Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spadeczek.


jest jest jest! Laskawa szklana bestia W KONCU pokazala  spadek! 80,6 kg ... pozegnalam wiec 81 i to z zapasem. W koncu! Bo cierpliwosc cierpliwoscia.. ale ile mozna czekac na jakies wieksze tupniecie?  Takze od rana jest progres!

Zaraz silka, jeszcze tylko pranie sie zrobi, i pewnie po powrocie sie zdrzemne przed praca. Dobrze ze dzis juz czwartek..jakos nie moge doczekac sie do ndz i dnia wolnego. No ale poki co trzeba robic swoje ehhh..

Z braku czasu, bo V odmowil wstania i wyciagniecia prania 'a mamy wspolna pralnie w budynku' pisze dzis z silowni, bo za max 50min musze byc spowrotem w domu.. ehh. Dzis na silce zajecia na biezni wiec oblozenie 100%. Z braku laku wpierw powioslowalam, teraz pedaluje..biegac nie bede, bo w tej kolejnosci nie mam juz ochoty wstawac wiecej niz to absolutnie konieczne:) stopy, a konkretnie palce dalej mnie bola po wtorkowym biegu, wiec lepiej dac im odpoczac. Jednak pracy siedzacej nie mam i kulec nie chce.

Eeeh, kiedy wyplataaaa?;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.