Zostało 3 kg tego co nabrałam. Marzę o diecie 1200 kalorii. Chciałabym jeść wszystko w małych ilościach i chudnąć. Tak jednak nie wychodzi. Dieta Allevo mnie strasznie męczy. Podobnie kapuściana. Na diecie Dąbrowskiej długo nie wytrzymam. Na Dukanie prawie nie chudnę. Sama juz nie wiem co teraz mi pozostało. Czyżby akceptacja? Trochę ta otyłość za duża, żeby ją zaakceptować. Gdyby to było z 75 kg to jeszcze, ale tyle.
Do końca tygodnia siedzę w domu. Nie szykuje mi się ani wyjście ani wyjazd. I dobrze. Zajęć w domu mi nie zabraknie. Przyjemnych. Dziś przyszła kolejna zamówiona książka. Tak sobie myślę, że ten tydzień upłynie na przyjemnych zajęciach do końca. Mój pan ma gorzej, bo musi chodzić do pracy. Dziś w dodatku jedzie na zakupy. Czasem mu współczuję. Lekko nie ma. Nie to co ja. Zacisze domowe i przyjemności.
Pszczolka000
10 kwietnia 2015, 12:13No w sumie chyba najlepiej jest po prostu mniej jeść.. Trzymaj kciuki! :-)
araksol
10 kwietnia 2015, 17:59:)
brugmansja
9 kwietnia 2015, 21:32Miło spędzasz czas.
araksol
9 kwietnia 2015, 21:55tak jak lubię...
Asik1603
9 kwietnia 2015, 15:26Agatko, nie mnie tu pouczać, ale zgadzam się z tym , co napisały do Ciebie inne Vitalijki. Wszystkie mamy jakieś doświadczenia i znamy swoje organizmy, wszak każda z nas jest inna. Zrobisz, jak będziesz uważać i absolutnie nie traktuj tego, jako wymądrzanie się, bo widzisz, że też nie jest mi łatwo dobić do wymarzonej wagi. Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że ruch jest najlepszym lekarzem na wiele dolegliwości - dla każdego może to być inny rodzaj aktywności. Jednemu potrzebna jest codzienna porcja ćwiczeń, inny dobrze się będzie czuł biegając, a jeszcze innemu wystarczy porządny spacer z kijami - byle to było systematyczne i sprawiało radość. Na początku trzeba się zmusić, być dla siebie bezlitosnym katem, ale satysfakcja z czasem wynagrodzi Ci wszystkie chwile zwątpienia. Tak sobie myślę, że nie w diecie pogrzebany jest sukces. Raczej uderzyłabym w inną stronę. Zmiana nawyków, zarówno żywieniowych jak i tych dotyczących spędzania wolnego czasu, jest podstawą. Myślę, że Krzysiek też byłby z tego zadowolony (mam nadzieję, że mogę sobie pozwolić tak o nim pisać bezpośrednio, bo za bardzo nie mam pomysłu, jak inaczej mogłabym o nim powiedzieć:), nawet jeśli bardzo lubi robić zakupy. Ty nie musiałabyś przecież dźwigać 20 kilogramów, przyniosłabyś tylko ze dwie siatki, byłoby mu lżej:) Pomyśl o tym i spójrz na to z tej strony. Zrobisz, oczywiście, jak zechcesz, ale jeśli pozwalasz nam pisać komentarze, to właśnie takie refleksje mi się nasunęły po przeczytaniu Twojego wpisu. Pozdrawiam Cię serdecznie:i życzę dużo zdrowia:)
araksol
9 kwietnia 2015, 21:54nie no nawyków spędzania wolnego czasu za nic nie zmienię. Żyję tak jak lubie i szczupła sylwetka nie zastąpi mi radości i przyjemności w życiu...Możgę znieść dietę, ale życia nie chce zmieniać...
go.fit
9 kwietnia 2015, 14:24koleżanka poniżej ma sporo racji. ja na hasło dieta mam drgawki. nie jestem na diecie, po prostu zdrowo się odzywiam. jem wszystko na co mam ochotę w wersji odchudzonej. rezygnuj małymi kroczkami z cukru, zastąp chleb ciemnym, razowym pieczywem. nie bede ci wiecej pisac, bo to banały, o ktorych zapewne juz wiesz. WIARA CZYNI CUDA. pamietaj o tym:)
araksol
9 kwietnia 2015, 21:51nie jem cukru ani pieczywa. Całe życie jestem na diecie i po prostu organizm sie zbuntował
olenka93m
9 kwietnia 2015, 13:50Spróbuj zmienić swoje podejście.... Nie bądź na diecie, tylko zdrowo się odżywiaj... To zupełnie zmienia postać rzeczy i nastawienie. Nie można w kółko jeść tego samego jak na diecie kapuscianej, bo po prostu to obrzydnie... Nie można tez głosować. Bo przyjdzie moment, w którym pojdziemy do lodówki i zjemy z niej polowe i ardziej niezerową. Postaraj się zmienić swoje życie... Zdrowe jedzonko plus na początek spacery, może treningi np. Mel B?
araksol
9 kwietnia 2015, 13:52ćwiczę jogę i pilates
izabela19681
9 kwietnia 2015, 13:39Ćwiczysz? Spacerujesz?
araksol
9 kwietnia 2015, 13:51ćwiczę...
gilda1969
9 kwietnia 2015, 13:19A powiedz mi, Agatko, czy czasem nie możesz Ty zrobić zakupów, żeby go troszkę odciążyć? Popatrz, sama przyznajesz, że Tobie czas płynie miło i przyjemnie, a jemu nie, bo musi pracować itd. Ach.. ja jednak jestem za partnerstwem bardziej, obowiązki podzielić jakoś w miarę równo i oboje są wtedy szczęśliwi. Chyba, że Krzysiek kocha te zakupy robić:))
araksol
9 kwietnia 2015, 13:23Ja nie przyniosę tyle ze względu na kręgosłup, bo mi nie wolno dźwigać. On nieraz 20 kg taszczy. Lubi robić zakupy.
gilda1969
9 kwietnia 2015, 13:34Mężczyźni sa silniejsi fizycznie, to fakt niezaprzeczalny, ale mi chodziło o coś innego, ale nic tam... :))) A co do diet - chyba byłaś u dietetyka, o ile dobrze pamietam?