Moi Towarzysze Doli i Niedoli
...
Marudzenie to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej - u mnie to raczej rzadkość, jednak ten tydzień wyjątkowo naszpikowany jest moim kiepskim humorem i nie bardzo wiem jak się go pozbyć. Gdy jestem w nienajlepszej kondycji to nie mam tyle samozaparcia ile bym chciała mieć i ciągle jestem niezadowolona z siebie. Diety się trzymam i ćwiczyć ćwiczę, ale nie mam jakoś radości z tego co robię. W ogóle dzisiaj podczas ćwiczeń M. był w pokoju i tylko mnie pouczał jak to powinnam zrobić, że przecież trener robi to inaczej. Mądrala, bo sam siedzi na kanapie. Przecież ja dopiero zaczynam i muszę nabrać wprawy. A jak Mu powiedziałam żeby sam pokazał to wcale nie szło Mu tak rewelacyjnie. Po paru minutach takiego antydopingu zrezygnowałam - po co ja mam się denerwować! ... M. w końcu sobie poszedł i wtedy zrobiłam parę ćwiczeń - ale jakoś nie miałam siły zbyt wiele zdziałać:( W ogóle czuję się jakaś ociężała i mam wrażenie, że nie wykonuję planu w 100% - chociaż wiem, że w sumie to tak jest, bo założenia diety realizuję. To też przekłada się na moje negatywne myślenie o sobotnim ważeniu. Jest duże prawdopodobieństwo, że waga coś tam spadnie, ale moje psyche mówi mi, że będzie kiepsko. Kurczę, sorki że tak ględzę (w sumie to piszę), ale jak się człek wyżali to się robi odrobinę lżej... Zresztą jak ktoś nie chce to niech nie czyta;)
Mimo wszystko życzę Wam miłego wieczoru, nocy, poranka...
BUZIAWKA:*
...
Dopisuję uzupełnienie dnia... JESTEM PRÓŻNA! ... Mąż mój słuchając moich utyskiwań na różne tematy chciał mi zrobić przyjemność i wylicytował dla mnie nowy dres niebylejaki, bo Reeboka. Oszalał;) I co lepsze to było zanim jeszcze ćwiczyłam z jego obecności. No cóż, wkurza mnie niekiedy ten mój Małżonek Szanowny, ale muszę Mu to oddać, że potrafi mnie jeszcze czasem zaskoczyć. A próżna jestem, bo cieszę się jak dziecko na nowy ciuch. Co lepsze dresik jest ciuteńkę za mały (zwłaszcza spodnie), więc będzie to niezła motywacja. Powiedziałam nawet do M., że przecież jak schudnę tyle ile chcę to będzie za duży (tak, tak wiara w siebie mi wróciła), a On na to, że przecież po domu mogę nawet potem i w za dużym chodzić... No i tym to sposobem humor mi się poprawił - i to nie za sprawą butów;)
tirrani
21 marca 2013, 20:34nie no... zły humor jest zawsze baaardzo zły;) i trzeba się go pozbywać zdecydowanie szybciej:) Tak samo zbyt dużego dresu:) mam nadzieje ,że w przyszłym miesiącu komuś go sprzedasz lub podarujesz:) za 3,5 kg masz chodzić tylko w ślicznych, dopasowanych rzeczach:) nawet po domu:)
cytra1979
21 marca 2013, 17:12tez nie lubie jak mi tak komentuje... pamietam jak mi napoczatku mojego odchudzania maz pokazywal jak mam brzuszki robic z nogami w gorze... ja z moja kondycja i brzucholem.. teraz juz sie nie wtraca do moich cwiczen. Super ze humor Ci sie poprawil:)
grymeczka
21 marca 2013, 09:49Ciesze się bardzo,że humor powrócił :))) Zazdroszczę dresiku- jeszcze z tak dobrej firmy :)) Sama planuje jakiś do ćwiczeń na dworze kupić ale kasy jak na razie brak :( No mały plusik dla męża :)))) Dziś u mnie jest dzień pełen ćwiczeń , mam nadzieję,że Tobie też uda się ich wykonać jak najwięcej :))) Buzia:****
SOSNA81
20 marca 2013, 23:49Dres jest, wiosna idzie = motywacja będzie większa. Mężem się nie przejmuj, trochę się na Ciebie pogapi i sam się zabierze za ćwiczenia :)
ruda.maruda
20 marca 2013, 22:37też nie lubię jak ktoś "ogląda" mnie podczas ćwiczeń. wiadomo dobre rady nie są złe, ale czasami są przekazywane w złym momencie. no ale mąż się ładnie zrekompensował :) więc głowa do góry i następnym razem wygoń mężula niech coś porobi, a Ty będziesz mogła spokojnie ćwiczyć ;-)
Aniolek5
20 marca 2013, 22:06jakie to szczęście, że jak mi przyszło ćwiczyć w towarzystwie mojego lubego to wsadził nos w komputer i się nie udzielał ;) a innego dnia w tym czasie gotował dla nas kaszę na obiad :P ale fakt - za ten dresik Twój mężu powinien dostać plusa :)
raznazawszee
20 marca 2013, 21:00Mnie również wkurza gadanie mojego M.. sam mądy siedzi na kanapie i komentuje.. tak najprościej.. Nie przejmuj się rób swoje.. a on w końcu przestanie komentować..
sigur1
20 marca 2013, 20:37Mam to samo. Na dodatek dziś, mówiąc kolokwialnie, łeb mi pęka. Zamiast ćwiczyć, siedzę bez sensu przed kompem. Zamiast zrobić obiad na jutro do pracy, siedzę bez sensu przed kompem. Zamiast wcierać w tą grubą dupę jakieś kremowe czary-mary, siedzę bez sensu przed kompem. Jest mi z tym równie źle, jak z bólem głowy, ale po prostu NIC mi się nie chce. Nie mam siły, nie mam chęci, nie mam dziś motywacji. Pogoda mnie irytuje, praca wkurza, denerwują znajomi, nawet ukochany pies działa mi na nerwy... Dieta (żarcie znaczy) ok., nie mogę na to narzekać, ale na wszystko inne owszem. Co niniejszym czynię (ale ze mnie pocieszycielka...).
blakin
20 marca 2013, 19:31Dzięki Dziewczyny!!! DZIĘKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MonikaGien
20 marca 2013, 19:19Oj nie dobrze kochana, ale trzeba to zrzucic na wiosenne przesilenie, organizm się przestawia z trybu zimowego na wiosenny i takie skutki nastrojowe właśnie u większości. Musisz przeczekać albo wziąć się ostro w garść. A co do ćwiczeń ja nigdy nie robię tego przy kimś, nawet przy mężu, zamykam pokój a jego z domu wyrzucam, to jest moja godzina i nikt nie bedzie mi przeszkadzał, jedynie na rowerku i orbim przy nim ćwiczę, nie sobie patrzy a co tam ;) głowa do góry, też życzę Ci miłego, uśmiechniętego wieczoru i miłych snów :)
grymeczka
20 marca 2013, 19:16Ja uwielbiam Cię czytać , nawet jak gledzisz :) Dziękuję za wsparcie jakie mi dajesz. Szkoda,że nie ma jak się spotkać i poplotkować przy kawie, wyżalić i razem chodzić na siłownię czy spacery:) We dwie zawsze łatwiej, większa motywacja i więcej energii człowiek ma:) M się nie przejmuj - lepiej od Ciebie nie umiał wykonać tych ćwiczeń więc powinien Cie przeprosić!!!! Powinien docenić jak bardzo sie starasz i bardziej Cię motywować, wspierać i zachęcać do jeszcze większego wysiłku a nie krytykować... Faceci nie potrafią docenić naszych starań a przecież głównie robimy to dla nich, aby się im podobać i widzieć zachwyt w ich oczach :) Też na Twoim miejscu bym się zdenerwowała, nie jest to miłe uczucie jak ktoś nas poucza a sam wcale lepiej tego nie robi... Oj Kochana Ty moja:) Jeśli czujesz,że Twoja motywacja maleje to przypomnij sobie dlaczego postanowiłaś sie odchudzać- mi to pomaga. Odganiaj jak najdalej negatywne myślenie ,, a sio ,, :)) Wiem,że ciężko Ci jest, ale jutro będzie lepiej... A Twój mąż to dostanie ode mnie kopa w ,,dupę ,, za To , że za mało Cię wspiera!!!! Wybraliśmy bardzo ciężką drogę ponieważ odchudzanie jest strasznie męczące, dołujące i wymaga wielu wyrzeczeń i wysiłku...ale gdy dotrzemy na sam szczyt to nie da się opisać tego uczucia jak bardzo jesteśmy z siebie dumni!!!! Może nie jestem najlepszym wsparciem dla Ciebie, nie umiem motywować do działania, ale bardzo Cie polubiłam:) :**** buziaki Śliczna :*****
resslube
20 marca 2013, 18:40Główka do góry, złe dni przychodzą, ale pamiętaj, że po deszczu zawsze wychodzi słońce :) i to z piękną tęczą w pakiecie! :D będzie dobrze :*
lelilath
20 marca 2013, 18:34W powietrzu musi być jakiś wirus, bo ja mam dokładnie te same objawy! Ale trzeba się pocieszać, że będzie lepiej... w końcu wiosna nadchodzi ;)