Chyba się wkręciłam. Podoba mi się jej magiczność = całkiem, zupełnie nowe doświadczenie dla ciała i głowy. Tylko tym razem, najpierw pojechałam (5 km ) rowerem godzinę wcześniej i ta godzinę przeznaczyłam na trening siłowy. A potem ta joga. No i 5 km z powrotem rowerem do domu. Najtrudniejsze jest dla mnie przełamywanie własnych leków. Np takie coś: stajemy w tym hamaku, potem siadamy jakby po turecku, ale na jakby grubej linie, bo tym hamak się staje, a potem mamy zanurkować głową w dół i tak skończyć:
zdjęcie oczywiście z netu
Jak dla mnie mega trudne psychicznie doświadczenie no i nawet nie wspomnę jak to było, żeby wrócić...
Sobota : 10 km rower +:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wiosłowanie: 20 kg x 15, 3 serie,
3. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7 kg na rękę x 15 x 3 serie,
4. Przysiady: 20 kg x 20 x 4 serie, lekko, wiem, ale jak dorzucę, tracę zakres i czuję biodro
5. Wykroki: 10 na każdą nogę (5 kg w każdej ręce) x 3 serie,
6. Moje pierwsze "żurawie" z taśmą wspomagającą: 10 x 3 serie,
7.a i b: bic + tric: 5 kg x15 x 3 serie naprzemienne.
A potem godzina tej jogi.
Niedziela: 10 km rower + godzina TBC + godzina i ndoor cycling.
A na obiady malutkie krewetki z ciemnym ryżem i ogromna micha sałatki= S. gotuje w weekendy.
ggeisha
26 stycznia 2019, 23:14Sama głowa w dół mi nie straszna, ale te liny - brrr. A gdyby się urwało coś?
beaataa
27 stycznia 2019, 00:39To na dole są maty. Raczej uczucie niestabilizacji jest dla mnie oszałamiające. Na inne emocje nie mam miejsca w głowie.
Luckyone13
21 stycznia 2019, 21:37Ja tak miałam z wiszeniem na linach w jodze. I któregoś razu nauczyciel zrobił nam całe zajęcia - 1,5 h na linach i zaczął od podłogi. Czyli leżeliśmy na macie i najpierw sama głowa na szyi była linami podczepiona. Potem liny pod pachami a resztę ciała na macie. I tak stopniowo coraz wyżej i wyżej podciągaliśmy liny. Pod koniec właziłam na liny i wisiałam jak małpa :) serio! tak się pewnie na nich czuję i mam line w domu, na której wiszę. Ale wcześniej, zanim się nie oswoiłam to miałam pietra. A poza tym my do odwróconych pozycji przygotowujemy się minimum miesiąc, stopniowo obniżając i wydłużając czas pozostawania do góry nogami :) Ale i choć byłam zafascynowana air jogą to i tak chyba nie odwazyłabym się tak bez oswojenia iść na zajęcia i od razu śmigać tak jak pozostałe ;) gratki! :)
beaataa
21 stycznia 2019, 22:46Głowa na szyi była linami podczepiona!! Gratki, że przeżyłaś::)) Ja kiedyś, kiedyś, chodziłam na jogę yogę wg Iyengara i tam były pozycje odwrócone z linami. Ale początek był na podłodze. I ja bardzo je lubię (może słowo "lubię" do kompletnego pomieszania, kiedy nic, a nic się nie myśli, tylko się jest i próbuje się przetrwać:)). Ale ta air joga, dla mnie jest zupełnie czymś innym, bo kontaktu z ziemia nie ma prawie nigdy i emocje też takie jak _ zupełnie nigdy. Ale kupiłam sobie skarpetki antypoślizgowe z palcami:) ( kobitki robią to na bosaka, ale mi tak marzną stopy i sinieją, pomimo, że cała jestem rozgrzana, no i nie lubię dotykać stopami publicznych miejsc. Jednym słowem = zachwycona jestem tym połączeniem = godzina ostrej siłki i to bujanie się w hamaku:) A ja tez nie odważam się na wszytko, ale wtedy ta Leila , jaka ona jest cudna, przychodzi i mówi, że to bardzo bezpieczne wszystko i ja mówię sobie "raz śmierć kozie" i robię to co inne..:)
Luckyone13
22 stycznia 2019, 07:31Hehe :D no ale serio, kiedy reszta ciała na podłodze a pas na linach maksymalnie niemalże opuszczony do podłogi, to spoko, da się przeżyć :P :D Wiesz, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że to nie to samo co liny, wspominam jedynie w kontekście przystosowania i przełamywania oporów. Jeśli miałabym kiedykolwiek spróbować air jogi to tylko po wcześniejszym oswojeniu mnie z nimi. W strachu człowiek niepotrzebnie się spina a to dzięki rozluźnieniu pogłębiamy pozycję :) Anyway, podziwiam, bo dla mnie takie rzucenie się na głęboką wodę nigdy nie było i nie będzie sposobem na przełamywanie oporów, zbyt wybujała wyobraźnia :D od razu widzę skutki upadku, itp. ;) Do swojego pasa z linami też musiałam się przekonać, bo wisi na drążku do podciągania, więc nie przy ścianie, jak na zajęciach i kiedy schodzę w dół to się bujam. Ale to dość szybko poszło.
Luckyone13
22 stycznia 2019, 07:37A jeszcze dodam, żeby nie było, że jestem taką sierotką ;) Od momentu jak miałam rwę kulszową i tak mnie zablokowało, że uziemiło na miesiąc, do tego dostawałam sterydy, które tak wpłynęły na mnie fatalnie, że podczas okresu miałam tak silne skurcze, że o mało nie zeszłam z tego świata - boję się na maxa zblokowania. Kręgosłup potrafi tak skutecznie ograniczyć życie zdrowej osoby, że szok. Bo w zasadzie masz siły, nic nie dolega, nie jesteś przymulona, itp. po prostu nie jesteś w stanie się ruszyć. To jest dla mnie dramat. I kiedyś zrobiłam pozycję wygięcia w tył na linach, będąc nogami na ścianie i wisząc ciałem na odległość długości od pasa (bo liny były na pasie) i wszyscy to robili, wydawało się takie proste. Mnie tak zblokowało, że znowu przez tydzień nie byłam w stanie nic robić. I chyba to mnie najbardziej przeraża w air jodze. Że zrobisz jakiś ruch, coś nie tak, nie podtrzymasz się bo nie masz jak i zblokuje na maxa. Ale to zawsze siedzi w głowie, jak to mówią :) Dlatego ja potrzebuję takiego oswojenia.
beaataa
22 stycznia 2019, 11:26To wcale Ci się nie dziwię po takich doświadczeniach:(!
iw-nowa
21 stycznia 2019, 00:16To wygląda na trudną akrobację :)
Ajcila2106
20 stycznia 2019, 20:09Nigdy w życiu...ale podziwiam za odwagę!:) Ufff...obejrzałam parę filmików z tego cuda...piękne...i straszne...
Trollik
20 stycznia 2019, 18:19podziwiam za odwage, tylko jak wrocic do pionu?
beaataa
20 stycznia 2019, 18:36Nie było łatwo:(
Trollik
20 stycznia 2019, 18:39Ale dalas rade
piekna.i.mloda
20 stycznia 2019, 17:36wyglada super :) sama pewnie bym nie zrobila, za sztywna jestem ...
beaataa
20 stycznia 2019, 17:42tu akurat wystarczy, że po turecku usiądziesz (w sprawie sztywności wystarczy, schody gdzie indziej się zaczynają..:(!)
MagiaMagia
20 stycznia 2019, 17:33gratuluje odwagi! sama nie moge sie przelamac do podobnej konfiguracji by zrobic flip w basenie... a tam ani szarfy ani pustki do dna nie ma.
beaataa
20 stycznia 2019, 17:40Co to ?? Google pokazuje nadmuchiwane flip flops, na których laski w super kostiumach się rozkładają w różnych pozach, no i ja tez bym się do tego nie przełamała:(
MagiaMagia
20 stycznia 2019, 18:01mialam na mysli 'backstroke turn technicque' po niderlandzku mowia na to flip. Wyglada prosto ale wcale tak latwo nie ma: https://www.youtube.com/watch?v=A64l62AIVOM
iw-nowa
21 stycznia 2019, 00:18MAgia - To ta zawrotka w basenie? (zajrzałam do linka)
MagiaMagia
24 stycznia 2019, 14:12tak: wyglada to latwo milo i przyjemnie a ja sie tego nie moge nauczyc mimo, ze nie mam problemow z przewrotem w przod z nabiegu.
EwaFit
20 stycznia 2019, 17:18O żesz ! matko jedyna.....wierzę, że to mega trudne doświadczenie
beaataa
20 stycznia 2019, 17:28Ale jakie!! Ta decyzja, żeby głową w dół polecieć!! My mamy maty na podłodze "w razie czego" ale jednak.. ta podłoga jest tak daleko:)!