Obecnie trwa bardzo wietrzny i dość słoneczny tydzień. Praca w szklarni w połączeniu z taką pogodą sprawia niezłego mindfucka. Cały dzień gotujesz się, jest ci ciepło, bo słońce grzeje, a jednak na zewnątrz jest na tyle chłodno, że dach pozostaje zamknięty. Czasem przez to zbłądzi nam jakiś ptaszek w środku i kilka dni musi czekać, aż się dach otworzy. Słońce plus zamknięty dach to prawdziwy efekt szklarniowy – dwutlenek węgla, którym karmimy rośliny powoduje, że momentalnie w środku robi się gorąco. Kto nie wierzy w ocieplenie klimatu powinien spędzić jeden sezon w szklarni – co2 ma znaczenie.
Latem dach się otwiera, kiedy nie pada i doświadczyć można chłodnego powiewu, który orzeźwia spocone plecy, jednak wiosną, gdy dach jest zamknięty, a człowiek przychodzi w ubraniach przejściowych, potrafi gorąc nieźle skórę ugotować. Zatem w pracy wolę pogodę pochmurną.
Gdy wychodzi się ze szklarni, trzeba być nieźle ubranym. Jest to bardzo sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, bo jesteście spoceni, nadal się pocicie, jest wam gorąco, a ubieracie bluzę, sweter, kurtkę, rękawiczki i czapkę, jeśli jedziecie rowerem. I te ostatnie 10 minut przed przekroczeniem progu szklarni gotujecie się jeszcze bardziej. Tymczasem na dworze, choć jest słonecznie – jest 6 stopni i wieje bardzo zimny wiatr. Marzniecie.
Poza pracą lubię więc ciepłe 17-22 stopnie. Słoneczne, abym mogła od rana się pobyczyć w ogrodzie, pobiegać, zrobić cokolwiek na zewnątrz. Jak jest cieplej to zasłaniam rolety i nie wychodzę z domu. Zwłaszcza, jak jest cieplej niż 26 stopni. Zdarzało mi się wtedy biegać, ale najczęściej kończyło się to bólem głowy. Takim kilkudniowym.
Uwielbiam zaś zimę. Ubieranie się na cebulkę, czapkę na uszy i spacer po śniegu. Lubię tą ciszę zimą. Okulary przeciwsłoneczne muszę nosić, bo mi szybko oczy łzawią i je mrużę. Lubię zimę, bo w zimie rzadko jest mi za ciepło. A bardzo sobie nie radzę, gdy jest mi za ciepło. Gdy człowiek marznie to zawsze może dołożyć kolejne ubranie, kocyk, wypić ciepły napój lub coś zjeść. gdy jest za ciepło to jeśli nie ma klimatyzacji w domu to jest strasznie. Chciałabym z czasem założyć klimatyzacje w domu, jednak póki nie założę paneli to jest to za droga opcja.
W miasteczku niedaleko znów zaczyna kwitnąć ogród polderowy. Podjechaliśmy z Ukochanym rowerami, aby nadać paczkę do mojego brata. Miał przyjechać na wielkanoc i wyszło jak z bożym narodzeniem. Miałam kupione dla niego kilkanaście paczek z różnymi smakami jajeczek czekoladowych, więc je po prostu wysłaliśmy. Przy okazji przeszliśmy się po ogrodzie.
Było kilka nowych odmian. Nie widziałam moich ulubionych tulipanów Eisenberg, ale były jakieś nowe roślinki. Kompletnie nam nieznane.
Mimo słanej pogody, byli inni spacerowicze. Ludzie standardowo robili sobie zdjęcia z kwiatami w tle.
Pojawiły się żonkile z kilkoma kwiatkami na jednej łodyżce. Sama mam biało-omarańczowe w ogródku, ale takich żółtych jeszcze nie widziałam.
Niektóre tulipany zachęcają nie tylko formami kwiatów, ale także i liści. Obecnie kwiaty jeszcze się nie rozwinęły, ale rośliny już przykuwają uwagę.
Zaś w moim ogrodzie kolejne żonkile się pojawiły. Ten ze zdjęcia poniżej, jeśli się nie mylę, wraz z większą ilością słońca, jaśnieje.
Mam też podwójne narcyzy, to jest chyba sir Whinston Churchil. Muszę w końcu skonfrontować moje poletko z mapką, którą sobie narysowałam.
Skoro moje pomidory padły trupem, mąż wyskubał mi nasiona z pomidorów w lodówce. Rok temu mieliśmy dzięki temu bardzo bogate zbiory. To są pomidory gałązkowe z supermarketu.
Posiałam je w wytłaczankach, tym razem w koszykach do przechowywania bulw kwiatów.
Mąż wykopał w pracy tym razem odmianę pomarańczową. Ta mi się bardziej podoba niż ta fioletowa, którą przyniósł wcześniej. W ogrodzie domu, który wynajmowaliśmy miałam kilka takich roślin – wykopywaliśmy je jak rosły pomieszane w niewłaściwych lokalizacjach. Zaniosłam raz szefowi garść biało-purpurowych, które rosły w sektorze żółtym, a ten powiedział – kompost albo do domu. To wzięłam do domu. Fajnie kwitły później, choć nie były tak intensywne, jak odmiany ogrodowe, które sprzedajemy.
Nie mogę się doczekać, aż alstromerie pojawią się w sprzedaży. Chętnie uzupełnię kolekcję. Kupię też z pracy nasze flagowe odmiany. niestety, ale za płytko je posadziłam na jesieni i mi zmarzły.
karlsdatter
2 kwietnia 2023, 08:53Zdecydowanie wolę chłodne pory niż lato. Kocham jesień z mroźnymi porankami i śnieżną zimę. W górach nie przeszkadza mi też jak pada cały dzień, bo mgła tworzy cudowne pejzaże, na nizinach już nie tęsknię za deszczowymi dniami. Moja granica to 20 stopni, potem za ciepło. Mówisz, że chłodno a jednak spacerowicze korzystają. W Polsce widzę tendencję że wszyscy siedzą pozamykani dopóki nie zrobi się bardzo wiosennie. Mieszkam obok lasu i przy każdym spacerze dziwię się, że mam go dla siebie. Dopiero latem czasem minie rowerzysta czy ktoś z psem, a tak w każdy weekend z domów słychać tylko dźwięk odkurzacza i tłuczenia kotletów.
Babok.Kukurydz!anka
2 kwietnia 2023, 09:45Holenderski styl życia to między innymi spacery po obiedzie, czyli około 19. Jak wtedy idę biegać to trafiam na ludzi w parach i samotnie spacerujące poza wsią. Pamiętam, że u nas kiedyś też tak bylo - że rodzina szła na spacer po niedzielnym obiedzie. Chyba u rodziów we wsi nadal są takie małżeństwa, które tak wychodzą. Ale masz rację, nigdy w złą pogodę, bo w Polsce panuje przekonanie, że można się rozchorować jak jest brzydko na zewnątrz. W efekcie ludzie upośledzają swoją termoregulację i szkodą sobie. Nie mówiąc o zagrzybionych mieszkaniach - tutaj w Holandii gdzie wilgoć jest spora, właśnie wietrzenie jest ważne - nawet zimą widzę pootwierane okna. Tak na całe dnie.
annaewasedlak
2 kwietnia 2023, 07:35W szklarni i pod foliowcem też gorąco a gdy wychodzisz trzeba się ubierać. Ileż razy chorowałam bo spocona wyszłam.
Babok.Kukurydz!anka
2 kwietnia 2023, 07:55Wiesz, że od potu się nie choruje? Chyba że nie myślą byś się tygodniami 😉 miałaś osłabiona odporność i nie dbałaś o siebie dość i po prostu zachorowałaś. Można się pocić, na przykład uprawiając sporty i być zdrowym. Można się niedostatecznie ubierać i nadal być zdrowym. Organizm świetnie się dostosowuje do zmian temperatur, ale źle prosperuje gdy układ odpornościowy jest osłabiony, na przykład złym schematem spania czy niewłaściwą d dieta przeciąg i pot nie zabija ludzi. Choć w Polsce uważa się inaczej. O przesadach pisałam jakiś tydzień temu
Alicja19722
1 kwietnia 2023, 18:44Kurczę, nie pomyślałam, ze praca w szklarni potrafi być tak męcząca. Wyobrażałam to sobie jako ekstra zajęcie, praca wśród roślinek, doglądanie ich, praca marzeń. Ja najbardziej lubię jak jest ciepło, może być nawet gorąco. Świetnie się czuje latem, lubię chodzić w lekkich rzeczach, bez tych wszystkich kurtek i szalików.
Babok.Kukurydz!anka
1 kwietnia 2023, 22:13Można się fest spocić. Mi do tego bardzo puchną nogi, a jak jest słonecznie lub gorąco to mam migreny.
Alicja19722
1 kwietnia 2023, 23:41W sumie to domyślam się jak to wyglada - dużo jeżdżę autem do klientów i latem nie zawsze znajdę cień by je zostawić. Kiedy wracam jest jak w saunie, zanim zacznie działać klima trochę czasu minie a kierownica i kokpit rozgrzewają się masakrycznie, najłatwiej nastawić nawiew na twarz, ale od tego łatwo się pochorować. Czyli działamy w klubie gorących a właściwie gotujących się dziewczyn. Ale i tak lubię lato. Mąż śmieje się ze jak jaszczurka lubię się wygrzewać w jego promykach.
Alicja19722
1 kwietnia 2023, 23:47A i dziś znów piekłam drożdżówkę, chłopakom tak posmakowała ostatnio, ze znów się domagali. Naprawdę fajny przepis, dziękuje
Babok.Kukurydz!anka
2 kwietnia 2023, 07:57Zrobiłam wczoraj foto sesje z pieczenia. Wstawię do pamiętnika. Cieszę się jak mi się ona udaje, bo nic innego nie umiem robić. Oczywiście znów zapomniałam czegoś dodać. Tym razem soli...
Julka19602
1 kwietnia 2023, 16:33Ale cudne kwiaty. Miałabym motywację by wychodzić i podziwiać. Ja lubię wiosnę ciepłą. Ale nie dziwie się topie skoro pracujesz w niekomfortowej temperaturze. Pozdrawiam
Zabcia1978v2
1 kwietnia 2023, 08:51Lubię każda pogodę oprócz chlapy