Jest zimno. Jest zimno i boje sie ze znowu cos zlapie, a dopiero sie wykaraskalam z chorobska. Dzis wracajac z silki # uwaga uwaga # po 1h na biezni, zgubilam w sklepie czapke. Nie zeby to byla jakas moja ulubiona , ale jedyna jaka mialam grubsza.. wiec musialam jechac kupic cos na leb, bo jest po prostu zimno. W poludnie bylo -6.
Spalone ponad 700 kcal. To pierwszy tak dlugi dystans i tak czasochlonny od kiedy chodze na silke. Chcialam sprobowac i sie udalo. Bez postoju nawet na chwile. Duma!Nogi bola - na bank znowu bede miec pecherze.. tak sobie dzis rozmyslalam jak ta poprzednia appka klamala mi z dystansem. Bo w 1h przebieglam dzis prawie 9km. Wiec wolno nie bieglam... a biegajac w terenie NRC pokazywal 10km w 45min . No ale. Obecnie mysle nad takim wlasnie godzinnym biegiem raz w tyg. A pozostale 2 wyjscia to raczej interwalow troche i rower. Jak wyjdzie zobaczymy. Poki co powoli musze zaczac robic obiad # udawane schabowe z selera# bo zaczynam byc glodna.
Niech moc bedzie z Wami!