Witajcie! Na szczęście moja waga też spada! Nie ma mnie tu ostatnio, nie mam czasu ale dietę trzymam nie nagannie...(no prawie) Z ćwiczeniami różnie ale staram się chociaż 20 minut podeptać na steperku, to takie minimum.
Ostatnia niedziela to był... dzień rozpusty... Po ponad miesiącu bez cukru, najadłam się słodyczy... czekolada, michałki, ciasto czekoladowe i chatka puchatka, eh! Jak mnie potem mdliło i niesamowity ból brzucha... Jedna rzecz jest na plus. Od słodyczy skutecznie mnie odrzuciło i może dopiero na Święta skuszę się na kawałek sernika albo piernika...
Od kilku dni na moim talerzu przeważają jajka w różnej formie i mięsko. Jakoś przejadłam się warzywami. Narazie postawiłam na białko...z kiszonkami (ogórki, kapusta i papryka konserwowa) Pasuje mi takie menu, do świeżych warzyw na pewno wrócę niebawem.
Nie mam już za bardzo o czym pisać... mam cichą nadzieję, że pod koniec tego tygodnia ujrzę na wadze 7...z przodu. Dzisiaj było 81,1...
Trzymajcie się moje Kochane!