Kolejny wpis miał być o mojej diecie ale jakoś nie mogę się zebrać.
Kochane...nie dobrze się u mnie dzieje.
Nie mogę, nie potrafię trzymać się diety.
W ciągu dnia jest wzorowo.
Jednak po powrocie do domu...jest bardzo źle.
Jem i zupełnie nie mogę się opanować.
Mój Boże dociera do mnie, że jak się nie pozbieram to wrócę i to dość szybko
do wagi 117 kg albo i więcej.
Nie wiem co się ze mną dzieje.
Ta chwilowa przyjemność ze smaku jest tak silna...
Nie umiem nad sobą zapanować.
W ciągu dnia wymyślam różne sposoby na wypracowanie wewnętrznej siły wieczorem.
Jednak gdy przychodzę do domu nie potrafię się powstrzymać.
Następnego dnia jestem zła na siebie.
Dzień wzorowo a wieczorem kaplica.
Kochani ja nie głodzę się w ciągu dnia co mogłoby być powodem zajadania wieczorem.
W tamtym roku umiałam nad sobą w większości zapanować.
Miałam nadzieję, że będzie łatwiej...nie jest.
To ciągła praca nad sobą.
Jestem wierząca więc pozostała mi jeszcze modlitwa.
Dzisiaj ubierałam się do pracy i po minionym tygodniu czuję jak spodnie są ciaśniejsze.
Okropne uczucie!!!
A jeszcze wczoraj wieczorem miałam to gdzieś.
Może teraz gdy wyrzuciłam to z siebie poczuje się lepiej.
Dzisiaj siłownia a mnie nie chce się iść.
Oczywiście pójdę.
Nie mogę zrezygnować.
To byłby gwóźdź do mojej trumny.
I wiecie co...boję się tych spojrzeń i komentarzy, że przytyłam, o ile wolałabym choć stać w miejscu.
Co prawda to są jakieś 2-3 kg ale ja czuję się jak napompowana.
Dobra...nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Może to tylko jakieś przesilenie?
Sama już nie wiem....
Nie mogę się tak poddać i wrócić do tych przeklętych 117 kg!!!
asia1969
5 lutego 2014, 21:48Aniu,niewykluczone, że stres zbiera znów swoje żniwo.Z jakiegoś powodu Twój organizm bardzo potrzebuje pocieszenia.Wierzę, że uda Ci się pokonać kryzys.nie poddawaj się i zaufaj Bogu.
MllaGrubaskaa
3 lutego 2014, 21:45Kochana, najważniejsze że walczysz i nie poddajesz się. W końcu się uda wrócić na dobrą drogę!
mmMalgorzatka
3 lutego 2014, 12:25Jesteś silna.... zajmij sobie na maksa wieczory, to pomaga.....
aeroplane
3 lutego 2014, 12:18mam nadzieje, ze uda sie ogarnac, i nie zaliczysz dyszki na plusie jak ja :/
seronil
3 lutego 2014, 10:59Wywal z domu rzeczy które są dla Ciebie zagrożeniem!
konki1
3 lutego 2014, 10:53Nie przejmuj się, to na pewno tylko chwilowe osłabienie. Pewnie zimowe. Dasz radę. Taki już postęp zrobiłaś, że tylko pogratulować. Trzymam kciuki. Nie ma co "płakać", tylko powiedzieć sobie "nie dam się, to ja tu jestem najważniejsza, a nie mój głód". Pozdrowienia
Shiso
3 lutego 2014, 10:46Spokojnie, nie przejmuj sie tymi kilkoma kilogramami, najważniejsze, żeby się oblać zimna wodą i do roboty! :) będzie dobrze! gdzie chodzisz na siłownie? w grudniu wygrałam w radiu karnet do centrum formy, ale nie mam odwagi iść :x