że wczoraj nikt nie przyszedł, bo bym chyba ugryzła, jednak te trzydniowe maratony przygotowawcze są dla mnie męczące. W piątek upiekłam sernik i daktylowe, w sobotę oba drożdżowe i ze śliwkami i z rabarbarem. Okazało się że Długoręka z rodzinką i mój dzieć wrócili już w sobotę z gór ( płacząc, jęcząc i bluźniąc no i cierpiąc) więc w niedzielę raniutko zabrałam się za obiad..obiecałam im podstawić pod nos, nie prosząc tym razem o pomoc. Nastawiłam tajski rosołek , bo on najdłużej się gotował, choć samo przygotowanie wsadu jest błyskawiczne, rosół przepyszny , choć mało ostry, po prostu nie sprawdziłam przepisu przed zakupami i kupiłam tylko jeden słoiczek pasty curry a to była porcja na pojedynczy " garnek" a ja przecie robiłam podwójny, ale miało to swoje dobre strony, bo zupa była lekko pikantna , małż nie znosi smaku ostrego, więc dla niego akurat, reszta dostała na stół srirachę i sobie doprawiliśmy, potem planowałam labraksy na warzywach, ale ponieważ Paszczur musiał wracać do Łodzi, to poprosiła o zmianę dania i wjechał makaron z czosnkiem i mieszanką grzybów ( kurki, pieczarki, boczniaki ) doprawione śmietanką i parmezanem, potem był deser, po którym wszyscy leżeli popsem ( bo nie napiszę pokotem), swoją drogą moje psice żrą wszystko, jak słowo daję mam luksusowe smakoszki. Na podwieczorek były kalmary panierowane w mące razowej na puree z awokado i limonki, a na kolację upiekłam ryby na grubej warstwie warzyw : ziemniaków ( podgotowane), marchwii, cebuli i papryki. I tu już tylko niezwykle użyteczny siostrzeniec pożarł swoją porcję, ja pół porcji ( bo ryb było tylko 4 a jedzących 5) pół porcji odłożyliśmy Szczeżui a resztę ( razem z blachą) Długoręka zabrała do chałupy i mieli wczoraj obiad. A ja mam naprawdę dosyć ..teraz będę testowała szybkie żarełko ( wg. Jamiego Olivera ) ale dwuosobowo. Dzisiaj łapię aparat i idę w park, wczoraj wracawszy z " interesów" widziałam piękne światłocienie, ale nie miałam siły, rano był basenik. Ha ..chyba udało mi się zachęcić do aktywności młodzieńca, wyraża ochotę pływania ale się wstydzi swojego ciała..koniec świata, myślałam że to kobiety mają hysia na tym punkcie a tu proszę, powiedziałam że chętnie mu podniosę samoocenę moją " osobowością" no i podobno mamy śmignąć na poranek basenowy po moim powrocie z Krakowa. A propo Krakowa to tak sobie " napięłam" program tym razem, że nie wiem czy ogarnę wsio co miało być. W poniedziałek...wiadomo po przyjeździe piję u znajomych, we wtorek mam rezerwację z Muzeum Czartoryskich ...pewnie mi pół dnia zejdzie, w tym planuję uwiecznić " Damę z łechtaczką" ( choć podobno warunki do focenia są trudne), w tym układzie we środę polecę do ogrodu botanicznego , znajomi obiecali mi w czerwcu że przy następnej wizycie pojedziemy na małpy i inne źwierzaki ...no i planowałam Wawel fotografować tym razem od środka - i nie wiem czy się wyrobię, bo w czwartek przed wyjazdem znowu spotkanie, jasna anielka, no może jednak jakoś popołudnia uda mi się zagospodarować a jak nie , to część atrakcji na listopad przeniosę. I dosyć gadania , czas oglądania. Dzisiaj zapraszam do Krzyżtoporu
No to miłego dzionka, ahoj, przygodo. Przygodo? Ahoj!!!!!
Joanna19651965
8 września 2021, 02:38Do Kzyżotoporu wybieram się "od zawsze" i jakoś nie mogę dojechać. Narobiłaś mi smaka zdjęciami. BTW, twoja rodzinka to ma dobrze na Twojej kuchni. :-)
Beata465
8 września 2021, 05:50Jedź...jest pięknie. Moja rodzinka to ma za dobrze :D :D na mojej i w mojej kuchni, wczoraj wpadła młoda źmija i pożarła resztkę ciasta ...no jest jeden pożytek z rodzinki ...nie ma odpadów :D
Joanna19651965
8 września 2021, 18:54Ze też w mojej rodzinie i okolicy nie ma takiej osoby. Owszem, są bardzo dobrze gotujące/piekące, ale żeby żywić rodzinę to już niekoniecznie. Na okazję upichcą, upieką, ale żeby tak częściej to niekoniecznie.
FranekDolass
7 września 2021, 19:44Już się zmęczyłam tym Krakowem 😁 Czytając 😁
Beata465
7 września 2021, 20:16Faaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajnie będzie ...będę wieczorem z jękiem rzucała się na łóżko :D lubię tak, nie mam wtedy problemów z zaśnięciem
Campanulla
7 września 2021, 17:30Dama wcale nie trudna do "zdjęcia", tylko ludziska przeszkadzają.
Beata465
7 września 2021, 20:15O proszę a pewna krakuska mnie postraszyła że ciemny pokój i ciemna deska :D
Campanulla
8 września 2021, 17:33Pokój ciemny, ale deska nie. Nawet telefonem ładne zdjęcie wychodzi.
izabela19681
7 września 2021, 13:55Menu jak w super knajpie. Koniecznie muszę wybrać się do Krakowa!
Beata465
7 września 2021, 20:14Ja następny wyjazd zaplanowałam na listopad :D
Julka19602
7 września 2021, 13:35Pięknie miejsce uwiecznione na zdjęciach. Po przodkach zostały chociaż mury, w dobie budowania ze szkła ciekawe co zostanie dla przyszłych pokoleń.
Beata465
7 września 2021, 20:14kto wie ...
Alianna
7 września 2021, 08:56Miłego dzionka. Jak piszesz o jedzonku, które robisz, to można dostać "zawału ślinianek', tak pracują 😜
Beata465
7 września 2021, 20:14:D :D no to żeby nie dostać dzisiaj zawału poleciałam w chaszcze ...4 godziny mi zeszło