Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co ci chodzi po głowie?


Ostatnio chodzą mi po głowie raczej negatywne myśli. Z rekrutacją było tak, że na początku nie bardzo mi zależało. Mam fajną pracę i w miarę święty spokój. Chaos zaczyna się, kiedy w piątek popołudniu szefowa wymyśla nowe zadania, kiedy ja za moment kończę pracę i ostatnie, co mi się chce robić, to zaczynać projekty, których wiem, że nie skończę przed weekendem. Pieniądze też są spoko – zarabiam 2x tyle, co 8 lat temu, kiedy zaczynałam pracę. Co prawda minimalna krajowa też poszła w górę, ale nadal jest to 500e więcej niż zarabia nowy pracownik, niby niewiele, ale jednak 3/4 hipoteki spłaca się samo. Z resztą kredytu hipotecznego nie odczuwamy wcale. Ale nie o tym dzisiaj.

Pojechałam spotkać się z Annemarie i trzema zespołami z laboratoriów w firmie nasiennej. Jedno laboratorium odrzuciłam tego samego dnia. Zbyt depresyjny vibe stamtąd wiał. Dwa kolejne mi się spodobały – RDT przez fajną załogę i przyjemną atmosferę na rozmowie [a pracę to się zrobi] oraz markery molekularne przez to, że kręcą mnie takie zabawy pipetką, choć wydaje się to bardzo nudna i mało sensowna z mojej perspektywy praca. No ale miałam wybór i ten wybór był najcięższy, które z nich wybrać. MM był więc moim pierwotnym celem, a RDT w przypadku, gdyby się nie udało.

Na kolejnym spotkaniu poznałam nowych członków zespołów laboratoryjnych i porozmawialiśmy bardziej, jak wygląda praca ze mną i jakiej pracy oni wymagają. Średnio idzie mi praca w zespole, bo jestem dość uparta. Autyzm nie pomaga. Więc RDT stwierdzili, że do rodzaju wykonywanej pracy u nich raczej się nie nadaje. Szukają pracowników o innym profilu. Zaś dla MM jestem w sam raz, bo pracuje się głównie samemu, choć we współpracy między-zadaniowej. Więc zostało mi jedno laboratorium. Za 3 tygodnie się z nimi spotkam ponownie.

I czuję, że zaczyna mi się grunt pod dupą palić. W międzyczasie zaczęło mi na pracy zależeć. Zaczęło mnie irytować kilka punktów z mojej obecnej pracy. Wieczny syf, spychanie na margines firmy [uroki bycia najmniejszym i niemal niewidzialnym działem w firmie]. Wczoraj na przykład widziałam, jak szef działu obok wydawał nasze kwiaty z showroomu. Za tydzień przyjadą klienci, a tu roślin brakuje! No i co ja mogę? Moja szefowa na urlopie, a ja nie pójdę do innego szefa mu po rękach dać przecież. Nikt nie wie, co my tu robimy, czym się zajmujemy, ale żeby napsocić lub zostawić swoje śmieci u nas na dziale to nie mają zahamowań. Czasem zanim zacznę pracę muszę najpierw posprzątać, bo mnie krew zalewa. Wcześniej też mnie to wkurzało, że choćby chłopaki z działu idąc do wc przez nasz dział, zdejmują rękawiczki i rzucają je pod stoły. Ja potem chodzę i zbieram jak sprzątaczka. Mam tego pomału coraz bardziej i bardziej dość. Większość tych ludzi przy dobrych wiatrach ma skończone co najwyżej liceum, a ja musze po nich sprzątać. Za to w firmie nasiennej martwią się, czy nie jestem aby przekwalifikowana na pracę u nich. Bo wcale nie jestem przekwalifikowana na pracę w szklarni….

Została mi jedna opcja – MM – i oni wciąż muszą się ze mną spotkać, a do tego martwią się, czy ja im nie ucieknę, bo z moim wykształceniem powinnam być w teamie badawczym, a nie laboratorium. Tłumaczyłam już przy dwóch wcześniejszych spotkaniach, że laboratorium to dla mnie krok do przodu i nawet jeśli dla nich tak to nie wygląda, to jestem zdecydowana przyjąć i zostać w tej pracy. Jeśli w międzyczasie będzie ogłoszenie w tej pierwszej firmie nasiennej na asystenta badawczego, tak jak chciałam iść pierwotnie, to i tak nie pójdę do końca kontraktu. Dopiero kiedy będzie opcja pracy na stałej umowie to rozważę czy zostaję czy nie. Wcześniej kłóciłoby się to z moim poczuciem lojalności. Nie wiem czy uwierzyli…

W niedzielę z okazji dni kwiatowych gminy Zijpe odbywał się coroczny rajd terenowy. Zapisaliśmy się z Ukochanym i za całe 17 euro od pary schodziliśmy moje biedne kolanka na trasie 20 kilometrów.

Po drodze można było zjeść placek, napić się kawy czy lemoniady oraz dostać jabłuszko na podniesienie cukru. Były punkty sanitarne, oraz miejsca, gdzie podbijano nam pieczątki na ulotce z mapką. Trasa była świetnie oznaczona i pomimo padającego kilka dni pod rząd deszczu, było nawet w miarę sucho. Bałam się, że mi buty utkną w błocie, a tymczasem wróciliśmy do domu względnie czyści. Spaliłam dłonie i czoło oraz przedramiona, bo na końcu szłam już w krótkim rękawku.

Pogodę mieliśmy bardzo dobrą. Wiatr był dość zimny, ale od rana miało być kilka godzin bez deszczu i to się udało. Zdaniem organizatorów udział wzięło 1100 uczestników na różnych dystansach – od 1,5 km dla rodzin z dziećmi [choć my spotkaliśmy takie na trasie łączonej z dystansem 7,5 km] do 30 km. Wielu z uczestników było starszych – tak koło 60 wzwyż. Były pary w średnim wieku, grupy koleżanek, ludzie chodzący w pojedynkę. Chętnie brałabym udział w takich rajdach częściej. Znając Holandię to pewnie jest jakieś stowarzyszenie, które na swojej stronie publikuje wszystkie takie wydarzenia. Pewnie dałoby się zobaczyć w ten sposób ciekawe miejsca we właściwych dla tych miejsc sezonach.

Zdjęcia z rajdu terenowego polami tulipanów znajdują się pod linkiem.

Postanowiłam zmienić trochę sposób udostępniania zdjęć we wpisach. Po kolejnym czyszczeniu zasobów na wordpress, postanowiłam trzymać fotorelacje na zdjęciach google. Tym samym Wy dostaniecie link do wejścia, a ja będę mogła więcej pisać bez potrzeby usuwania wszystkiego co kilka miesięcy.

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    29 kwietnia 2023, 22:39

    Tez przezywam dylematy zawodowe. Tyle, ze ja bym chciala i prace, i wyprowadzke za granice na raz... wiec pewnie chwile mi zajmie by ta mysl oswoic oraz zrealizowac. Coz: wszystko zaczyna sie od pierwszego kroku.

  • aska1277

    aska1277

    29 kwietnia 2023, 20:06

    Piękne pola tulipanów;)

  • Serenely

    Serenely

    29 kwietnia 2023, 19:48

    Przepiękne te pola kwiatów! Ja bym na tej trasie została aż przekwitna ;-) Trzymam kciuki, żeby ostateczne rozwiązanie w sprawie pracy było dla Ciebie korzystne - miałam wrażenie, ze Holendrzy są dość prostolinijni - zakładam wiec, ze przyjmują ze zrozumieniem cudza perspektywę i wierzą w Twoje intencje i deklaracje

  • PACZEK100

    PACZEK100

    29 kwietnia 2023, 16:54

    Mam wrażenie że to jest jakiś strasznie skomplikowany system rekrutacji... Tak czy siak trzymam kciuki by było po twojej myśli.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      29 kwietnia 2023, 18:30

      Podzielam twoje wrażenie. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale póki co jestem w grze. Zobaczymy dalej.

    • Berchen

      Berchen

      29 kwietnia 2023, 18:33

      Przechodzilam w mojej firmie trzy etapowy system rekrutacji, trwalo prawie dwa miesiace, wiec mnie nie dziwi.

  • Berchen

    Berchen

    29 kwietnia 2023, 16:12

    Cudne widoki, niesamowite, dzieki:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.