Serio. U siebie jestem grzeczna i powstrzymuję się od wszystkiego co niezdrowe bez większego problemu, ale jak przychodzę do rodziców to zawsze wpadnie jakiś alkohol :D Nie, żeby patologia, czy coś. Ot, piwko po pracy albo kieliszek wina przy wieczornym filmie. No i wczoraj wpadły obie te rzeczy... Na szczęście zmieściły się ładnie w moim limicie, ale kurcze, czemu mi tak nagle słabnie silna wola jak tylko wchodzę do mieszkania rodziców? :D
Ach, nie ważne. Jadłospis:
Śniadanie: serek wiejski z papryką i pieczywem pełnoziarnistym - 438 kcal
II śniadanie: 2 brzoskwinie ciasteczkowe - 87 kcal
Obiad: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa ze szpinakiem, wędliną drobiową i cukinią - 356 kcal
Podwieczorek: piwo i kieliszek Kadarki - 315 kcal
Kolacja: pęczotto curry z marchewką i groszkiem - 373 kcal
Woda: 2,5 l
Trening: zestaw ćwiczeń z Mel B zrobiony razem z moją fantastyczną mamą (rozgrzewka, 10 min na brzuch, 10 min na pupę, rozciąganie) + marsz 2 km - spalone 276 kcal
Razem: 1658 kcal
Ale wiecie co? Jestem zła. Na Fitatu. W ramach oszczędności przerzuciłam się ostatnio z biletu miesięcznego na wszystkie linie na bilet miesięczny na dwie potrzebne mi, żeby dostać się do pracy i w efekcie do rodziców muszę chodzić na nogach od linii tramwajowej. Wczoraj też szłam. Miałam adidasy, więc zdjęłam kurtkę skórzaną, zostałam w bluzce na ramiączkach i ruszyłam jak najszybszym chodem z zamiarem zaliczenia tego do treningu. Zrobiłam 2 km w 17 minut i upociłam się jak świnka. Odpaliłam Fitatu, wprowadziłam marsz z odpowiednią odległością i czasem trwania i Fitatu stwierdziło, że spaliłam... 33 kcal. Ja cała zazipana i 33 kcal? Coś mi tu nie grało, więc odpaliłam Endomondo i wprowadziłam te same dane i zgadnijcie... Endomondo wyliczyło, że spaliłam 151 kcal. I to ma sens. Tylko, że przez ostatni miesiąc wpisywałam spacery w Fitatu, które kradło mi 75% spalonych kalorii! Dziś rano znowu szłam do tramwaju na nogach - inną trasą, na 1,4 km. Fitatu zawsze wyliczało mi 22-24 kcal, a Endomondo pokazało dziś 96 kcal, bo droga pod górkę a ja miałam średnie tempo 6,3 km/h - najwyższe 7,4 km/h. I to naprawdę brzmi dużo sensowniej. Wychodzi, że z samych spacerów miałam więcej spalonych kalorii niż z treningów i nawet o tym nie wiedziałam. Jestem zła i od dziś ufam tylko Endomondo. Foch na Fitatu :P
EDIT: Teraz zaczynam się zastanawiać czy Fitatu nie zaniża mi też zwykłych treningów... Tylko jak inaczej sprawdzić ile spalam ćwicząc z Mel B? Myślicie, że jak wprowadzę w Endomondo 10 minut treningu siłowego to będzie miarodajne?
sophie20
5 września 2017, 20:50Ważne trzymasz kcal i zdrowo jesz, nie przejmowałabym się tym, że u rodziców częściej coś wypijasz, widać ze masz z rodzicami super relacje, bardzo Ci zazdroszczę bo moi są daleko i widuje ich najwyżej 3 razy do roku:/ menu pysznie wyglada:)
Cathwyllt
6 września 2017, 08:25Tak, rodziców mam najlepszych na świecie :) I coraz lepiej rozumiem jakie to wyjątkowe - nawet mój ukochany ze swoimi rodzicami nie utrzymuje kontaktu...
sophie20
6 września 2017, 10:14Nie mieć kontaktu to nie fajnie, dziwne relacje. Moi siedzą za granica wiec często widzimy się... przez na Skypie. Dobrze, że to doceniasz, bo to jest mega ważne żeby mieć przy sobie rodzine:)
gruba.olsi
5 września 2017, 16:03Pęczotto brzmi śmiesznie, ale wygląda na tyle fantastycznie, że dziś sobie też takie zrobię :D Z tymi rodzicami to jest ciężka sprawa, bo zawsze wszystko lepiej smakuje u mamy ;) Bądź wytrwała! Ja jak wchodzę do teściowej to od progu wciska jedzonko. Weź odmów teściowej! To już chyba łatwiej było babci ;)
Cathwyllt
6 września 2017, 08:23Teściowej nie wolno! Słowo teściowej jest święte :D
angie65
6 września 2017, 09:46Ja moją teściową częstuję vitaliowymi potrawami ;) A ona chce poprawiać te dania np.smalcem ;)
gruba.olsi
6 września 2017, 10:00hahaha, wie co dobre ;)
Cathwyllt
6 września 2017, 10:01Dziewczyny, nie oszukujmy się, tłuste potrawy mogą być niezdrowe, ale są smaczne :P
aska1277
5 września 2017, 15:41Nie tylko Ty tak masz,że wchodząc do rodziców puszcza wszystko. Ja też będąc u rodziców nie umiem sie kontrolować. Tzn teraz już troszkę tak. jednak jeszcze jakis czas temu, wpadało dużo słodkiego, i tłustego, bo Mama częstowała... Powodzenia czasami trzeba umieć odmawiać :)
Cathwyllt
6 września 2017, 08:23Nie wiem własnie czy bardziej nie umiem, czy bardziej nie chcę. A to jest problem, bo ja nocuję u rodziców średnio 1-2 razy w tygodniu xD
MartynaMariaKa
5 września 2017, 15:12A mnie teraz czeka cały tydzień u rodziców, ale zamierzam walczyć z pokusami :-) Już się zabezpieczyłam odpowiednimi produktami. Zapłaciłam za jadłospis, więc mam argument, że teraz powinnam się go trzymać, że mam wyliczone kalorie przez dietetyka itd ;-) Zresztą mam widoczną nadwagę, a rodzice już wcześniej dopingowali mnie w zrzuceniu zbędnych kilogramów, chociaż dla nich "jedno ciastko nie zaszkodzi"...może by i nie zaszkodziło dla kogoś, kto na ogół nie ma problemów z jedzeniem w nadmiernej ilości ;-) znam swoje możliwości i wiem, że na jednym ciastku by się nie skończyło. Najgorzej jest jednak u babci, ją będzie trudniej przekonać...W każdym razie zmierzam do tego, że poruszyłaś powszechny problem, ale da się z tym walczyć :-) Super, że mama z Tobą ćwiczy :-) A jedzonko wygląda naprawdę apetycznie, świetnie układasz menu, inspirujące :-)
Cathwyllt
6 września 2017, 08:22Dokładnie. Ja się zastanawiam kto w ogóle wymyśla rady typu "zjedź tylko jedną kratkę czekolady i to gorzkiej". Jaką jedną kratkę? Kto kiedy zjadł tylko jedną kratkę czekolady a resztę schował do szuflady? Przecież to jest niewykonalne :P
KochamBrodacza
5 września 2017, 13:26A ja nawet nie sprawdzam z tymi aplikacjami spalonych kcal :P Chyba że jakiś spacer itd jakoś nie chce mi się wpisywać wszystkiego, moją miarą jest to jak jestem zmęczona po treningu, jeśli bardzo znaczy że dałam z siebie wiele jeśli słabo znaczy że się leniłam lub trening był za słaby :D Kasza wygląda apetycznie :)
Cathwyllt
5 września 2017, 13:48A ja uwielbiam cyferki (nie mylić z matematyką :D ). Lepiej się czuję jak mam wszystko pomierzone i mogę ma wykresie zobaczyć swoje postępy. Tym bardziej, że o ile jedzenie już potrafię mniej więcej ocenić na oko (w końcu po razi pierwszy zaczęłam liczyć kalorie ponad 8 lat temu), o tyle ćwiczeń nigdy nie liczyłam i nie mam wyczucia. A zwyczajnie ciekawa jestem niektórych form aktywności.
KochamBrodacza
5 września 2017, 17:55Ja też nie lubię zbytnio matmy i ogólnie cyferek :D Długo już liczysz sobie kcal, ja w zasadzie pomimo kilku prób odchudzania dopiero teraz liczę kalorie i ważę czasem niektóre posiłki, skoro lubisz mieć pełną kontrolę to się nie dziwię że chcesz wiedzieć :) Nauczysz się z czasem szacować wszystko.
theSnorkMaiden
5 września 2017, 12:52Umnie tez dzis wariactwo peczakowe... znaczy obiad resztkowy peczak z tym co w lodowce. Hehehe
Cathwyllt
5 września 2017, 13:00Ja teraz będę chyba codziennie jadła :D Pęczak jadłam do tej pory tylko raz, parę lat temu, i ten raz wspominałam zawsze bo strasznie mi konsystencja pęczaku pasowała. Nie mam pojęcia dlaczego nie kupiłam go wcześniej, chociaż myślałam o tym odkąd zamieszkałam na swoim półtorej roku temu. Teraz kupiłam, to się muszę najeść aż mi się znudzi ;)
theSnorkMaiden
5 września 2017, 12:28Ja zawszs korzystalam z pulsometru bo niby jak aplikacja zmierzy tetno itp? Niewierze w takie rzeczy
Cathwyllt
5 września 2017, 12:34Przymierzam się do zakupu MiFit (jedyny w moich możliwościach finansowych, z reszta mam telefon od Xiaomi i bardzo sobie chwalę), ale to dopiero za jakiś czas. Miesiąc, może dwa, może dopiero w ramach prezentu na gwiazdkę. A póki co jakoś trzeba żyć i liczyć :)
theSnorkMaiden
5 września 2017, 12:38Ja mam sigme jakis starszy model bo potrzwbowalam jedynie podstawowych funkcji bez zbednych szmerow bajerow. Bardzo sobie chwalilam go i do treningow i do koszenia trawy:) bo jak sie okazalo to koszenie calego arealu u mamy to dawalo popalic ladnie
Cathwyllt
5 września 2017, 12:58Haha, na pewno. Trawy nigdy nie kosiłam, ale przy sprzątaniu wiem jak się można zasapać :) A ja się pomyliłam, to się Mi Band nazywa i właśnie jest na promocji za 129 zł. Chyba kupię go szybciej niż zakładałam :D
angie65
6 września 2017, 09:48Tak, pulsometr to dobrze wydane pieniądze. Wszelkie kalkulatory są naprawdę dużo mniej wiarygodne niż indywidualne pomiary :)
Nattiaa
5 września 2017, 10:54ja wiem czemu Ty masz słabą wolę u rodziców. Bo rodziców trzeba słuchać a Ty grzeczna dziewczynka jesteś :D:D
Cathwyllt
5 września 2017, 11:01Wygrałaś internet dzisiaj tym komentarzem! :D
bbb0207
5 września 2017, 10:31Mamusia zawsze wrzuci coś dobrego na ruszt. U mnie jest tak samo... to kawusia, do kawy ciasteczko, kieliszeczek nalewki. I nie ma że na diecie.... motywacja mojej mamy zerowa - " i tak nie schudniesz". Gratuluje atkywności. Ja też kiedyś lubiałam ćwiczyć z Mel B. Narazie biegi by zrzucić sadełko, a później również z nią będę kształtować piękne ciałko Powodzenia !!!!!!!!!!!!!
Cathwyllt
5 września 2017, 11:03To u mnie lepiej. Moja mamusia tez na diecie a winko polewa :D
angelisia69
5 września 2017, 10:27o kaszotto hehe szybciej od tego ryzu zapewne:P
Cathwyllt
5 września 2017, 11:0315 minut i było gotowe ;)
Tetris
5 września 2017, 10:21Hehe, z rodzicami tak jest. Jak mnie tata widzi to od razu chowa piwka do lodówki:P A fitatu spal na stosie:d
Cathwyllt
5 września 2017, 11:04O to, to samo mam. Jak tylko tata wie, że mam przyjść, to piwko do lodówki. A jak przychodzę na mecz (Premier League is life <3 ) to nawet dwa xD
Tetris
5 września 2017, 13:10Jak mecz to 5:P 2 po 2 na połowę i jedno w przerwie:P