keks - kusiciel - największy nieprzyjaciel dzisiejszego dnia.
Na jego widok dostaje ślinotoku, ale nie dam się. Dla większej motywacji sprawdziłam ile ma kalorii i to mnie skutecznie zniechęciło do jego pożarcia, przynajmniej na razie. ;)
Na wadze równiutkie 63 kg, a więc wróciłam na "dobre tory" i teraz liczy się tylko spadek. Marzy mi się 60 kg na dzień dziecka, ale czy to możliwe? Ciężko będzie.. - w każdym bądź razie do 26 czerwca na wadze ma być poniżej 60.
Będę walczyć i dopnę swego! ;)
Moniczka1986
18 maja 2010, 09:14To moja największa słabość :), ale mi smaka narobiłaś ;)
paskudztwoo
15 maja 2010, 21:35walcz!! powodzenia!!
sixela
15 maja 2010, 18:13??? Ja nie wiem, czy to ja tak szybko chudnę, czy to może ja jestem nienormalna? Przecież trzy kilo można zrzucić w ciągu tygodnia ;-) I pomyśl o tym że keks jest niedobry, suchy i ma w środku ochydne plasteliniaste kawałki niewiadomo-czego. Pozwodzenia.