Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jaki najlepszy komplement otrzymaliście?


Nie pamiętam już dokładnie sytuacji, kiedy mój mąż powiedział, co powiedział. A raczej pamiętam sytuację, ale nie pamiętam dokładnych słów. Byliśmy wtedy już na emigracji, mąż rozmawiał ze swoją mamą i rozmowa dotyczyła czegoś, co musieliśmy załatwić, czy gdzieś pójść… Nie pamiętam dokładnie. Ukochany opisywał co się wydarzyło i teściowa zapytała, w jakim języku załatwialiśmy sprawę. Oni ogólnie za bardzo mnie nie mieli okazji poznać, a mąż nie należy do zbyt wylewnych, więc wydaje mi się, że zakładali, że cośtam znam angielski, jak większość dzieciaków u nich w rodzinie niby angielski ma i niby cośtam umie wydukać. Tymczasem ja angielski znam na wysokim poziomie. Czasem żałuję, że nie na bardzo wysokim, bo przecież słucham naukowych podcastów, czytam czasem artykuły naukowe, ale w mowie codziennej nie wyrażam się w taki sposób, w jaki czytam. Wracając do rozmowy – mąż powiedział, że po holendersku była sprawa. Teściowa odpowiedziała coś, czego so końca nie pamiętam, ale była zdziwiona. Było to coś w stylu – „to Marysia sobie dobrze radzi?” na co mój mąż odpowiedział „Marysia sobie zawsze bardzo dobrze radzi”. Nie pamiętam teraz dokładnie słów, czy to było właśnie z radzeniem sobie, czy z inteligencją, czy z byciem zdolnym… Ale mąż powiedział tak zupełnie bez złośliwości, ale dobitnie, że to ja jestem tą bardziej przebojową/mądrą częścią tego małżeństwa. Bardzo mi wtedy skrzydełka urosły. Rzadko słyszę, aby mój Ukochany mówił o mnie do osób trzecich i bardzo się ucieszyłam, że powiedział coś tak miłego. Teściowa więcej nie kwestionowała mojej osoby, przynajmniej nie na tym polu. Z czasem mąż nauczył się również języka i on także załatwia rzeczy. Ja jestem bardziej wypychana tam, gdzie trzeba iść osobiście, bo mam mniejsze fobie społeczne, a mąż załatwia rzeczy techniczne – kontakty z firmami energetycznymi, internetowymi, stolarzami…

Środa minęła spokojnie. Miałam trzymać post po pracy – w zasadzie to we wtorek miałam, ale nie wytrzymałam. Myślałam, by zrobić to samo w środę, ale jak rozmawiałam z mężem w drodze do domu i wspomniał, że pojedzie na zakupy, a ja mam sobie nałożyć spaghetti, to jakoś motywacja do poszczenia mi przeszła.

Byłam przy tym zła sama na siebie, bo później jeszcze zajadłam to jajeczkami czekoladowymi. Te białe oddałam Ukochanemu, bo mi nie smakowały. Nie przepadam za białą czekoladą, a do tego nadzienie pistacjowe tego dnia w ogóle mi nie wchodziło. Wypiłam Inkę i podjadłam jajeczka i czułam, że to było jednak za dużo. Ostatnio często czuję, że jem za dużo czegoś. Że wszystko mi wychodzi bokiem lub się cofa. Posty trochę to już pomogły opanować.

Mąż kupił mi zraszacz do roślin – poprzedni zaczęłam używać do rozpylania trutki na mszyce i się rozpadł. Ten wygląda solidniej. Butelka jest szklana. Potrzebuję zraszać moje truskawki, ponieważ są za małe na przesadzanie [są dopiero w fazie liścieni], a stojąc na parapecie dość szybko wysychają. Dzięki zraszaczowi, mogę je szybko przywrócić do życia bez zamykania pudełka.

Amarylis zaczyna kwitnąć.

Tulipany od koleżanki mają główki.

Pojawiło się więcej żonkili.

Mąż zagadał z szefem, że podczas likwidacji jednego z sortów mogą zabrać stare rośliny do domu. Są one sporo przerośnięte i ogólnie „zużyły” się już. Mają słabsze kwiaty i są obecnie niszczone i kompostowane, aby na ich resztkach posadzić dokładnie ten sam sort, ale młodszy. Jedno kłaczę wkopałam za szklarnię, drugie w miejscu, gdzie mi alstromerie zmarzły i zostało puste miejsce – musiałam postawić doniczki, aby kot przestał mi tam się załatwiać. A trzecie kłącze wylądowało w donicy w szklarni.

Róże nie wyglądają dobrze, ale pączki na dole łodygi zaczęły puchnąć. Może wilgoć napędzi róże do ukorzenienia się?

Straciłam nadzieję, że z ogórkami coś się wydarzy. Większość padła. Przyjrzałam się fasoli, którą kupiłam i mogę ją dopiero za miesiąc wysiać. Chcę ją dać od razu do gruntu. koniec kwietnia, początek maja.

Dalia, którą zmasakrował wiatr i której bulwy się połamały dostała ostatnią szansę – wkopałam ją w szklarni w ziemię – puściła pędy. Jest nadzieja.

Jakaś zabłąkana roślina, chyba lilia, ale nie jestem już pewna, trafiła do doniczki i też puszcza pędy. Po tym wypadku w szklarni kompletnie nie pamiętam gdzie, co rosło.

Przeniosłam goździki do szklarni. Użyłam do tego donicy, którą kupiłam do alstromerii, które dostaliśmy z pracy. Kupiłam wtedy różne kolory donic, do różnych kolorów kwiatów. Ta beżowa na zdjęciu była do odmiany biało różowej, ale ona mi zdechła. Straciłam też jedną żółtą i dwie różowe. Mam szansę, że mi kolega przywiezie odnogi kłącza, które dałam jego mamie i przeżyły. Może je pociąć dla mnie, ale on jest tak z głową w chmurach, że pewnie nie będzie pamiętał. Obecnie mamy zakaz dostawania do domu roślin. Główny hodowca się zorientował i ukrócił. managerowie nie zdawali sobie sprawy, że ta partia nie miała nałożonego patentu.

Moje floksy są już pięknie rozwinięte.

Ukochany dokupił mi kolejne pudło na strych. Idealnie mieści się w skos. Są tam typowo letnie ubrania, kołdra dla gości, plecaki i torby. Wszystko czego nie potrzebuję na co dzień.

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    31 marca 2023, 18:18

    Ja miałam kiedyś fioletowe i białe floksy,ale je wytepiłam. teraz mam zamiar kupić kilka rodzajów.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      31 marca 2023, 19:35

      Wytępiłam. Ciekawego słowa użyłaś. To znaczy że one są takie wytrwale? Bo do tej pory myślałam że może po prostu one mi się udały, a tu może że to po prostu mi się jeszcze nie udało ich zabić. 🤣

  • Alicja19722

    Alicja19722

    31 marca 2023, 17:57

    Zawsze myślałam, ze nie mam podejścia do dzieci i skutecznie unikałam kontaktów z nimi. Aż kiedyś dawno temu wylądowałam w schronisku młodzieżowym ( takie tanie noclegi, trzypiętrowej łóżka itp ) w jednej sali z grupą dzieciaków. Dzieci były z jakiejś małej wioski na Podkarpaciu, miały dziwnego nauczyciela- opiekuna, którego traktowały jak Bóstwo, a który nimi się kompletnie nie interesował, tylko coś tam czytał. I tak się jakoś stało, ze oblazły mnie jak pchełki i się zakumplowalismy na tym noclegu. Kiedy się żegnaliśmy rano powiedziały mi ze byłam najfajniejsza na tej wycieczce i chciałyby taką panią w szkole.Kupiły mnie totalnie.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      31 marca 2023, 19:34

      Świetna historia. I jak? Planujesz karierę w edukacji? 😉

    • Alicja19722

      Alicja19722

      31 marca 2023, 19:46

      Nadal uważam ze się nie nadaje do tego, ale już nie uciekam od dzieci, nawet się dorobiłam jednego chociaż już urósł wiec się chyba nie liczy

  • Krummel

    Krummel

    31 marca 2023, 12:53

    Dwa komplementy, które utkwiły mi w pamięci to, że będę ładna "na starość" i, że mój partner może być dumny, że ma taką kobietę.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      31 marca 2023, 16:07

      To bardzo miłe, oba z resztą! Ogólnie my, kobiety, mamy tak, że wątpimy w komplementy, które słyszymy, więc powiedz mi, czy dostałaś kiedyś taki komplement, może spośród tych wymienionych, w które na 100 procent uwierzyłaś bez analizowania?

    • Krummel

      Krummel

      31 marca 2023, 16:18

      Jedyne komplementy, w które jestem w stanie uwierzyć, gdy dotyczą mojego ubioru, ale mnie samej biorę trochę z przymrużeniem oka. Uważam, że ludzie są mili, bo tak wypada. Słyszę wiele komplementów i puszczam je w niepamięć, nie biorę ich zupełnie na poważnie. Nie wiem czy to słuszne, ale taka już jestem :)

  • PACZEK100

    PACZEK100

    31 marca 2023, 09:03

    Ja usłyszałam od koleżanki u której byłam na weekend z synem że jestem bardzo dobra mama, bo naprawdę dużo czasu poświęcam dziecku. Zawsze miałam fuzee wątpliwości czy się w ogóle nadaje na matkę więc mi ulżyło:)

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      31 marca 2023, 11:57

      Ostatnio nasi wspólni znajomi mówią mężowi że bylibyśmy dobrymi rodzicami. Wszyscy dookoła wiedzą, że nie chcemy dzieci a jednak co jakiś czas ktoś da taka opinie. Przyznam, że sprawiło mi to radość. Ale nie będę sprawdzać.

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    31 marca 2023, 06:21

    Oooo to te tulipany, na które czekam 😄 Niebawem się dowiemy co to za jedne 🤩 A komplement? "przywracasz mi wiarę w ludzi". Zarówno sytuacja, jak i komplementodawca 😉 sprawili, że oniemiałam na te słowa.

    • Babok.Kukurydz!anka

      Babok.Kukurydz!anka

      31 marca 2023, 11:58

      O tak, piękny komplement. Ja raz usłyszałam "dzięki wam zmieniliśmy zdanie o Polakach".

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.