Przemyślałam swoje żywienie, poczytałam bloga, którego podsunęła mi pewna Vitalijka, poszukałam w necie, skonsultowałam z wiarygodną osoba i podjęłam decyzję.
Opróżniam lodówkę z produktów zakazanych i sukcesywnie będę wymieniała na inne.
Już niknęły z mojego domu wszelkie płatki, biała mąka pszenna i biały chleb.
Dzieci, zwłaszcza starsze mocno się buntuje, ale on też ma problemy z tarczycą. Będę nieugięta.
Zdaję sobie sprawę, że będę popełniała jeszcze błędy ale z czasem wejdzie mi w krew nowe odżywianie.
No i z dozą nieśmiałości wróciłam do ćwiczeń... w sumie to dzięki koleżance.
Pomogłam jej kiedyś stanąć trochę na nogi a ona teraz widzi we mnie swojego anioła :) Oznajmiła, że zaczęła ćwiczyć więc podjęłam wyzwanie. Będziemy ćwiczyły przez miesiąc i ta która straci mniej centymetrów, stawia pyszną kawę :)
Tak, że dwa dni treningów za mną.
W środę idę do nowego endokrynologa, która jednocześnie jest lekarzem chorób metabolicznych...może wniesie coś ciekawego w moje życie :)