Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
22 dzień diety


Plany na ten tydzień mam jeszcze niesprecyzowane. Jeśli chodzi o prace w ogrodzie to coś zrobimy, bo Krzysiek niby pracuje, ale z przerwami. Nie będzie więc tak zmęczony. Może jedną grządkę zrobimy. Może też zaczniemy niszczyć chwasty od frontu domu o ile deszczu nie będzie.

Praca zarobkowa za to jest i to sporo. Mam pisać jednocześnie dla producenta drzewek owocowych oraz ebook o pielęgnowaniu urody. Wygląda na to, że wszystkie najpilniejsze zamierzania zrealizuję. Będą i ciuchy i materiały plastyczne i rośliny. Starczy na lampę do kuchni, na półkę, na pilarkę spalinową i może też kosę spalinową kupię. Może też z tych pieniędzy pokryje dachy dwóch drewutni. Jeśli nie to może bieliźniarkę kupię, ale dopiero wtedy gdy będę miała pewność, że Krzysiek będzie miał pracę. Jest dobrze i po raz kolejny uwierzyłam, że ktoś nade mną w górze czuwa i nie pozwoli mi zginąć marnie:) Zauważyłam to już dawno, że w moim przypadku najpierw pojawia się potrzeba, a po kilku dniach zazwyczaj pojawia się możliwość zarobku. Nie ma potrzeb, nie ma i zarabiania :).

Zaczął się ostatni tydzień pierwszego etapu przemiany. Zasada jest taka, żeby nie ważyć się przez cały miesiąc. Każdy powinien się ważyć dopiero wtedy gdy miną pełne miesiące. Ja oczywiście nie wytrzymałam i ważyłam się i to codziennie. Zepsułam sobie przez to nerwy, bo waga się naturalnie waha.  W przyszłym miesiącu już bym tak szaleć nie chciała, ale czy mi się to uda? Motywacja nadal wysoka. Dołożyłam ćwiczenia 3-4 razy dziennie po 5 minut szybki rower stacjonarny. Niby krótko, ale intensywnie. Powoli kręcić przez godzinę czy pół nie dam rady, bo mnie to zanudzi na śmierć i czasu mi szkoda, a przyjemność z tego żadna. Komputerek zepsuty i nie ma kto naprawić. Nie wiem więc jaki dystans ani ile kalorii spalam. Kusi mnie kupić opaskę, żeby mierzyła...Tylko czy jest sens kupować tanią?

Menu: barszcz czerwony z fasolą, żurek z jajkiem, zupa ze szparagów

A na koniec moje wiejskie klimaty rodem z chaty z lat 80 ubiegłego wieku... Wtedy rodzice mieli dom na wsi. Tu Józek i klocki drewna, które mogą się przydać w domu i w lecie, bo lubię rozpalić w piecu w deszczowe dni :) 

  • Serenely

    Serenely

    15 maja 2018, 00:07

    Ani tania ani droga. Skoro raczej leżysz lub siedzisz to co chcesz ta opaska mierzyć? Stacjonarny rowerek zazwyczaj stoi w jednym miejscu ;-)

    • araksol

      araksol

      15 maja 2018, 00:47

      ale spalone kalorie i tetno

  • Magnolia54

    Magnolia54

    14 maja 2018, 21:01

    Fajnie się czyta jak komuś dobrze się układa.Oby tak dalej. *-*

    • araksol

      araksol

      14 maja 2018, 21:09

      no idzie idzie:)

  • ggeisha

    ggeisha

    14 maja 2018, 16:33

    Też mam pomocników u góry. Zawsze jak jesyem w opałach, pojawia się jakiś cudowny przypadek. A i prezenty od losu dostaję na prawo i lewo bez jakichś wysiłków z mojej strony. Osobiście jestem strasznie wdzięczna za to. Bo nijak nie czuję, żeby mi się to należało.

    • araksol

      araksol

      14 maja 2018, 19:37

      Tak to duże wsparcie:)

  • akitaa

    akitaa

    14 maja 2018, 14:39

    polecam do rowerka włączyć jakiś serial/film i od razu człowiek nawet nie czuje, że pedałuje i czas szybciej leci ;)

    • araksol

      araksol

      14 maja 2018, 19:36

      nie ma gdzie rowerka postawić i telewizje rzadko ogladam...

  • WielkaPanda

    WielkaPanda

    14 maja 2018, 14:11

    O jak mi się ten twój Józek podoba! Słyszę nawet jak mruczy...:)

    • araksol

      araksol

      14 maja 2018, 19:36

      o tak mruczy:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.