...a przynajmniej mam taką nadzieję. Wczorajszy dzień znów nie był idealny. Zaraz po śniadaniu zebrałam się i poszłam do rodziców (spacer 3 km zaliczony) no a tam mama co chwilę wyciągała jakieś przywiezione z Włoch specyfiki alkoholowe. I tak degustowałam włoskie piwo, dwa wina i likier. Miliony kalorii. Na szczęście na wadze dziś tylko 100 g więcej niż wczoraj więc chyba mi się upiekło :) Poza kosmicznymi ilościami napojów wyskokowych, moje menu wyglądało tak:
Śniadanie: jajecznica z dwóch jaj z papryką i cebulą oraz kromka chleba orkiszowego (i kubek Earl Greya) - 316 kcal
Obiad: risotto mojej mamy - 418 kcal
Kolacja: 3 kromki pieczywa pełnoziarnistego z serem żółtym, wędlina z piersi kurczaka, rzodkiewką, oliwkami i pomidorem - 365 kcal
I z właściwego jedzenia to by było na tyle. Całą resztę kalorii do 1600, jakie wczoraj pochłonęłam, dobiłem podczas "degustacji". Trochę masakra, ale świetnie się bawiłam, waga się nie zmieniła, więc nie zamierzam rozpamiętywać tego dnia. Dziś wracam do dietowania na 100% i ćwiczeń. I mam wielkie nadzieje, bo wczoraj tak z kosmosu wzielam metr krawiecki i zmierzyłam obwód uda. A tam? 59 cm! O półtorej centymetra mniej niż na początku. Juz nie mogę się doczekać oficjalnego mierzenia w czwartek!
QuennVictoria
20 sierpnia 2017, 22:05Jakoś nigdy nie byłem zwolenniczką jakiegokolwiek alkoholu choć ż pewnością że względu na moje skłonności do lubienia słodkiego włoskie likiery na pewno nie byłyby mi obojętne. Czasem czytam tu na Vitalii jak dziewczyny gubią się w kaloriach drinkowych- to mi nie grozi ale na ciasteczka muszę uważać.
Cathwyllt
21 sierpnia 2017, 07:31No właśnie ja wciąż nie jestem pewna jak powinnam je liczyć a to spory problem bo ja alkohol lubię. I nie dlatego, żeby w głowie zaszumiało, ja po prostu lubię smak piwa czy wina czy whisky... :)
Ferox96
20 sierpnia 2017, 17:10Narobiłaś mi ochoty na te specyfiki;)
Cathwyllt
20 sierpnia 2017, 17:31Wybacz ^^'
theSnorkMaiden
20 sierpnia 2017, 13:22Haha jaka mama niezla z tym alko hihiho degustacja pierwsza klasa.... jeeeeju ja to niewiwm kiedy mialam udo mniejsze niz 60+ chyba dawno temu i nieprawda
Cathwyllt
20 sierpnia 2017, 14:30Ja pamiętam czasy gdy miałam udo 51 cm więc 60 to był dla mnie szok. Ale mam ile mam i mówię Ci jak mnie dziś zazdrość zeżarła jak na jednym z pamiętników ktoś rozpaczał nad udem 58 cm... Chcialabym już tyle mieć :P