Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co działa ci na nerwy?


Denerwują mnie sytuacje, których nie rozumiem. Na przykład wczoraj dostałam telefon z firmy, gdzie aplikowałam. Czekałam aż rekruterka wróci z urlopu i umówi spotkanie kolejne. Miało ono być za dwa tygodnie, bo obecnie w Holandii trwają wakacje wiosenne i dużo osób wzięło wolne, by z dziećmi coś porobić. Wróciła do pracy i zadzwoniła do mnie tak, jak było umówione. Ale zamiast umawiać spotkanie, przekazała mi złe wieści, że laboratorium markerów molekularnych postanowiło się ze mną nie spotykać. Jak wyjaśniła Annemarie – są wątpliwości, czy wpasuję się w zespół. Witki mi opadły. Myślałam, że od tego jest okres próbny, aby to zobaczyć. Ja rozumiem, że RDT stwierdziło, że nie poradzę sobie w pracy w grupach. Oni chociaż o to pytali. Jednak z MM rozmawiałam bardziej o innych aspektach pracy. Byli zadowoleni, a tydzień później stwierdzili, że nie są już zadowoleni. Chyba tak czuła się moja mama, gdy lekarz orzecznik przyznał jej całkowitą niezdolność do pracy, tylko po to, aby tydzień później dostała list z ZUSu, że się wycofują i jednak jest zdrowa jak ryba i ma iść z powrotem do pracy.

Moim najbardziej depresyjnym domysłem jest to, że skontaktowali się w międzyczasie z naszą firmą. Niestety, ale na prowincji niemal wszyscy właściciele firm się znają. Zatrudniają się po sąsiedzku – na przykład piwo na piątkowe posiadówy nasza firma nie kupuje w hurtowni, gdzie byłoby taniej, ale w małym sklepiku osiedlowym dwie ulice dalej. Bo lokalnych przedsiębiorców się wspiera. Na kermis dają nam pieniądze, aby je wydać na kermisie, który przyjeżdża do miasta. Bo im więcej kermis zarobi, tym chętniej będzie wracać. Na wyjazdy firmowe jadą z nami szefowie sąsiednich firm. Jeden ze współpracowników, który pracuje w biurach, nazwał ten układ obrzydliwą orgią – firmy nie robią nic bez uzgodnienia z sąsiednimi firmami. Także jak wymieniali u nas pracowników, aby nie dać im stałej umowy, to odsyłali po sąsiedzku do innych firm na pół roku. Po pół roku mogli ludzie wrócić i zacząć od umowy na czas określony.

Miałam wojny u mnie w firmie, kiedy kadry próbowały narzucić mi niekorzystne warunki umowy. 3 razy odrzucałam umowę payroll w której brakowało informacji o opłacaniu składek emerytalnych, chciano wrzucić mnie na kontrakt 0 godzin czy nie płacono za dni ustawowo wolne pd pracy. Nie mówiąc o tym, że zgodnie z prawem holenderskim, pracownik powinien dostać umowę w języku, który zna biegle. A wszyscy dostają zawsze po holendersku. Możliwe, że mój pracodawca, który trzyma mnie tu od 8 lat i jakoś nie próbuje mnie zwolnić, również może blokować mi możliwość przejścia do innej firmy. To by wyjaśniało, dlaczego przez kilka dni firma nasienna namyśliła się i zmieniła zdanie o tym, czy zatrudnić mnie, choć wcześniej nie mieli obiekcji. Czuję się beznadziejnie.

Nie rozumiem tej sytuacji i bardzo mnie to obecnie złości.

W środę post rozpoczęłam będąc w pracy. Miałam tak we wtorek zrobić, ale zabrakło mi siły psychicznej. W środę się udało.

Zajęłam się pracą w szklarni. Pomidorki Roma już zaczęły kiełkować, więc przeniosłam je do ziemi.

Również trost tomaten [jakaś odmiana o mocniejszym smaku] przeniosłam już z wytłaczanek do doniczek. Jak zrobią więcej liści to pójdą do worka z ziemią.

Wieczorem poszłam pobiegać. Mimo postu miałam na to siły. Po powrocie zobaczylam, że lampki solarne się palą. Wreszcie słońce wyszło na tyle długo, aby się ogniwa naładowały.


  • Serenely

    Serenely

    3 maja 2023, 06:21

    Źle działa na mnie bezsilność i brak kontroli sytuacji - bardzo nie lubię też gdy ktoś zmienia reguły w trakcie gry. Rozumiem Twoja frustracje - zwłaszcza, że im koniec procesu bliższy to i apetyt na oczekiwania rośnie. Z pozytywów, o których warto pamiętać - Twoja obecna praca zasadniczo spełnia Twoje podstawowe potrzeby i oczekiwania, nawet jeśli obecnie wypada blado w porównaniu z Twoja wizja nowego miejsca.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      3 maja 2023, 06:48

      Masz rację. Nie jest tragicznie przecież 😉 dzięki.

  • morwa_

    morwa_

    2 maja 2023, 21:23

    Niestety zabrzmi to złośliwie, ale działają mi na nerwy kalki językowe jak np. "dekompresja" zamiast swojskiego odpoczynku czy rozluźnienia. ;)

  • Berchen

    Berchen

    2 maja 2023, 13:58

    Widocznie tak musialo byc, moze zbyt wyraznie bylo powiedziane o tym Probleme z praca w zespole- w Niemczech na ogol bylby to punkt dyskwalifikacyjny. Zazwyczaj wszyscy musza piac jacy nie sa elastyczni i zbytnia szczerosc nie poplaca. Przykro mi, cieszylam sie z toba na ta ev. zmiane.

  • PACZEK100

    PACZEK100

    2 maja 2023, 10:19

    Kiepska sytuacja. Mam nadzieję że nie zabklokujesz się i będziesz rekrutować dalej do innych firm. Mi na nerwy działają niejasne sytuacje, wolę mieć wszystko czarno na białym.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      2 maja 2023, 12:54

      W mojej prowincji są tylko trzy takie firmy. Jedna odmówiła mi wcześniej. Druga teraz a trzecią rekrutuje tylko do placówek w innej prowincji. W mojej nie mają działów badawczych.

  • Zabcia1978v2

    Zabcia1978v2

    2 maja 2023, 08:39

    Bałagan wyprowadza mnie z równowagi 🤷

  • vitafit1985

    vitafit1985

    2 maja 2023, 07:32

    Współczuje.

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    2 maja 2023, 07:13

    Zadecydować mogła o tym masa rzeczy, również drobiazgów (często absurdalnych). Mnie takie sytuacje omijały - na ogół wiedziałam że źle wypadlam i w którym momencie, a gdzie bedzie sukces. Ale mój mąż, który zmieniał pracę czesto-mial sytuacje że rozmowa super, wszystko mu i firmie pasowało(łącznie z oczekiwaniami finansowymi) a potem jednak nie ... Myślę że najlepiej się nie zastanawiać bo i tak się nie dowiesz czy domysły są słuszne. Interpretacja z blokowaniem przez szefa akurat jest o tyle niebezpieczna że powstrzyma cię przed dalszymi próbami zmiany pracy - a to wcale nie musi być to... Polecam raczej podejście pt każda rozmowa to trening i czegoś nas uczy(choćby redukuje stres przy kolejnych). Btw nie wiem czy dobrze rozumiem- to już koniec rozmów z tą firmą? Czy dalej jest otwarta ta druga opcja (skoro laboratorium molekularne odpadło) z ciekawoscia czytam Twoje wpisy okolopracowe- twoja branża jest dla mnie zupełnie nieznana. Kwiatki z Holandii oczywiscie kupuje, a teraz trochę wiem kto za tym stoi:)

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      2 maja 2023, 08:04

      Koniec z tą firmą. Ona jest daleka od domu i poszłabym tam właśnie po te konkretne laboratoria. Fitopatologii. Na byle jaka pracę by nie chciało mi się inwestować w samochód i dojazdy. Pierwsze laboratorium ja odrzuciłam. Drugie uznało, że n nadaje się do pracy w zespołach, z czym się zgadzam, trzecie ostatecznie też wyraziło wątpliwości czy pasuje do nich. Więcej aplikacji tam nie składałam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.