was kochane! Rzadko ostatnio mam czas tu zaglądnąć... Przyczyna jest prosta - mam fazę na czytanie. Chodzę z nosem w książce cały czas i jakoś nawet o Vitalii nie myślę. Postaram się to zmienić i jutro z samego rana nadrobić zaległości w Waszych pamiętnikach :) Mimo, że tu nic nie piszę, dietę trzymam i staram się trenować. Jedynie wczoraj był trochę stracony dzień, bo niby trening zaliczony, ale potem imieniny babci i miliony kalorii - bo wiadomo jakie babcie są, i że babci się nie odmawia kolejnego kawałka tortu :P Tak więc dzień wczorajszy ogłaszam cheat dayem, drugim w tym miesiącu, co wyczerpuje ich ilość na październik. Poza tym zaległe dni wyglądały następująco:
Środa:
Śniadanie: kawa kuloodporna (miałam z nerwów tak ściśnięty żołądek, że nie byłam w stanie nic zjeść, pomyślałam więc, że spróbuję - efekt zaskoczył mnie na plus) - 82 kcal
Lunch: McDouble i średnie frytki (obiecałam Mojemu już dawno wizytę w McDonaldsie...) - 740 kcal
Obiad: warzywa na patelnię - 418 kcal
Kolacja: sałatka jarzynowa mojej mamy - 284 kcal
Razem: 1524 kcal + dwa piwa
Woda: 2 l
Trening: brak
Kroki: 10478
Fundusz książkowy: 1 zł za kalorie + 1 zł za kroki -1,50 zł za alkohol = 50 gr
Czwartek
Śniadanie: serek wiejski z ogórkiem i pieczywem pełnoziarnistym - 383 kcal
II śniadanie: kalarepa i sok jabłkowo-gruszkowy - 206 kcal
Obiad: 2 kromki pełnoziarnistego pieczywa z pastą z łososia i pomidorem - 434 kcal
Kolacja: warzywa na patelnię i tortellini z serem - 523 kcal
Razem: 1546 kcal
Woda: 2,5 l
Trening: marsz - 176 kcal
Kroki: 6234 kcal
Fundusz książkowy: 1 zł za kalorie + 50 gr za kroki = 1,50 zł
Piątek
Śniadanie: całonocne płatki jaglane na mleku z suszonymi daktylami i rodzynkami - 389 kcal
II śniadanie: marchew iii sok jabłkowo-porzeczkowy - 149 kcal
Obiad: 2 kromki pieczywa pełnoziarnistego z pastą z łososia i pomidorem (obiad identyczny jak w wczoraj, nie pstrykałam kolejnego zdjęcia) - 434 kcal
Kolacja: warzywa na patelnię i paluszki rybne - 511 kcal
Razem: 1485 kcal + 2 piwa
Woda: 3 l
Trening: joga (miałam okropny dzień, byłam tak zestresowana, że zaczęło mnie w drodze do domu boleć serce, bałam się zrobić inny trening) -189 kcal
Kroki: 5012
Fundusz książkowy: 1 zł za kalorie + 50 gr za trening - 1,50 zł za alkohol = 0
Tak to wygląda. Wiem, że nie jest to mój najlepszy tydzień. Ale woda z okresu zeszła i waga pokazała dziś 62,2 kg więc najwyraźniej ta niby-dieta działa. Wpisu z wczoraj, jak mówiłam, nie będzie bo impreza u babci rozwaliła wszystko. Na szczęście waga pokazała tylko 0,2 kg więcej, więc nie jest źle. Teraz uciekam, zaglądnę do Was jutro w pracy, powinien być luźniejszy dzień. Trzymajcie się ciepło kochane!
wPatka
24 października 2017, 13:18Ooo leci w dół :) Juhu... co do książek to dotarły też zacznę czytać niedługo. Październik niedługo się kończy i te dwa dni przestaną mieć znaczenie :P
KochamBrodacza
23 października 2017, 16:49Też miałam weekendowy odpoczynek od Vitalii :P Fajnie że waga spadła :)
aniloratka
23 października 2017, 11:10kurde jak ja lubie salatke z ziemniakami ;dddd
alraunaaa
23 października 2017, 09:37Czasem nie ma innej rady trzeba poszaleć:)
fit-mamaa
23 października 2017, 07:55Nie wiem co w nich jest, ale lubię frytki z Mc Donalda. ;-)
Orzeszek1984
22 października 2017, 19:55Maly odpoczynek z Vitalii tez dobrze robi. Fajnie ze waga Cie nie denerwuje a wrecz przeciwnie. Ja jestem tez zadowolona z faktu ze waga mi idzie w dol. Ale wiecej napisze we wpisie Vitalii za kilka dni jak juz osiagne swoj cel ☺
theSnorkMaiden
22 października 2017, 19:01Ah te babcie...
aska1277
22 października 2017, 17:27Sałatka jarzynowa za mną chodzi ;) już od dłuższego czasu. menu apetyczne,warzyw na patelnię nie jadłam chyba ze 2 lata, a kiedyś często przed pracą na obiadek jadłam ;) Miłego wieczoru :) Pozdrawiam