Jestem zdecydowanie zakupoholikiem – zakupy sprawiają mi przyjemność i zdarza mi się stracić kontrolę. Dlatego nie chodzę na zakupy – no i dlatego, że jeżdżę do pracy z mężem i po pracy zwyczajnie nigdzie nie chodzę. W weekendy zaś żeby jechać specjalnie na zakupy… no nie chce się. Mąż załatwia w niedzielę zakupy na cały dzień, to czasem pojadę, jeśli w Lidlu jest jakiś non food, który mnie interesuje. Nic poza tym. Jest jednak jedno takie miejsce, gdzie jak mnie wpuścić to 100 euro zostawię – sklep ogrodniczy. No nie wiem, jak się to dzieje, ale tam mówi i uśmiecha się do mnie wszystko. W ciuchach, sieciówkach, sklepach z gadżetami potrafię powiedzieć sobie: to ładnie wygląda tylko tutaj, u mnie nie ma dla tego pożytku. Ale w ogrodniczym? Nagle mój ogród wydaje się rozległym parkiem i pomieści wszystko. Nagle mieszkam w pałacu otoczonym terenami zielonymi, które potrzebują krzewów, drzewek, rabat kwiatowych… wszystkiego. Wtedy wychodzę z roślinkami, które cały sezon cieszą oko lub umierają po miesiącu – bo na przykład mój mąż w nią wszedł…
We wtorek była kontynuacja złych wydarzeń z poniedziałku. Okazało się, ze wytłaczanki, które mi kolega przyniósł – zaginęły. Mamy w pracy rolnika, który sprzedaje swoje mleko i jajka i uznał w poniedziałek, że to kolejna porcja dla niego. Pracuje on tylko w poniedziałki, więc napisałam do niego jak bardzo pilnie potrzebuję tych wytłaczanek i przywiózł je z powrotem. Uff.
Mąż ustawił mi blat na śmietnikach i mogłam pracować bez pochylania się – świetny patent, bo do tej pory robiłam wszystko w kucki.
Kupiłam ziemię do rozsad i postanowiłam przenieść do szklarni nawet moje hodowane na grzejniku ogórki. Mąż kupił do tego takie zielone korytka, które pomieściły półtora wytłaczanki wewnątrz – dzięki temu miałam możliwoć umieszczenia mokrych i rozpadających się wytłaczanek, ale w sztywnej formie.
Dosypałam brakującą ziemię do dalii i tym razem zostawiłam je na ziemi.
Truskawki żyją niezmącenie.
Mąż siedział w kuchni, gdy pracowałam. Nawet pies sąsiadów – Jesse – mnie podglądał.
Ukochany kupił mi trytytki i tym razem korytka z flancami nie wypadną. Kalarepa trzyma się najlepiej – nie wymagała pracy, bo nie spadła z półek w poniedziałek.
Najgorzej oberwała rzodkiewka – mało co przeżyło. Liczę, ze ogórek będzie rósł bez problemu.
Pomidory miałam gałązkowe i zwykłe – te pierwsze wypadły wraz z cała ziemią z oczek traya, a te drugie nie wiem… jakieś siewki znalazłam, które mogą być pomidorami gałązkowymi, ale czy to faktycznie one.. nie wiem. Wszystko było wymieszane, jak leżało na ziemi. Mam nadzieję, że jednak coś przeżyje, choć faktycznie były często połamane lub z wyrwanym korzeniem.
Po tym wszystkim odpuściłam sobie sporty. Jakoś ciężko mi zacząć nowe wyzwanie.
krolowamargot1
18 marca 2023, 20:48W sklepie z winami, ogólnie w delikatesach, na części wegańskiej i w działach z bielizną i kaszmirem wydam każda ilośc pieniędzy. Jeszcze buty- jak wracam z Portugalii, zawsze wlekę ze 2 pary. No i ostatnio mamy w rodzinie niemowlę- a na niemowlęta są takie piekne ubranka.
Babok.Kukurydz!anka
19 marca 2023, 07:04Jakie buty urzekają cie w Portugalia? Korkowe? Czy inna lokalna marka?
krolowamargot1
19 marca 2023, 17:44Wiesz, w Portugalii to albo krawcy albo szewcy. Kupuję lokalne ręcznie robione na ogół. Bardzo lubię Josephinas na przykład.
aska1277
17 marca 2023, 19:03Kiedyś uwielbiałam zakupy, sprawiały mi radość. Teraz niekoniecznie. Za to lubię iść obejrzeć, w domu 10 razy przemyśleć, czy aby dany produkt potrzebuję, a kiedyś kupowałam bez zastanowienia.... no bo przecież wszystko się przyda ;) Owszem kupując książki, nadal muszę uważać ;) Ale to już podwójnie, bo z córką hahah Ona też ma świra jeśli chodzi o książki. Cudownego weekendu
Babok.Kukurydz!anka
18 marca 2023, 04:25na szczęście są biblioteki - tam można oczopląsu dostawać za każdym razem. Choć czemu kuchnie kazachską kupiłam, jak biblioteka w Toruniu sprzedawała stare zbiory?! Do dziś nie wiem.
aska1277
18 marca 2023, 08:10My z córką wolimy kupić...niestety i tak oto biblioteczka się powiększa
Kaliaaaaa
17 marca 2023, 18:21W Empiku i tutejszych odpowiednikach muszę się pilnować...generalnie książki... Choć spozywke w sumie też lubię pilnować i często kupuje za dużo/ mam słabość do dziwnych produktow- czegoś czego nie próbowałam...Trochę mnie hamuje czytanie etykiet:)
aska1277
17 marca 2023, 19:03Z książkami mam to samo ;) Również lubię próbować nowe rzeczy, produkty
Nerd-Witch
17 marca 2023, 11:25Najbardziej płynę na merchu z seriali i gier, które uwielbiam, nie mogę też chodzić do Empiku, bo pół wypłaty mogę tam zostawić na książki i muzykę czy właśnie jakieś gadżety z Gry o Tron, Harrego Pottera czy Wiedźmina. Inne sklepy nie robią na mnie wrażenia. Elektronikę mam zawsze "do tyłu" nie mam parcia na nowe telefony. Ciuchów, kosmetyków praktycznie nie kupuję, no chyba że wychodzi jakaś kolekcja inspirowana w/w uniwersami to wtedy tak :) PS. Twoja pasja do roślin jest dla mnie wspaniała <3 uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia choć rzadko zostawiam komentarz, to często zaglądam <3
Babok.Kukurydz!anka
17 marca 2023, 13:00Dziękuję za miłe słowa. Empik ma coś w sobie, co sprawia, że chce kupić wszystko. Głównie książki i artykuły papiernicze.
Zabcia1978v2
17 marca 2023, 07:50Zakupy zupełnie nie robią na mnie wrażenia 😉
PACZEK100
17 marca 2023, 06:31Ja to znowu nie mogę wchodzić do Action, Pepco, home and you itd. Zawsze kupię jakieś pierdoły do domu, które generalnie się później kurza;) najgorzej że zawożę syna dwa razy w tygodniu na zajęcia i coś trzeba podczas tych zajęć robić to właśnie na moje nieszczęście same sklepy dookoła. Dobrze że wiosną idzie to będzie można iść do parku na spacer zamiast na zakupy! lubię też kupować online ciuchy, polować na okazje. Zakupy spożywcze to dla mnie męczarnia. Dobrze że mimo wszystko większość szkód udało się naprawić.
Babok.Kukurydz!anka
18 marca 2023, 04:26Tak, Aktion ma to w sobie - te drobniutkie dziwne rzeczy, światełka, świczuszki, artyuły papiernicze...