Nowy tydzień zacznie się u mnie pracowicie. Będzie malowanie pokoju i wykańczanie ściany. Trzeba między innymi założyć klamki. Później trzeba będzie wszystko posprzątać itp. Poza tym będzie praca zarobkowa. Też będzie trzeba się przyłożyć, bo wydatków sporo. Mam nową pracę. Liczę na parę groszy więcej.
Dietę trzymam ścisłą, a waga ani drgnie ale jak ma drgnąć skoro tyle jem. Dość mam tego. To już dwa miesiące. Posiłku odjąć nie mogę, bo jesień i głodna bym była. Jeśli do końca tygodnia waga nie spadnie przejdę na 3 fazę, czyli dołożę posiłek o stałej konsystencji prawdopodobnie sałatkę. Jakiś czas na takiej diecie będę, a później znowu kalorykę zmniejszę, bo na same zupy przejdę. Waga powinna ruszyć w dól. Musi. Dziś zupa grzybowa z makaronem...
Campanulla
5 listopada 2018, 15:09A propos grzybów, dobrze, że mam z zeszłego roku jakies suszone, bo w tym roku było za sucho i naprawdę zero grzybów. A pieczarki to nie to.
araksol
6 listopada 2018, 12:12teraz sa w lesie opieńki