Kilka lat temu zrezygnowałam z facebooka po zrozumieniu, że jest on pełen rzeczy, które mnie nie interesują od ludzi, z którymi kontakt urwał się lata temu. W pewnym momencie zrozumiałam, że nawet nie cieszy mnie lajkowanie czy uwaga innych, bo na mesengerze i tak nikt nie pisze, ludzie ograniczają się do przescrolowania zdjęć i tyle. Nie miałam tam żadnych istotnych połączeń. Z rodziną komunikuję się przez Whatsup i dzwonimy do siebie, a co u sąsiadki mojej mamy czy kolegi z liceum? Po tylu latach to nie ma znaczenia.
Założyłam jednak konto ponownie, kiedy sąsiadka powiedziała mi, że na facebooku debatowali o moim kocie. Na grupie wsi, gdzie mieszkałam, ktoś zgłosił mojego kota jako bezdomnego. No ludzie! Z takim brzuchem?! No ale kicia lubi wchodzić ludziom do domów i samochodów i mieszkańcy uznali, że to porzucony kot po kimś, kto się wyprowadził i zostawił zwierzaka za sobą. Uznałam, że lepiej mieć konto i pilnować co się będzie działo. Mam więc konto, na nim chyba 4 znajomych i połączenie z grupą wioski i kilku stowarzyszeń z mojej okolicy. Codziennie sprawdzam, co we wsi piszczy i czy będą jakieś ciekawe rzeczy działy się w okolicy.
Mam Instagrama, gdzie publikuję moje treningi. Po każdym bieganiu zdjęcie, które zrobiłam po drodze i tyle. Rzadko selfie, bardziej zachody słońca, kwiatki, kałuże jak pada. Nie ma tam osobistych informacji, bo po co. To tylko dzienniczek treningowy. Jest jeszcze jedno konto, gdzie wstawiałam rzeczy, jak robiłam dietę. I jedno konto z treningami siłowymi, ale odpuściłam sobie wraz z końcem abonamentu freeletics. Zostaje tylko to konto biegowe. Obserwuję obrazki – nie czytam opisów – kilku osób, mniej więcej tych samych od lat. Aśki z Torunia, FitPary z Wrocławia, biegającego pielęgniarza z UK, babeczki co szyje ciekawe spódnice, Anji Rubik…
Innych sociali nie posiadam. Tik Toka unikam.
Dostałam niedawno email z Eventima, że będzie kolejny koncert Hansa Zimmera w Holandii. Tym razem sam maestro będzie kuratorem, a nie występującym i narratorem.
Byłam do tej pory dwukrotnie na koncercie Hans Zimmer On Tour. Raz w Gdańsku i raz w Amsterdamie.
Teraz, za nieco ponad miesiąc, idę na koncert Hans Zimmer Live. Pojawi się między innymi dodatkowo muzyka z Diuny i No Time To Die. Przyznam, że te bilety były jak na moją kieszeń wtedy – zdecydowanie za drogie. Chyba 260 euro dałam za jeden. Gdyby obecnie taką cenę zaśpiewali, nie poszłabym.
Przyszłoroczna trasa koncertowa nazywa się The World of Hans Zimmer. Widziałam zapis koncertu na youtube i chyba popełniłam błąd kupując miejsca pod sceną. Możliwe, że lepszy odbiór byłby kilka rzędów dalej. no ale stało się – silver circle był już cały niemal wykupiony, a golden o dziwo niemal pusty. Nic to, za golden zapłaciłam mniej niż na Live za silver. teraz jestem ciekawa, czy z moim powershotem wejdę. W teorii spełnia wymogi sali koncertowej, ale nie wiem, jak z orkiestrą.
Przy okazji jak zaczęłam oglądać te wszystkie nagrania to znów zapragnęłam obejrzeć Interstellar.
Krummel
30 kwietnia 2023, 09:02Fejsa usunęłam kilka lat temu i teraz mam tylko konto bez znajomych, z fałszywymi danymi. Patrzę tylko na interesujące mnie grupy i strony. Jako były fotograf, insta oczywiście mam, czasem coś wrzucę.
Babok.Kukurydz!anka
30 kwietnia 2023, 12:08Czy odczułaś zmiany w swoim życiu po usunięciu fejsa?
Krummel
30 kwietnia 2023, 14:06Tak, większość znajomych zapomniała o moim istnieniu, skończyły się życzenia urodzinowe itd :D
Babok.Kukurydz!anka
30 kwietnia 2023, 15:50rozumiem. O moich urodzinach nawet rodzina nie pamięta. Jak były jeszcze ustawione w fb to dostawałam "sto lat" i ani słowa więcej.
Krummel
1 maja 2023, 07:35Smutne jest właśnie to, że fejs daje pozorne uczucie, że ma się przyjaciół. Uznałam też, że jest to najgorszy sposób na dowiedzenie się, co u kogoś słychać, gdyż w sieci wszystko jest przedstawiane w superlatywach. Wolę insta, bo tam chociaż ładnie jest :D