Tak jak pisałam...niedzielę spędziłam w łóżku...dobrze, że chociaż gorączki nie miałam, bo chyba bym umarła...jak zaczynam chorować, to bardzo źle to znoszę. A więc niedzielę spędziłam bardzo przyjemnie razem z mężem w łóżku... męczy mnie suchy kaszel, zatkany nos i ogólne osłabienie, ale chyba będę żyć...
Dieta...
ok 8.30... 2 małe kromki z masłem i miodem + kawa z mlekiem 2%
11.00...jabłko...
... i przez resztę dnia piłam koktajl truskawkowo-bananowy na jogurcie greckim, zjadłam też trochę bakalii...moreli suszonych, fig, orzechów laskowych, słonecznika i migdałów... i o dziwo nie byłam głodna, ale właściwie nie miałam zupełnie apetytu na nic...w moim przypadku dziwne, choć tak naprawdę jak jestem chora to najczęściej jest tak, że mało co jem i nic mi nie smakuje i nie czuję głodu...oby tak częściej...z tym brakiem apetytu oczywiście, bo chorowania na ten rok mam już dość. Limit wyczerpałam chyba na 5 lat do przodu...Wkurzona na maksa tylko jestem, ze znowu przez kilka dni nie będę mogła biegać.........
Zjadam też ostatnio pyłek pszczeli, który stoi u mnie pewnie już kilka dobrych lat, a na który do tej pory nie miałam pomysłu, z resztą jak czegoś nie mam na oczach to nie mam nawyku zażywania regularnie, a tak codziennie rano dodaje do koktajlu, na szczęście nie traci ważności ani się nie psuje, ale podobno zażywany jesienią dobrze uodparnia organizm, natomiast na wiosnę spełnia raczej rolę wzmacniającą organizm i uzupełnia niedobory witamin i wszelkiego rodzaju mikroelementów...myślę, że to coś dla mnie, bo w tym roku czuję się wyjątkowo wypalona, zmęczona i wyczerpana (nie będę się rozpisywać o cudownych właściwościach tego cuda, bo to można znaleźć w necie)...dlatego tak odliczam dni urlopu...jeszcze 48...
Pyłek kwiatowy, to cudowne białko,
po nim wspaniałe robi mi się ciałko,
bo on zawiera te dla zdrowia cuda,
które naturze zgromadzić się uda.
Nocka23
28 lutego 2017, 08:30Wole naturalne metody niż te wszystkie suplementy. Biegania zawsze szkoda ale trzeba swoje odchorować niestety. Zdrówka :)
am1980
28 lutego 2017, 10:05Nawet nie zdajesz sobie, a może i zdajesz sobie sprawę jak mi szkoda biegania, zwłaszcza, że za oknem piękna pogoda, niestety kaszel męczy mnie niemiłosiernie...ale co sie odwlecze...pozdrawiam
monka78
28 lutego 2017, 07:44Wspomagaj się naturalnymi specyfikami, one są najlepsze jak mleko z miodem i odrobina masła albo syrop z cebuli.A pyłek kiedyś jadałam jako nastolatka aby oczyścić się od środka i wzmocnić org. oraz aby pryszcze nie wychodziły.Z rana polecam ciepłą wodę z cytryną na czczo.Zdrówka :)
am1980
28 lutego 2017, 08:05Ciepłą wodę z miodem i cytryną właśnie pijam od kilku dni, mleko z miodem i masłem też piłam, ale nienawidzę ciepłego mleka i pijąc zbierało mnie na wymioty...nigdy więcej...ale faktycznie trzeba będzie zawczasu pomyśleć o wzmocnieniu organizmu na przyszły sezon jesienno-zimowy...Byle do wiosny kochana...Pozdrawiam gorąco
Freeedom
27 lutego 2017, 18:14No tak. Ja też głupia i nie wylezalam chorobsko i się ciągnie. 3 tydzień pi raz 3 w tym roku. Pyłek pszczeli. Kupię i będę jesienia wcinac. Teraz regularnie pije rano wodę z miodem spadziowym. Podobno uodparnia. Efekty u mnie są na razie po byku. Ale trwam przy swoim ;-) efektywnej permanentnej ;-) kuracji życzę Ci :-)
am1980
27 lutego 2017, 19:29Ja też właśnie od wczoraj zaczęłam pic wodę z miodem...chyba trochę późno...na ale na głupotę nie ma lekarstwa podobno, od tego suchego kaszlu boli mnie już gardło, zachrypłam i mam całą obolałą klatkę piersiową...koszmar, spać nie mogę bo co już prawie zasypiam to zaczyna mnie drapać w krtani...niech to się już skończy...wczoraj chciałam nawet zmienić miejsce spania, bo stwierdziłam, że mój mąż przy mnie nie uśnie, ale mnie powstrzymał, jestem już tymi chorobami wyjątkowo zmęczona, ale widzę, że nie ja jedna tak się zaprawiłam...TY też zdrowiej szybciutko, bo wiosna z pasem i szkoda siedzieć w domu...
kirsikka_10kg
27 lutego 2017, 17:11Czas ucieka, wychowuje się teraz na zaś bo za chwilę będziesz smażyć się na słoneczku!!!! <3
kirsikka_10kg
27 lutego 2017, 17:11Miało być: wychoruj
am1980
27 lutego 2017, 17:54Nie wiem normalnie co ze mną jest nie tak w tym roku...suchy kaszel koszmarnie męczący, zachrypłam już od tego kasłania...ale tak muszę posiedzieć w domu kilka dni, podreperować zdrowie i walczyć dalej, bo masz rację...czas nieubłaganie ucieka...
lapaz80
27 lutego 2017, 14:37To się nie dziw że ciągle chorujesz. Powikłania po grypie mogą być fatalne w skutkach. Tak czy siak życzę zdrowia. U mnie w domu często syrop z cebuli był stosowany lub sok z czarnego bzu.
am1980
27 lutego 2017, 14:42Tak jak pisałam...ja z tych głupich i jestem tego świadoma, że jest to tylko i wyłącznie moja wina, ale wierz mi, że do tej pory naprawdę sporadycznie chorowałam...ostatni raz 5 lat temu i wtedy faktycznie byłam na L4...myślałam, ze jestem z tytanu i nic mnie nie ruszy...
lapaz80
27 lutego 2017, 14:29Zdròwka. Poszłaś do pracy czy L4?
am1980
27 lutego 2017, 14:31niestety ja jestem z tych głupich i w pracy jestem...
chanach77
27 lutego 2017, 14:19Naturalne wspomagacze mam wrażenie czasami lepiej działają niż leki, do tego pewnie jest pyszny, jeszcze nie próbowałam, ale może się skusze :). Urlop masz już prawie za rokiem ;)
chanach77
27 lutego 2017, 14:19rogiem*
am1980
27 lutego 2017, 14:35Prawdę powiedziawszy jest bez smaku jak dla mnie...jak dodawałam do ciepłej owsianki to rozpuszczał się i dość intensywnie było go czuć miodem, ale nie bardzo mi to odpowiadało, dlatego wolę wersję na zimno do koktajlu czy jogurtu...żebyś wiedziała jak ja na ten urlop czekam, co prawda to tylko tydzień i mam nadzieję, ze to nie jedyny mój urlop w tym roku, ale wyjątkowo jestem spragniona tego relaksu i słońca...
aniapa78
27 lutego 2017, 14:15Kuruj się i odpoczywaj! Idzie ciepło to nadrobisz bieganie.
am1980
27 lutego 2017, 14:39dziękuję kochana...no niestety kilka dni muszę jeszcze odpuścić, niestety się starzeje i trzeba zacząć w końcu dbać o zdrowie...dlatego muszę troszkę odpuścić, normalnie już bym leciała, bo piękne słońce za oknem...pozdrawiam