Tak sobie w środę wymyśliliśmy, że pojedziemy w Bieszczady, a że pogoda zapowiadała się piękna więc długo namawiać mnie nie trzeba było. Zwłaszcza, że miałam perspektywę biegania w przepięknych okolicznościach przyrody. A więc postanowione...jedziemy... Urlop na piątek podpisany i tym o to sposobem mieliśmy 3 dni wolnego, jednak długa droga przed nami...5 godzin jazdy samochodem... Wylądowaliśmy w Kalinicy, byliśmy już tam w listopadzie zeszłego roku i mimo, że pogoda wtedy była niezła to jednak najbardziej Bieszczady urzekają mnie jesienią. No cóż...ja generalnie jestem zwolenniczką jesieni... Ale okazało się, że wiosna w Bieszczadach też jest piękna...
Po przyjeździe i krótkim odpoczynku postanowiłam, że dobrze mi zrobi jak się przebiegnę, po takiej długiej podróży... A więc biegnę i moim oczom takie o to widoki się ukazują...
Trasa do biegania idealna...cała ma 12 km i przebiegłam ją w całości w zeszłym roku, tym razem biegałam tam i z powrotem, w przeciwnym razie mąż musiałby jeździć po mnie ok 15 km... W trzy dni przebiegłam ok 36 km...13 km w piątek, 12 km w sobotę i 11 km w niedzielę...Fakt ubywało mi trochę sił w miarę biegania, zwłaszcza, że w piątek skończyłam biegać ok 19-ej a w sobotę o 8-ej rano już byłam w biegu, dzień zapowiadał się gorący więc chciałam się trochę poopalać i poleniuchować i to mi się udało. Oczywiście zaliczyliśmy też wypad do Wetliny do "Chaty Wędrowca" na naleśnika Giganta... Punkt obowiązkowy do zaliczenia podczas wizyty w Bieszczadach...
Może zdjęcie tego nie oddaje, ale naleśnik jest naprawdę gigantyczny...dwie osoby zjadają taką porcję z trudem. Ja oczywiście jestem miłośniczką naleśników, w przeciwieństwie do mojego męża, więc on zjadł może 1/3 a ja resztę...ale i tak nie dałam rady...
Kolejny wyjazd na długi weekend czerwcowy nad Bałtyk...więc w końcu muszę się zmobilizować do odchudzania pełną parą i muszę częściej tu pisać, bo wtedy łatwiej trzymać mi się w ryzach. W każdym bądź razie przeczytałam każdy wpis, który zamieściłyście, nawet jeśli nie pozostawiłam śladu po sobie...
GruszkowyPotworek
25 maja 2017, 22:38Nie ma to jak rzucić wszystko i pojechać w Biezczady :D I salamandra!!!
am1980
26 maja 2017, 07:53A żebyś wiedziała, czasami taki spontaniczny wyjazd jest potrzebny, no i jesteś druga osobą która zwróciła uwagę na salamandrę...
kasiakasia71
24 maja 2017, 20:26Zazdroszcze ci tego biegania.Jakie masz nogi opalone -super :)
am1980
24 maja 2017, 21:32Też jestem zadowolona z tego biegania bo teraz znowu pada i słabo z tym bieganiem, a nogi opalałam na Krecie:-)
Osobkazozz
23 maja 2017, 20:11przepiękne widoki, tylko pozazdrościć :)
am1980
24 maja 2017, 21:33Nie ma co zazdrościć, tylko trzeba się wybrać osobiście:-)
Sunniva89
23 maja 2017, 19:01czy to salamadra plamista?
am1980
23 maja 2017, 19:20Tak dokładnie...prawie wpadłam na nią jak zbiegałam z góry i początkowo mnie przestraszyła...dlatego zdjęcie zrobione z odległości...ale muszę przyznać, ze niezła jesteś, że rozpoznałaś...
chocobum
23 maja 2017, 12:54przepiękne Bieszczady :)
am1980
23 maja 2017, 14:51Piękne, ale ode mnie daleko bardzo...
blue-boar
23 maja 2017, 10:45a ja tu mieszkam :D cudowne miejsce, zwłaszcza okolice zalewu :)
am1980
23 maja 2017, 11:07No to można Ci tylko pozazdrościć, choć prawda jest taka że jak się ma coś na co dzień, to nie do końca dostrzega się uroki miejsca...
teologg
23 maja 2017, 06:17moje kochane Bieszczady :-)
am1980
23 maja 2017, 08:41Bieszczady bardzo uniwersalne...na tydzień pewnie bym nie pojechała ale weekend odpowiada mi jak najbardziej...
teologg
23 maja 2017, 12:48a ja z rodzinką chcemy tam się przenieść na stale
Berchen
25 maja 2017, 09:04tez kocham Bieszczady, dawno tam nie bylam a przed ... laty spedzalam kazde wakacje na super fajnych obozach harcerskich w Woli Michowej, moj ojciec pochodzi z Sanoka , to byc moze na ta moja milosc do tego regionu tez wplynelo. Wygladasz slicznie .
am1980
25 maja 2017, 09:51dziękuje za miłe słowa...ja w dzieciństwie z rodzicami też często jeździłam w Bieszczady, najczęściej w okolice jeziora Solińskiego...a teraz to tylko jak się uda znaleźć wolny weekend...ja osobiście wolę Bieszczady jesienią, bo generalnie kocham jesień...
anemari1980
22 maja 2017, 23:19Widoki przepiękne,też miałam ochotę na Bieszczady w wakacje ale przy małej Dorotce to odechciewa mi sie wyjazdów.Pod względem wyjazdów to cudownie jest być bez dzieci ale na to muszę jeszcze poczekać.Niech no maluchy podrosną to i ja z mężem wyskoczę na weekend tylko we dwoje :)
am1980
23 maja 2017, 08:43Fakt widoki piękne, bardzo zielono, nigdy nie byłam wiosną w Bieszczadach, wolę jesień, wtedy ta aria barw robi wrażenie, ale i tak jestem bardzo zadowolona...a dzieciaki zostawić pod opieką babć lub innych cioć...zabierać męża i fru we dwoje...
anemari1980
23 maja 2017, 23:45Fajnie brzmi :) ale to nierealne,bo żadna babcia ani ciocia nie przyzwyczajona do dodatkowej 6 dzieci nie dała by rady z nimi,a ja Zosi i Dorotki nie miałabym serca zostawić u kogoś pod opiekę a sama bawić się z mężem gdzieś poza domem.Jednak poczekam jeszcze trochę,niech Dorotka zacznie sama do szkoły chodzić
MonikaPG
22 maja 2017, 22:41Widoki przepiękne i taki spokój, cisza. Muszę też wrócić do biegania, bo już zaczynam tęsknić za tymi chwilami sam na sam z własnymi myślami.
am1980
23 maja 2017, 08:44Za to kocham bieganie...sama na sam ze sobą, nie wyobrażam sobie mieć towarzystwo do biegania...
kirsikka_10kg
22 maja 2017, 21:05Ależ wiosna, a u nas dopiero pierwsze listki na brzozach się pojawiają! Wspaniały wynik km!
am1980
22 maja 2017, 21:34Kochana u nas chyba w ostatnim tygodniu dopiero się zazieleniło, bo w końcu było trochę słońca,a tak cały czas deszcz i zimno...a co do km to i tak daleko mi do Ciebie jak widzę ile Ty czasami dziennie robisz, ja generalnie poza bieganiem mało chodzę...
liliana200
22 maja 2017, 20:50Ekstra widoki a naleśnik hm....aż ślinotoku dostałam i o mało monitora nie oblizałam :D
am1980
22 maja 2017, 21:30No ja za każdym razem jak tam jestem to punkt obowiązkowy do zaliczenia...naleśnik gigant, jest naprawdę pyszny, choć ciasto przypomina bardziej racucha niż typowego naleśnika...co u Ciebie słychać?
liliana200
22 maja 2017, 21:35Właśnie zbieram się za wpis na zrobienie takich szybkich słodkości. A ogólnie dobrze, ciesze się słońcem, latam jak poparzona po ogrodzie i wyjadam to co już powychodziło i z utęsknieniem czekam na ogórki. Jeżdżę na rowerze sama albo z koleżanką. Mała mi daje czasami popalić ale ostatnio dużo się uczy nowych słów, ma 20 miesięcy a mówi zdaniami. Buzia jej się nie zamyka. Z mężem dobrze, nasze relacje są o wiele lepsze nić były wcześniej. A i moje cielsko jest lżejsze o 10 kg!!!
am1980
23 maja 2017, 08:58No to masz wesoło z córą gadułą, choć zdaje sobie sprawę że czasami może to być męczące...i bardzo się cieszę, ze tak dobrze sobie radzisz, jakoś tak z tego co napisałaś "widać" że jesteś szczęśliwa, naprawdę miło się czyta takie wypowiedzi, od razu jakoś ja sama jestem pozytywnie nastrojona...a no i ja niecierpliwie czekam na te przepisy na słodkości...a póki co korzystaj z życia, ze słońca i zaglądaj do nas częściej...
aniapa78
22 maja 2017, 19:20Piękne widoki. Też tak chcę. Strój świetny i pasuje do butów:)
am1980
22 maja 2017, 19:24O to chodziło, żeby wszystko pasowało kolorystycznie do siebie, z resztą bardzo lubię takie żywe kolory, zwłaszcza jako strój sportowy, od razu jakoś tak energetycznie się robi...
aniapa78
22 maja 2017, 19:26Po wczorajszym biegu stwierdziłam że wolę biegać jesienią i zimą.
am1980
22 maja 2017, 21:27Kiedyś gdyby ktoś mi tak powiedział, to kazałabym mu się puknąć w głowę, ale teraz doskonale wiem o czym mówisz, choć jedyny powód dla którego lubię biegać latem, to to że można się fajnie opalić...
pani_slowik
22 maja 2017, 18:09OMG! ale się cieszę, że trafiłam na Twój wpis, zmotywował mnie jeszcze bardziej do szukania noclegu w Bieszczadach na tegoroczne wakacje! my chyba uderzamy w Polańczyk jeśli chodzi o nocleg, chcemy być blisko zapory :) a ten naleśnik? BOMBA! ile kosztuje taka porcja? :> i jesteś całkiem ładnie opalona jak na tę porę roku, chyba musiałaś dużo łapać słonka :) i piękne zdjęcia, lecz trochę pochmurnie.. ale jak to w Bieszczadach, dziko i naturalnie, uwielbiam!
am1980
22 maja 2017, 18:57W Polańczyku jest super plaża z piaskiem i leżakami także jak najbardziej polecam...naleśnik to faktycznie bomba, ale kaloryczna, ale nie wyobrażam sobie nie zjeść go, taka porcja jak na zdjęciu kosztuje 46 zł, jest to wersja mix. naleśnika, czyli i z jagodami i z truskawkami i z serem i orzechami i jabłkami i ze śmietaną, w wersji jednosmakowej czyli np. tylko z jagodami kosztuje 39 zł, ale wierz mi porcja jest ogromna, spora nawet jak na dwie osoby, ale nie wyobrażam sobie żeby go nie zjeść będąc w Bieszczadach, a opalenizna to niestety nie zasługa naszego słońca, w kwietniu byłam na Krecie i tam złapałam trochę koloru..
VITALIJKA1986
22 maja 2017, 18:08Ale nozki masz opalone:D super widoki zazdroszcze:D
am1980
22 maja 2017, 18:31Nóżki opalałam na Krecie, ale dzięki temu teraz wyglądają dużo lepiej i nie jest tak wstyd się pokazać w krótkich spodenkach... cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają...
NaDukanie
22 maja 2017, 18:01Naleśnik jest mega i ja kocham naleśniki, mój mąż też więc twn wielki cud zniknął by w parę minut. Super masz buty i bardzo zgrabne nogi :) Widać że słoneczko je ładnie złapało :) Piękne widoki...chciałabym chcieć biegać ale niestety to nie mój sport ;) podziwiam cie ze to lubisz :) ale o to chodzi żeby znaleźć aktywność jaka się lubi i działać :) Super
am1980
22 maja 2017, 18:45Ja też kocham naleśniki, podczas pobytu na Krecie na śniadanie codziennie jadałam naleśniki i o dziwo nie zaszkodziło to mojej wadze, w domu jakoś tak ciężko mi je zrobić, bo tak jak pisałam mój mąż nie jest zwolennikiem takiego jedzenia, więc dla samej siebie nie bardzo chce mi się robić 2 sztuki... co do biegania faktycznie zakochałam się od pierwszego razu, choć długo nie mogłam się przekonać, tak naprawdę to mój mąż mnie do tego zachęcał i tak naprawdę to on kupił mi te jak i każde inne buty do biegania, to on siedział 4 dni żeby znaleźć mi idealną trasę do biegania, z resztą potrafi wywieźć mnie 40 km po to żebym przebiegła się 12 km...a nogi wcale nie są takie zgrabne, fakt opalone, ale to opalenizna z Krety, a ujęcie z góry powoduję, że nogi faktycznie wyglądają na szczuplejsze niż są w rzeczywistości...ha ha ha...i tego będę się trzymać...
NaDukanie
22 maja 2017, 19:44Hmm pojęcie zgrabne kojarzy mnie akurat kojarzy się z tym że są proste i widać że biegają gdzie je ich właścicielka poniesie :) hehe. Mam fajny przepis na deieteycznego naleśnika. Robi się szybko i wychodzą takie dwa mniejsze albo taki jeden z patelni. To chyba nawet jest z diety Oxy jak pamiętam. Jedno jajko, dwie łyżki jogurtu naturalnego i jedna łyżka mąki. Powinna wyjść taka konstystencja śmietany kremowki. Na patelnie na małej ilości tłuszczu. Ja go pakuje owocami i polecam jogurtem naturalnym i sypie kakao. Mam nadzieję że przepis dobrze pamiętam bo mam go gdzieś w pamiętniku hehe ale dawno nie robiłam. Naprawdę pycha i szybko się robi. Ja to miksuje w moim mini blenderze ;) smacznego
am1980
22 maja 2017, 20:09Bardzo dziękuję za przepis, w najbliższą sobotę zrobię sobie na śniadanie, bo uwielbiam naleśniki, racuchy i takie tam, a właśnie nie umiem zrobić 2 szt, a szkoda mi reszty wyrzucać, a potem wiadomo, takie szkody idą w boki...bardzo dziękuję również za komplement co do nóg...ja nigdy tak na nie nie patrze, ale miło usłyszeć takie słowa od kogoś postronnego...miłego wieczorku...