Pomijając już kwestię, czy twoja praca ci się podoba – zadajmy sobie pytanie – czy ci w niej dobrze? To jest chyba ważniejsze pytanie niż czy sama praca ci się podoba. Osobiście podobała mi się każda praca, jaką wykonywałam. gdy jako 11 latka chodziłam na pole zbierać truskawki, hakać w burakach, czy zbierać fasolkę szparagową – lubiłam to. Zawożono nas przyczepą na pole i spędzaliśmy tam cały dzień mając tylko reklamówkę z wodą i kanapkami. Później pracowałam w sklepie ogrodniczym, w fabryce wyrobów plastikowych, w doradztwie finansowym, w inspekcji ochrony roślin i nasiennictwa, w szpitalu… Wszystko co robiłam – lubiłam. Lubiłam niektórych ludzi, z którymi tam byłam. Lubiłam zadaniowość i poczucie misji, które potrafiłam nadać wszystkiemu co robię. Ale nie było mi tam dobrze.
Na polu spaliłam plecy do bąbli. Skacząc po drzewach i zbierając czereśnie zarobiłam tak mało, że miałam niechęć do sezonówki na lata. Na polu z truskawkami objadłam się codziennie owocami i przy tym zarobiłam pieniądze na lody. Było super. W doradztwie finansowym było mi źle. Nie zarobiłam nic, bo zbudowali system który napędzał ludzi, bazy danych, kontakty, ale dla pojedynczych pracowników ciężko było wyrobić normy a nie było podstawy. Więc czułam się oszukana i czułam, że oszukuję ludzi. Traciłam czas i swoje pieniądze na bezowocne spotkania, prezentacje i jeszcze więcej spotkań. Dziś wiem, że ta firma była przekrętem i niestety dałam się zrobić. W sklepie ogrodniczym nie było mi dobrze. Byłam tam na czarno, aby zarobić więcej. Spłacałam tym samym raty wzięte na komputer [tata wziął mi laptopa do nauki, ale ja miałam go sama spłacić] i mogłam trochę jeszcze odłożyć na ksera i inne rzeczy na studiach. W fabryce plastiku nauczyłam się być pracoholikiem – poświęcałam tej pracy 16 godzin dziennie z dojazdami i wyleczyłam z bezsenności. Do dziś umiem spać podczas jazdy komunikacją, zasypiać kiedy dotknę głową poduszki – wcześniej zajmowało mi to bardzo długie kulanie się po łóżku w te i na zad. W szpitalu zaś było mi bardzo źle. Przeszłam przez samobójstwo kolegi, myśli samobójcze, mobbing. Lubiłam tą pracę, była naprawdę fajna i z misją, ale przez bardzo złe pieniądze i bardzo toksycznych ludzi w firmie, nie dożyłabym 30-tki.
Obecnie pracuję w szklarni w Holandii. Zajmuje się hodowlą nowych odmian begonii. Mamy na dziale dwóch pracowników – Gucia i mnie – oraz bezpośrednią przełożoną – kobietę-chaos. Czuję się doceniona, pieniądze się zgadzają. Jeśli potrzebuję wolnego czy urwać się na spotkanie – nie ma problemu. Niektóre terminy musimy ustalić do przodu, bo pani planuje nam pracę w oparciu o zasób rąk do pracy – ale ogólnie są bardzo elastyczni. Obecnie zmniejszyłam umowę do 35 godzin tygodniowo i choć robię 39 godzin to od czasu do czasu mogę wziąć dzień wolny tak zwany osobisty. Personal day, aby podreperować czy uskutecznić odpoczynek, zdrowie, lenistwo. Taki dzień dla siebie, kiedy sobie obiecuję, ze nie będę sprzątać lub prać. Najbardziej podoba mi się, że jesteśmy naprawdę z kolegą docenieni. Dostajemy pozytywny feedback, krytyka jest konstruktywna i jeszcze ani razu odkąd jestem w Holandii, żaden szef nie nazwał mnie takimi epitetami, jakie słyszałam ja i współpracownicy od szefów w Polsce. Nie krzyczano na mnie, nie obrażano mnie, nie wkurzano się, bo zapytałam o podwyżkę. W sumie raz zapytałam o podwyżkę i ją dostałam. Jak chciałam iść na lekcje języka to też mnie firma wysłała i za nie zapłaciła [naprawdę dużo!]. W obecnej pracy jest mi dobrze. Dlatego też się tak guzdram z szukaniem nowej – mam dużo do stracenia.
Więc tu pytanie do ciebie – czy dobrze ci w twojej pracy?
Mój wtorek był trochę chaotyczny w pracy. Przyjechali klienci, dla których sadziliśmy tysiące roślin, ponoć wyjechali zadowoleni. Przenieśliśmy nasze nasiona do nowego pomieszczenia z ogromnym urządzeniem do kontroli klimatu – jest szansa, ze teraz będziemy szybciej suszyć nasiona. Przenieśliśmy tam też otoczkowane nasiona, których używać będziemy w kolejnych latach do siewu. To na nich obecnie mamy szansę najwięcej zarobić.
W domu morzył mnie głód, ciężko było wytrzymać do końca postu, ale się udało. Zjadłam najpierw ogórkową, aby ruszyć brzuch i czułam się po niej najedzona do końca dnia. Jednak miałam jeszcze kurę w panierce i cukinię smażoną na oliwie. Przed pójściem do łózka wciągnęłam jeszcze ryż na mleku i tabliczkę czekolady. Jak się tak nad tym zastanowić to nie pamiętam kiedy ostatnim razem zjadłam cała czekoladę tak po prostu. Zawsze liczę kalorie, odmawiam sobie, dzielę na porcje, wszystko zawsze z myślą, aby nie przegiąć i nie przytyć. Tym razem jakoś mi tak zasmakowała i zjadłam całą. Nie żałuję.
Poniżej kolejne zdjęcia z ogrodu wiosennego w Breezand.
W domu drugi raz kwitnie amarylis. Nie poddaje się i żłopie do tego wodę jak wielbłąd.
Przy okazji przyszła paczka z Fluwela – dalie, które zamówiłam w styczniu. Dopiero w marcu była wysyłka. Muszę jeszcze je posadzić. W gratisie dostałam amarylisa. Happy nymph. W środę dopiero go posadziłam do ziemi. Mam nadzieję, że będzie jeszcze kwitł.
Noir_Madame
9 marca 2023, 18:16O 88 roku pracowałam w różnych miejscach.W hotelowej kwiaciarni, bardzo ciężka praca wbrew pozorom. Jako księgowa,recepcjonistka,pracownik kantoru. Od 95 do 2002 w biurze firmy sprzedającej materiały do ociepleń budynków.Od 96 już zaczęliśmy rozwijać szkółkę roślin ozdobnych.Byl jeszcze krótki epizod pracy w McDonald's i w Lidlu. Przez pracę w tym ostatnim miejscu znienawidziłam ludzi.Obecnie od lat pracuję tylko na własny rachunek i to jest super sprawa tym bardziej że pracuję tylko kilka miesięcy w roku. Ja to mam jednak szczęście w życiu, oczywiście trochę to również moja zasługa.
Krummel
9 marca 2023, 09:53Nie pracowałam w wielu miejscach. Trochę w małej fabryce, w sklepie odzieżowym, na kuchni, potem własna działalność, znowu produkcja, komisjionowanie, obecnie magazyn, ale jestem na tyle elastyczna, że sobie skaczę tam, gdzie są luki personalne lub uznam za stosowne. Nie narzekam - pieniądze się zgadzają, czuję się doceniona, nikt mi nie patrzy na ręce, sama decyduje, co jest priorytetem.
PACZEK100
9 marca 2023, 08:41W życiu w wielu miejscach pracowałam. Głównie na sprzedaży i planach sprzedazowyvh. I o ile lubiłam miejsce, zespół, pensje itd to wciskanie ludziom różnych rzeczy było kiepskie. No i jak się nie wyrobiło planów to było się gnębionym. Teraz pracuje dla kopalni:D czas się tu zatrzymał w latach osiemdziesiątych, straszna biurokracja i przestarzałe systemy ale ogólnie jestem zadowolona. Dobrze płacą, pracuje w dziale obliczania zarobków co mnie zawsze interesowało, mam w większości fajny zespół a starymi zmierzlymi babami się nie przejmuje. Jedynie daleko dojeżdżam i to mnie denerwuje.
Julka19602
9 marca 2023, 06:43Jestem już po aktywności zawodowej. W pracowałam w biurze w różnych miejscach jako księgowa. W niektórych byłam zadowolona, fajny zespół i współpracownicy. W większości jednak była zawiść, nie szczerość, brak szacunku do drugiego człowieka. Wynagrodzenie w żadnym nie było zadawalajace mimo uznania u przełożonych. Fajnie że masz pracę z której jesteś zadowolona. Widać że pracy się nie boisz, a to ważne. Kwiaty piękne. Mogłabym pracować w takim kwitnącym otoczeniu. Miłego dnia.