Miałam wczoraj pierwszy kryzys. Nie, na szczęście nie nażarłam się jak świnia, jak to ja potrafię. W pracy miałam okropny dzień. Sajgon był jak rzadko i wszyscy chcieli wszystko na wczoraj. A ja sama, bo mojej managerki wciąż nie ma. Jak wróciłam do domu to czułam się jak bezmózgie zombie, jedyne co byłam w stanie zrobić to usiąść na kanapie i gapić się tępo w okno. Na myśl o treningu robiło mi się słabo. Skończyło się tak, że moją jedyną aktywnością był poranny spacer, nie zrobiłam nic więcej. Na domiar złego Mój nalał mi vermoutha na odstresowanie. Potem kolejny kieliszek. I jeszcze jeden. Nie miałam siły myśleć co zrobić na kolację, więc zaraz ujrzycie najbardziej "na odczep się" kolację ever. Jakby tego było mało, jutro mijają cztery tygodnie mojej diety a więc jest to oficjalny dzień ważenia i mierzenia i boje się, że się tym alkoholem odwodniłam i - naturalną koleją rzeczy - jutro wodę dla odmiany zatrzymam. Do bani był ten dzień...
Jadłospis:
Śniadanie: serek wiejski z papryką i pieczywem pełnoziarnistym - 418 kcal
II śniadanie: 2 brzoskwinie - 129 kcal
Obiad: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa ze szpinakiem, wędliną drobiową i cukinią - 342 kcal
Kolacja: pęczotto z parówką i suszonymi pomidorami - 428 kcal
Woda: 2,25 l
Trening: spacer 2,5 km - spalone 168 kcal
Razem: 1318 kcal + alkohol pewnie około 700...
Do tego wszystkiego źle w nocy spałam i oczy mi się zamykają. Byłam rano tak nieprzytomna, że zapomniałam zabrać wędliny do pracy i dziś na obiad będzie chleb z pomidorem :P
Ale jest jeden pozytyw. Od pół roku chyba chodzi za mną opaska monitorująca. Wypatrzyłam sobie Xiaomi Mi Band 2 i jestem tego wyboru coraz bardziej pewna - niedawno wymieniłam starego smartfona na Xiaomi i bardzo sobie chwalę. Ale tak jakoś żal mi było wydać 250 zł na zabawkę. Teraz sytuacja o tyle się zmieniła, że moja wypatrzona opaska jest na promocji w sieci RTV Euro AGD i kosztuje 129 zł. Do tego przestałam ją postrzegać jako zabawkę - naprawdę przydałoby mi się coś takiego odkąd zaczęłam odchudzać się na poważnie. I po krótkiej rozmowie z Moim ustaliliśmy, że dziś po mojej pracy idziemy po taką opaskę dla mnie :D Tak więc będę testować i już się cieszę na sprawdzenie jej "w terenie", czyli podczas wyjazdu w Bieszczady. Jadę na tydzień pod koniec września z moja rodziną i mam nadzieję spalić miliardy kalorii ;)
Jutro wraca (mam nadzieję, bo z nią to nigdy nie wiadomo) moja managerka, więc nie wiem jak to będzie z porannymi wpisami i przeglądaniem Waszych pamiętników... Pożyjemy, zobaczymy. Teraz lecę czytać co u Was, póki mogę :)
alraunaaa
7 września 2017, 11:09E nie przesadzaj z tą kolacją :) Nie była zł:)
Cathwyllt
7 września 2017, 11:38Trochę mam wyrzuty sumienia, że nie było żadnych warzyw, ale naprawdę nie miałam siły stać przy kuchni :(
alraunaaa
7 września 2017, 11:49Mi się też czasem tak zdarza- żadnych wyrzutów sumienia- od jednego posiłku raz na jakiś czas bez warzyw nie umrzesz a wyrzuty potrafią zatruć dzień:)
KochamBrodacza
6 września 2017, 20:20Trzymaj się! Mam nadzieję, że humor Ci się poprawi i w pracy będzie lepiej :)
Cathwyllt
7 września 2017, 10:42No już dziś nie jestem sama, wreszcie nie wszystko jest na mojej głowie, uff.
KochamBrodacza
7 września 2017, 12:35To dobrze w końcu będziesz mieć więcej luzu. :)
theSnorkMaiden
6 września 2017, 18:35Ojjjj ale dzis napewno lepszy dzien. Kolacja zajebista hihihi
Cathwyllt
6 września 2017, 19:04Dziś jest lepszy dzień, bo tyle spędziliśmy w sklepie, że znowu muszę połączyć obiad z kolacją, więc dziś tych kalorii będzie wręcz za mało :D Też niedobrze, ale ostatnio przekraczałam regularnie 1600-1700, więc jak raz będzie 1350 to świat się chyba nie skończy :)
Novacaine91
6 września 2017, 14:55Jak to ma być kolacja "na odczep się" to ja większość swoich posiłków w takim razie tak robię :D Brzmi i wygląda apetycznie :) A dzisiejszy poranek u mnie przebiegał podobnie, jeszcze zaspałam :( na śniadanie jakaś gotowa kaszka na mleku i jazda. Taki dzień chyba :D Winka już dawno nie piłam, 3 butelki różowego na mnie czekają, ale tu akurat jestem konsekwentna w swoich postanowieniach... choć narobiłaś mi ochoty na wieczorną lampkę <3
Cathwyllt
6 września 2017, 15:04Normalnie zadbałabym, żeby trochę warzy się w kolacji znalazło, a wczoraj już mi się nawet nad tym myśleć nie chciało :P Naprawdę wykończyło mnie zamieszanie w pracy, na szczęście dziś już jest o niebo lepiej :)
Miniolka
6 września 2017, 14:25Też chodzi mi po głowie opaska ale nie wiem, czy zaszaleć czy jednak wydać kasę na kosmetyki :D Pozdrawiam i czekam na recenzję :D
Cathwyllt
6 września 2017, 14:41Ja już jestem na tym etapie, że jak wstaję rano i myślę, że muszę się ubrać i iść do pracy to mam gdzieś jak wyglądam bo nie chce mi się nawet malować :P Aż tak źle, żebym wyszła bez makijażu nie jest, ale robię najprostszy z możliwych - puder, brwi, tusz do rzęs i idę, więc potrzeby rozwijania kolekcji kosmetyków nie czuję :D Ja mam inny dylemat. Ja nałogowo kupuję książki i tutaj mam problem na co wydać ;)
angelisia69
6 września 2017, 14:25dosc czesto pijasz,a ja niedawnio myslalam ze mam problem z alkoholem i jestem "alkocholiczka" bo co weekend pijam :P po kilka drinkow.Ale patrzac na innych,chyba nie jest ze mna tak zle ;-)
Cathwyllt
6 września 2017, 14:38Ja tak jakoś zaczęłam jak zamieszkaliśmy razem z chłopakiem, to po 2-3 piwa dziennie szły. Teraz i tak obcięłam ilość alkoholu, bo teraz to jeden kieliszek wina albo jedno piwo 3-4 razy w tygodniu. Z tym vermouthem to popełniłam błąd, bo jak się dowiedziałam ile ma kalorii, to chciałam się go pozbyć jak najszybciej to nawet nie protestowałam jak Mój dolewał i dolewał aż się vermouth skończył :D Rany, jakie to głupie tłumaczenie, że lepiej na raz te kalorie i mieć z głowy... Musze się jeszcze dużo nauczyć :P W każdym razie na dziś i jutro nie mam w planach procentów, w piątek... cóż... idę do rodziców xD
fit-mamaa
6 września 2017, 10:44Też zastawiałam się nad opaską, tylko wszystkie które mi się podobają maja chore ceny.
Cathwyllt
6 września 2017, 11:02Właśnie dlatego tak długo czekałam. Ale 130 zł za opaskę, która zbiera świetne recenzje dam z czystym sumieniem :)