Tydzień drugi Motywatora to planowane 3 treningi. Udało mi się zrobić tylko 2, ale i tak jestem zadowolona. Nadal mam problemy z nadgarstkiem, a po wizycie u fizjoterapeuty to jest jeszcze gorzej. Boli mnie całe ścięgno i smaruje je obecnie żelem przeciwzapalnym. Jak do tej pory bezskutecznie. Coś mi przeskakuje, chyba ścięgno właśnie, kiedy ruszam kciukiem. Na razie jednak nie widzę potrzeby udania się do lekarza. Liczę, że dzięki tejpowaniu, szynie i smarowaniu, minie. Mimo to robię treningi, choć niektóre trochę zmieniam, aby za długo nie opierać się na lewej ręce. W pracy jednak nie mogę się cackać i miałam bardzo dużo noszenia i nawet trochę bolało. Jednak mamy obecnie napięty grafik, więc trzeba ogarnąć wszystko pomimo bólu. Czasem takie tygodnie w pracy się zdarzają.
Większośc dni tygodnia drugiego trzymałam się w kupie z podjadaniem. Co prawda nadal daję sobie mini czekoladę za bieganie i wafelki lub inne czekoladki za treningi. W zależności na co mam akurat ochotę. Zbieram je do mojego szklanego pojemniczka i jem, kiedy mam ochotę coś podjeść. W ten sposób mam chociażby porcje pod kontrolą. Nie jem nic spoza tego pojemniczka.
Bieganie wyszło prawie idealnie. Prawie, bo nie zrobiłam 3 treningów z planu treningowego, jak zakładałam. Wyszło za to 3 treningi w ogóle, co też już jest sukcesem. Cel na ten tydzień to było 28 km, ale 26 też mnie zadowala.
A poza treningowo – to zaczęło trochę popadywać i lato wróciło do normy. Nie ma już suszy, fal ciepła, jest za to stabilne 21 stopni i deszcz plus okazjonalnie silny wiatr. Kwiatki dzięki temu mi odżyły, a ja oszczędzam na wodzie. Poniżej kolaż wszystkich alstromerii jakie obecnie mi kwitną. Między innymi Indian Summer, flagowa odmiana produkcji naszej firmy. A także kupione w ogrodniczym odmiany z białymi liśćmi.
Wciąż czekam na kwitnienie trójkolorowej odmiany z ogrodniczego. Na razie widzę, że przyjęły się rośliny, które wycięłam z tricoloru i ładnie się rozwijają. Do kwitnienia jednak daleka droga jeszcze. W międzyczasie zakwitł mi jeszcze taki biało-fioletowy gość. Jest to jedyna roślinka z tej odmiany, więc mam nadzieję, że się uchowa.
Zakwitła też ostatnia lilia w ogrodzie. Po liściach widać, że też jest chora, więc jak przekwitnie to wyrwę ją z ziemi. Niestety ale lilio-róże Natalia i jeszcze jedna, w tym roku nie zakwitły.
Pelasie kwitną jak głupie. Trochę zaczyna być problem z podlewaniem, bo bryła korzeniowa im przerosła. Z czerwonej wzięłam szczypki, aby spróbować na wiosnę posadzić nowe rośliny. Ma ona już 3 lata i jest za duża, aby mieć ją przez zimę w domu. Nie lubię wyrzucać roślin, ale nie mam ogrodu zimowego, gdzie mogłabym przechowywać rośliny na czas zimy. Zaś bijkeuken w zeszłym roku miała problem z wilgocią przez rośliny, które w niej były trzymane. Między innymi dlatego różowa pelasia tak późno zakwitła, bo musiała na wiosnę najpierw uporać się z grzybem, który zaatakował pędy, gdy roślina była w domu. Bijkeuken nie jest ogrzewana, a do tego ma pojedyncze szyby, więc wilgoć jest bardzo trudna do zarządzania. Mąż dodatkowo zaizolował właz do wejścia pod dom, ale skraplająca się para na szybie to największy problem.
Dalie kwitną bardzo skromnie. Po jednym kwiatku na raz. Dosypałam im nawozu, ale nie chcą kwitnąć tak jak w sklepie czy ogrodach sąsiadów. Nie wiem, co robię nie tak.
Przejrzałam roślinki, które są w „donicy ratunkowej”. Niektóre puszczają nowe pędy i korzenie, więc będą żyć. Wiem, że pisałam o tym wcześniej, ale napiszę ponownie – kiedy alstromeria przekwita, powinno się wyrywać łodygi [nie wycinać] które przekwitły, aby stymulować krzewienie kłącza. Niestety czasem się wyrwie za dużo i leci stożek wzrostu. Jeśli ta część zawiera kawałek korzenia, to można użyć tego do rozmnożenia rośliny. Wsadzam więc takie kawałki do dużej donicy, gdzie łatwiej kontrolować wilgotność niż w małych i czekam, czy roślina się przyjmie czy nie. Później przesadziłam część w mniejsze doniczki, ponieważ inaczej korzenie się splotą i będzie problem je rozdzielić. Tym razem udało mi się tak przesadzić 5 roślin. Jedna Indian Summer i kilka, których teraz żałuję, że nie oznaczyłam skąd one pochodzą.
W kolejce do posadzenia są między innymi dwa pędy Colority czerwonej. Te akurat łatwo rozróżnić, bo ma szpiczaste liście.
Mój jedyny c=ocalały ogórek walczy o życie. Od marca nie potrafi urosnąć, ale zachciało mu się kwitnąć. Nie wiem, co myśleć. Cukinia za to rośnie jak głupia, ale poza tym jednym dużym, która nadal ma się świetnie, to wszystkie kolejne zawiązane owoce, nie wiem czemu, gniją i odpadają.
Róża trzyma się dobrze. Bardziej służy jej bycie na zewnątrz, niestety jednak obecnie z uwagi na silne wiatry, musi być w domu. Wiatr majta nią po całym stole. Chwilowo nie mam dla niej cięższej doniczki.
W tygodniu trzecim chcę nadrobić ten brakujący trening tygodnia drugiego. Nie wiem, jak to będzie z moimi problemami z ręką.
ishapper
28 lipca 2023, 14:49Mimo wszystko sporo się ruszasz. Super 🙂 Pozdrawiam 🙂
PACZEK100
28 lipca 2023, 06:41Fajnie ze działasz z treningami pomimo problemów z ręką. Ogród wygląda kwitnąco:)
Babok.Kukurydz!anka
28 lipca 2023, 11:07W tym tygodniu nie jest już tak różowo. Zastanawiam się nad całkowitym przerwaniem treningów.