....jeszcze wciąż. Z nogą ok, gorzej z naddupiem, ale żyję i jest nadzieja że żyć będę i dręczyć was . Chyba potłukłam mięsień jakiś naddupny albo i przykręgosłupowe nadciągnęłam wchodząc ślizgiem prostym pod szafkę z pachnidłami , dzisiaj Paulina mało się nie posikała jak usłyszała relację ze stawania się kobietą upadłą. Najważniejsze że mój " barceloński kubek Mirro", ocalał, jakimś cudem wylądował na ubraniach na kaloryferze, miast w skorupach koło mnie na parkiecie . Miałam trochę problemów z dotarciem w nocy do łazienki, bo pobolewało mnie dość mocno z lewej strony kręgosłupa ale dałam radę. Rano Paszczurzątko obejrzało okolice blizny i stwierdziło że siniaka nie ma, wtarło Traumon i pokuśtykałam do kuchni żeby ja nakarmić , bo jak to " odpowiedzialna młodzież" grzała wyro do 7 15 a na 8 do fryzjera, na co najmniej 3 godziny. Oczywiście poleciałaby głodna bo po co śniadanie, zrobiłam jej grzanki z mojego chlebka tostowego z szyneczką ( nie moją) pomidorkiem i serem. Kawą pogardziła, powiedziała że wypije u Dawida , a pies ją pies i małe pieski też. Na razie nawróciłam się na łóżko żeby godnie cierpieć jak zięcio ( potencjalny) otworzy ślepia to mu coś wyprodukuję na śniadanie w zależności od jego zachcianki, na razie regeneruję dupsko na wieczór, może jak jeszcze ze dwa razy posmaruję to mi się nawet uda zakręcić co nieco wieczorem pośladami. Najważniejsze żebym wdrapała się do kobyły poniatowskiej Kudłatej :D bo jak nie to przyjdzie nam doczepić sanki i niech mi kulig robi po ulicach , chociaż do kuligów to też mam wyjątkowe szczęście, drzewiej ...zrobiliśmy sobie kulig u niej w lesie...oczywiście ja pojechałam na pierwszych sankach...za mną sanek z 8 głupie małże jej i mój dawali czadu BMW, pokazuję durakom, że wjechali na koleiny i sanki zaczynają się niebezpiecznie przechylać, chociaż ja wyginam się w drugą stronę dla równowagi to czuję że chylę się ku upadkowi , macham do nich łapą żeby zwolnili a ci rajdowcy stwierdzili iż oznajmiam im sygnałami ( prawie dymnymi) że jadą za wolno, no i przyspieszyli , sanki wpadły w fest dół, ja wypadłam z pojazdu....po mnie przejechała reszta sanek a panowie zauważyli że brak im pierwszej saneczkowej po jakiś 50 m . Ja leżę w śniegu na poboczu , reszta gna do mnie ...z małymi wyjątkami które siedziały na sankach i sikały ze śmiechu. Skończyło się na ogromnym siniaku na udzie i soczystej wiązance dla tumanowatych woźniców. Żeby było sprawiedliwie, chwilę później, już beze mnie ( ja zostałam pilnować ogniska i kiełbasek na patykach) towarzycho pojechało na drugą rundkę, Kudłatej but zaczepił noskiem o ziemię, wyleciała z sanek jak z procy i przejechała ćwarzą po szlace jaką wysypana była droga żeby zmniejszyć poślizg, generalnie wizualnie ja lepiej wypadłam na tym " wypadaniu" z trasy. Wiec chyba wspomniawszy owo zdarzenie ...za ew. kulig podziękuję ( tym bardziej w obecnym stanie mojego szkieletu) I tym oto ciągiem wspomnień witam was i życzę milutkiej soboty i cieplejszej niż u nas bo tutaj - 12.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kitkatka
24 stycznia 2016, 01:05Dupka się wyleczy. Najważniejsze, że kubek cały, hi hi hi. Pozdrówka
Beata465
24 stycznia 2016, 01:39Już ją rehabilituję....pomachałam nią w klubie :D
kitkatka
23 stycznia 2016, 22:12Przynajmniej jest co powspominać, hi hi hi. Też mam takie atrakcyjne życie. Zawsze można napisać biografię i na chleb zarobić. Albo chociaż mąkę, hi hi hi. Pozdrówka
Beata465
24 stycznia 2016, 01:39No tak ...wystarczy mąka, zaczyn i chleb sobie zrobimy :D
manka1967
23 stycznia 2016, 17:21Nie umrzesz śmiercią naturalną :):):) Trzymaj się cieplutko :)
Beata465
23 stycznia 2016, 17:39Jeszcze nie wiem czy się z tego cieszyć ...czy tego bać :D na razie podtrzymują mnie słowa jakie usłyszałam od neurologa, kiedy mi przywrócił władzę w nodze " wyjdziesz z tego , jesteś nie do zajebania " :D
manka1967
23 stycznia 2016, 18:03Ale nie wystawiaj już swojego szcześcia na większe próby :):):)
Nejtiri
23 stycznia 2016, 15:20alez te 'dzieci' to z Toba dobrze maja! <3
Beata465
23 stycznia 2016, 15:50Jestem tego samego zdania co ty :D:D
araksol
23 stycznia 2016, 14:25pozdrawiam i trzymaj się
Beata465
23 stycznia 2016, 14:26Dziękuję już mi lepiej
Magdalena762013
23 stycznia 2016, 13:38A mi sie zawsze wydąwalo, ze na ostatnich sankach jest najwieksza frajda (czytaj: największe ryzyko):).
Beata465
23 stycznia 2016, 14:26Ryzyko zgubienia ale nie przejechania przez resztę zaprzęgu :D:D
koko76
23 stycznia 2016, 11:54;) ;) ;) i znów uśmiecham się szeroko;) pozdrawiam serdecznie
Beata465
23 stycznia 2016, 11:56:D no bo to są zdarzenia zabawne ....nie tragiczne :D
ellysa
23 stycznia 2016, 10:42nie bylabys soba gdybys nie miala jakis przygod hehehe:))
Beata465
23 stycznia 2016, 10:52no ja bym wolała mieć takie przygody : poznanie przystojnego bruneta....walizka z kilkoma milionami euro.....zaproszenie na koncert noworoczny do Widnia...oooo to są przygody a nie ...wycinanie orłów co trochę :D:D
Beata465
23 stycznia 2016, 10:52Komentarz został usunięty
Malina007
23 stycznia 2016, 18:08Znając życie minelas milion przystojnych brunetow-ale akurat patrzyłaś na zachód slonka,znaleziona przypadkiem walizka z milionami euro służyła ci jako podest bo trzeba było po coś siegnąć,po czym została ma gdzie była a ....koncert w Wiedniu?a gdzie będzie ci aż tak jak tu i teraz.?no i co za sens być tam samej,a nie z ta cudna kudłata-malzowa-paszczurowa banda? /czy ktoś wie jak na tablecie zrobić "a" jeżu,a z ogonkiem ;-)Polska trzcionke?/
Nianiusia
23 stycznia 2016, 10:14I znów poprawilaś mi humor ☺ mam nadzieję że do wieczora Ci przejdzie i powywijasz trochę na parkiecie, tym razem bez przygód proszę. Udanej zabawy
Beata465
23 stycznia 2016, 10:27właśnie podniosłam się z maty ...wytrwałam jednak dzielnie i bezproblemowo do końca kolejnej serii i nawet lepiej mi się chodzi...tylko z podniesieniem się z podłogi był problem : zajęło mi to jakąś minutę albo i lepiej i do tego było połączone z kombinacją norweską ...na boczek, na brzuszek, na kolanka i po łóżku do pionu :D:D jednym słowem ...zdychający wieloryb stający na płetwie ogonowej :D
Malina007
23 stycznia 2016, 17:58Nie gadaj ze z bolącym odwłokiem dalej robisz 8w.nie wierze.boziu ja dziś zmontowałam promiennik do altanki przepiękny płomieniem grzejących,usmażyłam ribentropki,upiekłam babkę z chalwa bo poprzednie ciacho wyszło.po 8 bolało mnie wszystko.bez 8 dziś bolą mnie jedynie cycki jak to zawsze gdy ku pełni idzie:-/ trzym się Mocarzu:-)
wiosna1956
23 stycznia 2016, 10:12Bo wesołe jest życie staruszka !!!! hi , hi !!!!! buziaczki !!!!
Beata465
23 stycznia 2016, 10:13Jeśli tylko dożyję ...bo w takim tempie zamachiwania się na moje życie to kto wie ...hmmmmm może chociaż jakim bohaterem bym została :D:D
EwaFit
23 stycznia 2016, 09:49Małże jak małże, cieżko im się domyślić, jak nie powiesz prostym językiem co chcesz, to niestety tak to wychodzi...Dobrze, że kulig tak się skonczył u Ciebie, ale wspomnienia masz :)
Beata465
23 stycznia 2016, 10:12Tia....jeśli chodzi o przewroty to mam co wspominać :D:D
Epestka
23 stycznia 2016, 09:23Dziękuję, sprawdziło się. Jest cieplej o jakieś 40 stopni
Beata465
23 stycznia 2016, 09:28Eeeeech....i do tego " morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew" :D
Epestka
23 stycznia 2016, 10:20O to to. Też mi się tak marzy.
Beata465
23 stycznia 2016, 10:32no jak to? jest + 30 a plaży nie ma? reklamuj....natychmiast :D
Epestka
23 stycznia 2016, 17:52Plaża gdzieś tam jest, ale nie złota. Pod oknem basen, ale pora deszczowa, to mi się nie chce
Urszula1707
23 stycznia 2016, 09:04ha ha, ja też miałam problem z naddupiem ha ha , jak rypłam w Trzech Króli, u znajomych na schodach to dosłownie nakryłam się nogami, siniaka i ból kuruję do dzisiaj. Jest jeden pozytyw z tego upadku, dotarło do mnie, że już czas wziąć się za siebie i tak jestem w Vitalii. Pozdrawiam
Beata465
23 stycznia 2016, 09:27No właśnie te cholerne stłuczenia bolą gorzej niż złamania :D z powodu takich właśnie niespodzianek...schody, śliskie chodniki, zamarzający deszcz, dołki przykryte śniegiem...nie lubię zimy
Urszula1707
23 stycznia 2016, 09:47No tak a ja na dodatek mieszkam w górach
Beata465
23 stycznia 2016, 10:31Góry uwielbiam...na obrazkach :D z racji złego samopoczucia a teraz psychiki na którą wpływa jak widać ta nieszczęsna noga ...odpuszczam sobie pobyt w nich , wręcz....wcale mnie do nich nie ciągnie...no chyba że na 12 godzin i do tego idę szerokim , niepofałdowanym gościńcem :D
Malina007
23 stycznia 2016, 18:01Śliski parapet i -13 wczoraj spowodował upadek mojej berberysowki.nieodzalowana:-(tego się nie zaleczy,u Was wszystko do naprawienia:-)
pietraska3
23 stycznia 2016, 08:41U nas też mróz -12,oj miałaś ty kobieto przeżycia na tym kuligu....buziaki
Beata465
23 stycznia 2016, 08:59Ja generalnie będę wesołą staruszką, która będzie miała o czym opowiadać przyszłym pokoleniom :D