Sobota, 14 stycznia 2017
Jestem zła jak osa. Z Krynicy wróciłam chora, tak bardzo uważałam na siebie pamiętając, że za tydzień mam zabieg. Nawet czapkę nosiłam na głowie, co w moim przypadku graniczy z cudem. Temperatury sięgały w minusie 26-28 stopni. Idąc na tańce zakładałam ciepłą odzież ukradkiem zdejmowaną w szatni restauracji. Getry, polar, ciepłe buty, solidna kurtka i co??? I nic to nie dało !!! Poleżeć nie mogę, bo w pracy trzeba przed dłuższą nieobecnością zrobić to i tamto. Z nosa cieknie, kicham milion razy na dobę i umieram ze strachu, że w niedzielę po przyjeździe do szpitala odeślą mnie do domu. Domowymi sposobami ratuję się jak mogę, a efektów nie widać. No i pytam, za co to wszystko???
W ostatni wtorek odbył się pogrzeb mojej znajomej. Nie poszłam, bo bałam się, że sobie dołożę. U nas tego dnia było 24 w minusie. Jurek poszedł sam. Teraz zżerają mnie wyrzuty sumienia. Dlaczego? A dlatego, że kiedyś, dawno temu byłyśmy bardzo bliskimi przyjaciółkami. Po latach przyjaźni jeden głupi gest, jedna durna plotka zepsuła wszystko. ONA, wydawało się dobra kobieta, pokusiła się o pomówienie, w którym nie było krzty prawdy. Skrzywdziła bardzo mojego męża, a potem mnie. Po co to zrobiła? Nie wiem do dzisiaj i nigdy już się nie dowiem. Próbowałam to wyjaśniać na gorąco, wtedy, dawno temu, ale sprawy zabrnęły bardzo daleko. Dobra, kilkunastoosobowa paczka wydawało się prawdziwych przyjaciół, do której obie należałyśmy rozleciała się jak po wybuchu dynamitu. Potrzebowałam dwóch lat, by krok po kroku rozsupłać zawiłości i poprostować to, co wyrządziło dużą krzywdę nam wszystkim. Odzyskałam względny spokój, ale nie odzyskałam przyjaciół. Dlaczego? Bo już nie chciałam. Bo słowo "przyjaciel" znaczy dla mnie więcej, niż dla nich i nie wyobrażam sobie, bym mogła wyprzeć się przyjaciela z powodu jednej nie sprawdzonej plotki. Oni to zrobili. Dzisiaj są moimi znajomymi i tyle. ONA - winowajczyni całej sprawy nie żyje. Miała nieco ponad 50 lat.
Wiele lat pamiętałam o krzywdzie, siedziała we mnie jak zadra. Wprawdzie wybaczyłam, ale nie zapomniałam. Pewnego dnia dowiedziałam się, że ONA choruje bardzo poważnie. Jej walka o życie trwała 3 lata. W tej walce miałam maleńki epizod. Pod koniec życia woziłam ją gdzieś w Polskę do lekarzy na konsultacje. Po wielu latach, podczas podróżowania pogadałyśmy, ale nie tak jak dawniej. Wciąż czułam dystans i pamiętałam o tamtym. Nie dałam po sobie poznać, nie zdradziłam swoich uczuć. Byłam miła, a mogłam być serdeczna. ONA skutecznie unikała tamtego tematu, a ja nie chciałam zaczynać, bo była gościem w moim samochodzie. Szczerze jej współczułam bólu i cierpienia, podziwiałam za hart ducha, za silny charakter, a jednocześnie byłam jakby wycofana. Gdzieś podświadomie czekałam na to jedno magiczne słowo, tylko tyle i aż tyle. Nie doczekałam się.
Po paskudnej depresji, która dopadła mnie parę lat temu mam zasadę unikania złych emocji. Nauczyłam się skutecznie zamykać na sprawy, które mnie krzywdzą. Ograniczenie kontaktów z tamtą grupą znajomych potraktowałam jak posprzątanie niezdrowego podwórka. Staram się być wierna zasadom. Czy jestem złym człowiekiem?
Jutro o 4 rano wyjeżdżam do Lublina. Na izbie przyjęć mam być między 8-9 rano.
W poniedziałek zaplanowany zabieg lewego kolana. Musi się udać.
Dużo zdrowia życzę kochane Vitalijki :)
P.S. Poranne odkopywanie, by wyjść z domu. Wciąż pada.
EwaFit
15 stycznia 2017, 15:08Z przyjaciólką miałam podobną sytuację. Wydawało się, że znamy się na wylot, a okazało się, ze za moimi plecami obgadywała mnie i mojego przyszlego/obecnego męża. Zerwałam kontakt. Po 20 latach braku kontaktu, sama chciała ze mna pogadac, ale dla mnie spotkanie z nią było juz bez emocji. Wiec rozumie, co czujesz i myslisz. Mama nadzieje ze sie wykurowalas...
Berchen
15 stycznia 2017, 12:47zycze ci duzo zdrowia i szybkiego powrotu do domku.
moderno
15 stycznia 2017, 11:08Bożenko , osoby skrzywdzone raz w życiu zapamiętują to na długi czas. Bity pies już na mimowolne poniesienie ręki przez człowieka kuli się . Tak dzieje się z nami. To naturalne , że nasze drzwi zamykamy przed tymi , którzy czynią nam krzywdę. Nie czyń sobie wyrzutów sumienia. Będę do Ciebie dzwonić. Trzymaj się dzielnie . Mam nadzieję , że już jesteś na oddziale.
Karampuk
15 stycznia 2017, 06:41powodzenia!!. Ja tez do teraz nie rozmawiam z moja kuzynka, pewnie pamietasz afere z przed 3 chyba lat, potem depresja i teraz tez unikam osób przy których mi zle
bajeczka675
15 stycznia 2017, 02:09Ja też zrozumiałam niedawno żeby odcinać od siebie złych ludzi i ich źle emocje które mnie niszczyły od środka. Musze powiedzieć ze po roku takiej terapia czuje się o niebo lepiej. I stara sprawdzona zasada że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Bożenko życzę Ci zdrowia i żeby operacja się powiodła. Trzymaj się i pamiętaj że myślami będę z tobą.
Superbabeczka
14 stycznia 2017, 22:06Jestes dobrym czlowiekiem i swietna babeczka! Czasesm nawet najblizsi potrafia zranic ale najwazniejsze to nie dac sie zlamac. Duuuuzo zdrowka Ci zycze i powodzenia jutro :)
Aldek57
14 stycznia 2017, 20:22Szczęśliwej operacji Bożenko:))
jasia242
14 stycznia 2017, 19:56Miałam podobną sytuację z koleżanką i ona też umarła .ale po latach brakuje mi jej i tego że nie porozmawiałyśmy szczerze . Jesteś dobrym człowiekiem ja jak ty unikam złych sytuacji ,boję się ich. Trzymaj się i pozdrawiam cieplutko. Powodzenia w szpitalu ,chyba tak można powiedzieć. wracaj do zdrowia
piekna.i.mloda
14 stycznia 2017, 18:57zima piekna, choc odsniezania nie zazdroszcze :) trzymam kciuki za twoj zabieg, a wyrzutow, ze nie bylas na pogrzebie miec nie powinnas, zreszta twojej kolezance i tak bylo to juz obojetne.
vitavia
14 stycznia 2017, 15:10Dużo zdrówka, jesteś NAJ dzwyczajna
roogirl
14 stycznia 2017, 15:08To trochę jak mój S. Miał zaplanowany zabieg w szpitalu na grudzień. Wszystko było ładnie - ciepło się ubierał, zawsze czapka i szalik, nie wychodził na zimno i co? I 3 dni przed terminem zatruł się pasztetem, a zabieg musieli przełożyć na luty :/ Cóż trzymaj się... ps. ładne kolumienki :)
alhe11
14 stycznia 2017, 15:04Nie jestes zlym czlowiekiem, tylko zranionym czlowiekiem. Jak widze ta rana jest ciagle zywa. Sprobuj sie uzdrowic. Porozmawiaj w duchu z ta znajoma, mozesz tez jej nagadac zlych sow, ale potem modl sie za nia i za siebie ! Modl sie za uzdrowienie waszej relacji, to nic, ze jej juz nie ma, ona jest w mysli Boga i Twojw modlitwy sa bardzo wazne ! Co do dnia jutrzejszego- zycze Ci dobrej podrozy i uzdrawiajacego pobytu w szpitalu !
marii1955
14 stycznia 2017, 14:22Tak to właśnie bywa z tymi "pseudo" przyjaciółmi - niby są , ale ich nie ma ... po takim czyś też była bym wycofana Bożenko . Co niektórzy potrafią tak przekazać pewne sprawy , że są zatwardziale przekonujący - takie charaktery niestety ... a ja lubię szczerość , chociażby bolała niekiedy - ale szczerość -- w tedy jest dobrze . Dobrze , że nie poszłaś na ten pogrzeb , nie miej żadnych wyrzutów sumienia , na pewno byś domarzła i było by jeszcze gorzej niż jest z Twoim zdrowiem . Myślę , że w Krynicy (na tańcach) podłapałaś jakiś wirus - znajdowałaś się w dużym skupisku ludzi , to wśród nich ta zaraza grasowała , bo przemarznąć nie przemarzłaś - ubierałaś się ciepło przecież ... tak lubi się dziać , że w najmniej oczekiwanym momencie nas choroba dopada, w tedy - gdy mamy coś pilnego do załatwienia . Mam nadzieję , że jednak jutro Ciebie nie wygonią do domu i zabieg się odbędzie :) Trzymam kciuki , a Ty trzymaj się cieplutko i dzielnie :))) Sporo macie śniegu - u nas część się już roztopiła , czekam na nową dostawę , buziaki :)))))))))))))))))))))))))))))
kasperito
14 stycznia 2017, 12:45kuruj się, trzymam kciuki by przeziębienie przeszło i operacja kolana poszła dobrym torem. Dla mnie słowo przyjaciel, przyjaźń - to słowo wyjątkowe, odcięcie się od złych emocji nie jest niczym złym. Podobnie robię i to nie planowanie, samo tak wychodzi. mam nadziej że wypisanie, pozwoli Ci zamknąć te sprawę, ze już Cie nie będzie męczyć. Buziaki.
geza..
14 stycznia 2017, 12:44Mam podobne podejscie....mam swoje zasady i ich sie trzymam;)...nie czuje w sobie zlosci...ale dlugo nie umiem zapomniec...a jak juz mi przejdzie.... to juz nie jest tak jak bylo...po prostu nie potrafie...choc bardzo bym chciala;)....nie uwazam sie za zlego czlowieka i ty z pewnoscia tez nie jestes;)....po prostu jestesmy dla innych i tego tez oczekujem od nich...tylko szkoda, ze tak czesto mozna sie rozczarowac i zawiesc;) Pomyslnego zabiegu i szybkiego powrotu do zdrowia zycze!;) Pozdrawiam;)
dens71
14 stycznia 2017, 12:08Nie jesteś złym człowiekiem. Radzisz sobie jak wszyscy. Tak jak i ona sobie radziła, bo nie miała wyjścia. Przebaczenie daje nowe życie. Żyj :)