Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Na jakie tematy lubisz dyskutować?


Bardzo lubię rozmawiać o filmach. Oglądam ich sporo i do niektórych lubię wracać. Chciałabym mieć wokół siebie osoby, które oglądają również filmy i mogłyby mi coś polecić spoza mojego kręgu zainteresowań. Niestety większość osób, z którymi przebywam na co dzień nie chodzi do kina, nie ogląda filmów w domu, nie interesuje się nowinkami technicznymi ze świata kina.

Lubię poszerzać horyzonty na tematy ze świata nauki. Czasem chodzi o botanikę, czasami o medycynę, innymi razy o astronomię. Byłam nawet w klubie astronomicznym 20 lat temu. Chodziłam z kolegą obserwować marsa na niebie. Teraz zaś lubię pobiegać wieczorem, pogapić się w niebo, ale nie mam z kim o tym porozmawiać. Lubię czytać artykuły ze strony NASA i przeglądać foto of the day. Fajne tapety na komputer można z nich zrobić. [link do NASA]

W poniedziałek mieliśmy lekcję tenisa. Najpierw jednak dałam się wygnieść Erikowi. Bolało mnie ramię, na co on stwierdził, że mam nadal skrócone mięśnie piersi od pracy z rękoma uniesionymi przed sobą – zapylanie roślin wymaga utrzymanie takiej pozycji godzinami. Kolejny raz odradził mi bench press-ów z hantlami, bo jego zdaniem nie powinnam ćwiczyć ani mięśni ani ramion, bo w pracy dostają one dość w kość. Mam je rozciągać. Obkurczone mięśnie ściągają mi ramiona do przodu, powodują, że się garbię i powodują ból w ramieniu. Ponaciągał mi i pougniatał całe ramię, łopatkę i mięsień piersiowy i ból jak ręką odjął. Fakt, bolało jak smok, kiedy uciskał mi mięśnie wykręcając przy tym rękę w stawie, ale po fakcie błogi brak bólu. Zakwasy wyszły jeszcze tego samego dnia.

Lekcja tenisa trochę mnie poirytowała. Naprawdę jestem w tym kiepska. Z jednej strony cieszę się, że mój mąż faktycznie robi postępy i sprawia mu to frajdę, z drugiej strony ciężko jest być tą gorszą. Do tej pory poza gotowaniem, większość rzeczy potrafiłam zrobić lepiej niż mój Ukochany. A teraz widzę, jak on patrzy na mnie wspierająco i trochę z politowaniem, a ja nie potrafię posłać piłki tam, gdzie Jesper mówi. Ja jestem na etapie radości, gdy trafię paletką w piłkę, a tymczasem mam posyłać piłkę w określony sektor pola przeciwnika. Myślę, że dużo pracy przede mną.

Na tenisa szłam trochę przymulona. Złapała mnie senność w domu, więc zrobiłam sobie 10 minutowy power nap. Pomogło. Po tenisie, choć była to 20 godzina, byłam nie tyle pełna energii, co chętna psychicznie, aby iść pobiegać. No i poszłam. Stałym tempem przebiegłam 40 minut i to nawet całkiem dobrym jak na mnie tempem. Jak tak pobiegnę w niedzielę, to powinnam wytuptać 35 minut na mecie. Jest to satysfakcjonujący dla mnie wynik.

Wbrew wcześniejszym deklaracjom, umówiłam dredy na ten rok. Póki co – tymczasowe, zobaczę jak się będę w nich czuła. Jak mi się nie spodoba, to zawsze można je ściągnąć. Wybrałam salon koło Lejdy, więc wzięłam wolne z pracy. Kolejny dzień też mam wolny, abym miała czas się z nimi oswoić. Powiedziałam szefowej po co mi to wolne, była bardziej podjarana niż ja. Spodobał mi się jej entuzjazm. Wydaje mi się, że wszyscy są sceptyczni, bo mam raczej radiową urodę i dready mogą to tylko spotęgować. Ja sama boję się, że będzie jeszcze bardziej widać, że mam głowę jak garnek i wielkie uszy.

Inna sprawa, to mam średnio fajne środowisko w pracy. Jest spora szansa, że będę pośmiewiskiem. Przytoczę kilka cytatów z internetu, bo takich opinii słyszałam też wiele od rodziny i znajomych.

Skomentuję od siebie – my zadbani i weekendowo zdezynfekowani studenci na zajęciach z mikrobiologii robiliśmy wymazy na pożywce z naszych dłoni, twarzy i włosów. Co tam nie urosło po tygodniu! Magia. Tyle grzybów i bakterii człowiek na sobie nosi i to z samego rana w dzień roboczy. Roztocza żyją na co dzień na naszej skórze i w naszych włosach. Insekty? to ktoś musi mieć generalnie problem z higieną, a nie TYLKO posiadać dready.

Miałam kiedyś włosy do tyłka. Słyszałam wiele komentarzy, że sobie pewnie dupę nimi podcieram w kiblu i że jem zupę z włosami. Prawda jest taka, że włosy zwyczajnie można uwiązać lub odgarnąć na bok.

Mój mąż nie jest tak entuzjastyczny jak szefowa. Uważa, że nie będę dobrze wyglądać i że stanę się obiektem kpin w pracy. Myślę, że może mieć rację co do tego drugiego. Ale trudno, nie zrobię to się nie przekonam. Najwyżej mi się nie spodoba. Robię je we wrześniu, bo wcześniej nie było terminów. Szkoda, bo myślałam, że zrobiłabym je sobie na urlop w czerwcu. Będę się robić u tych pań.

  • aska1277

    aska1277

    10 maja 2023, 19:40

    Lubię rozmawiać o ksiązkach, filmach a także o aktywności ;) treningach ;)

  • krolowamargot

    krolowamargot

    10 maja 2023, 11:58

    Jeden z moich przyjaciół latami nosił długie dredy.Latami, czyli ponad 10. Dla mnie to był jego znak charakterystyczny, bardzo lubiłam na nie patrzeć. Ale, otóż, okazało się, że te lata noszenia spowodowały osłabienie cebulek od czoła. Wiadomo, ciężkie toto, cięższe niż zwykłe pasma. Najpierw przykrywał chustką, potem skrócił, aż w końcu obciął wszystko, bo jednak nie planował wyłysieć przed 40. Nic mu nigdy do zupy nie wpadało, nosił je związane. Ja sobie nie zrobię, bo nie cierpię dotykania włosów, głowy i jakiegokolwiek ciężaru.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      10 maja 2023, 13:12

      Łysienie mogło być też spowodowane jednak genami i testosteronem. Jak patrzę na aktorów, których oglądam filmy przez lata to w starych rolach mają o wiele niższe czoła, nawet jak nie łysieją. W yt dziewczyn, które noszą syntetyki, jak ja chce, znajduje opinie, że włosy się regenerują bo się używa mniej kosmetyków i nie niszczy czesaniem., za to olejek na końcówki zapobiega wysychaniu.

  • PACZEK100

    PACZEK100

    10 maja 2023, 09:51

    Twoje włosy twój wybór:) ważne żebyś to była do tego przekonana. W Do września włosy jeszcze urosną wiev i dredy będą dłuższe:) A rozmawiać lubię o książkach:)

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      10 maja 2023, 13:13

      Dredy będą ttlko tak długie jak przedłużenie. Montuje się je przy skórze.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.