Nie tak dawno odgrażałam się, że muszę nadać kierunek mojemu mózgowi i odchudzaniu, a nawet do dziś nie określiłam ile chcę schudnąć i do kiedy.
Mimo, że z trzech kursów o zmianie nawyków nic nie zastosowałam w praktyce, miałam głęboką wiarę, że coś się stanie, czy ktoś mi coś powie i mnie się będzie chciało odchudzać. I ta wiara trzymała mnie w rozkosznym nic nie robieniu, bo przecież ja się zabiorę za moje odchudzanie i schudnę, oczywiście szybko. Tym samym zdejmowałam z siebie odpowiedzialność za teraz.
Od kilku miesięcy konstrukcja tej wiary chwiała się w posadach, nawet myślałam, że runęła, ale jednak nie. Mimo kalkulacji - ile jeszcze pociągnę z moim stanem zdrowia, aż przestanę chodzić? Jak zaczynałam myśleć, że przecież ja zaraz schudnę - zadawałam sobie pytanie - co dziś zrobiłaś aby schudnąć lub ćwiczyć? I przeważnie odpowiedź brzmiała -nic. Jakiś czas tego pilnowałam, ale coraz rzadziej i rzadziej.
Jem jak zwykle, nie przekładając obaw na działanie i liczę, że przecież jem mniej niż normalnie, ale waga nie przejmowała się moim liczeniem podając swój wynik.
Jest źle.
Jak będzie gorzej to będzie za późno.
Pięć lat temu jak poszłam na emeryturę to oglądałam wszystkie programy z serii "Historie wielkiej wagi", chcąc się dowiedzieć co takiego się dzieje, że ci ludzie jednak chudną? Nie dowiedziałam się. Niektórzy umierają nie chudnąc.
Bo jak schudnąć to ja wiem, ale moja wiedza nie ma żadnego przełożenia na działanie.
Wrócę jeszcze do określenia ile konkretnie chcę schudnąć i kiedy?
Ważę 96 kg, pierwszym sukcesem byłoby 81 kg. To waga do jakiej schudłam ostatnio na ślub córki, 12 lat temu. Teraz to 15 kg, czas max. 4 miesiące. Czyli np. 4 maja 2024 roku ważę 81 kg. Tak bym chciała, ta teoria jest nawet możliwa, z dużej wagi się dużo spada. Teraz w to nie wierzę.
Kolano nagi prawej, jak ostatnio powiedziała mi pani fizjoterapeutka, kwalifikuje się do endoprotezy natychmiast. Ja jeszcze chodzę. I wiem, że aby zrobiono mi tę endoprotezę, to i tak będę musiała schudnąć. Każdy rozum, nawet mój, powiedziałby - musisz schudnąć - zabierz się za to natychmiast. A ja myśleniem o tym produkuję sobie emocje, które co - zajadam.
Wiem, że schudnąć mogę tylko ja sama; w tym sensie, że nie ma zamkniętych obozów dla grubasów. Ja bym na taki obóz poszła, mimo że jak flaga łopocze mi w głowie napis ze słów mamy: "nie odchudzaj się bo przytyjesz". I wcale nie muszę w to wierzyć, mam to wdrukowane bo przez całe moje życie tak było.
I, przynajmniej teoretycznie, mogłabym zamienić mój obecny styl życia i jedzenia na zdrowszy, taki który stałby się moim stylem życia do śmierci, ale nie zadaję sobie tyle trudu i uwagi aby określić jaki on miałby być.
No, nie ruszę się z tego miejsca gdzie jestem. W jakimś fragmencie mnie jest mi w nim dobrze. Wszystko stare, znajome, nic nie muszę, a nawet nie mogę. Ja mogę dużo wytrzymać.
No przecież jakbym słuchała takiego gadania jak moje, to miałabym ochotę porządnie potrzepać taką osobą, żeby się obudziła. Nic się samo nie zmieni, samo nie poukłada, na co czekasz? Na mamusię? W co jesteś uwikłana? Żyjesz iluzją, patrz realnie i działaj dorośle.
Żyj Halina czy śpij Halina.
Pisałam ten tekst wczoraj wieczorem bo nie mogłam usnąć, Jak skończyłam - poszłam spać.
Oponka.XXL
12 stycznia 2024, 23:05Halinko, nie będę miła choć Cię nie znam, a to dlatego że bardzo przypominasz mnie z przed kilku lat, chcesz się mimo wszystko wybielić i znaleźć jakiś złoty środek żeby nic nie robić.... ja też tak miałam Niestety sami jesteśmy kowalami własnego losu i jak nie weźniesz sie za siebie teraz i już to żadne miłe czy niemiłe wpisy Ci nie pomogą Trzeba działać i motywacja jest bardzo ważna ale trzeba coś robić i dać od siebie ja też kiedyś miałam ambitne cele ale na tym się kończyło i nigdy nie doszłam do celu potem stawiałam sobie mniej ambitne cele np. 0,5 kg tygodniowo i nawet nie wiesz jakie było moje zczęście jak osiągnęłam cel a czasami nawet więcej dlatego moja dewiza brzmi: małymi kroczkami byle do przodu i uwierz że to sie sprawdza pozdrawiam i powodzenia
61HaKa
13 stycznia 2024, 08:08Dziękuję Ci i przyznaję rację. I wykorzystam Twoje doświadczenie w moim życiu.
Julka19602
12 stycznia 2024, 19:45Życzę Ci powodzenia. Można osiągnąć nizsza wagę ale deficyt musi być. Ja jem o połowę mniej niż jadłam i waga spadła. Spróbuj więcej warzyw ale bez tłuszczu i jako jeden posiłek koktajl owocowo warzywny. Rano jak lubisz owsianka z żurawiną i suszona sliwką/ ułatwi wypróżnianie, a to wazne/. Pozdrawiam
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:23Dziękuję. Fajnie by było gdybym jadła o połowę mniej niż teraz. Chcę pozbierać wskazówki od dziewczyn z Vitalii i ułożyć swój plan.
araksol
12 stycznia 2024, 16:27spróbuj diety zupowej. Ja chodzę na mitingi AJ
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:18Do diety zupowej podchodziłam kilka razy i ogólnie mi się podoba, ale nie podoba mi się, że od razu muszę gotować dla męża drugą zupę i drugie danie. Na spotkania AJ chodziłam dużo wcześniej nim zmienili nazwę z AŻ na AJ. Wtedy była to grupa stacjonarna i miałam wrażenie, że każdy przychodzi ze swoim problemem i liczy na pomoc innych. Może pogadać o swoich problemach i pa. Grupa po paru miesiącach się zlikwidowała bo dziewczyna, która była jej założycielką poszła na odwyk od alkoholu, także nie doszłam do poziomu korzystania z rad sponsorów bo ich w tej grupie nie było.
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:18Komentarz został usunięty
eszaa
12 stycznia 2024, 14:32musze Ci powiedziec, ze zdrowe jedzonko tez tuczy, czego jestem przykładem. Od lat nie jem schabowych, mielonych i tego typu obiadów dla normalnych ludzi. Zadnego smieciowego żarcia, czy słodkich napoi. a mimo to tyję. Fakt, słodycze czasem rządzą, ale raz nie zawsze. Ciągle sie muszę pilnować i ciągle ograniczać. Tego się boisz?
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:30W mojej głowie nie chce się mieścić to, że od zdrowego jedzenia się tyje. Tak, boję się i też nie chcę; ciągle pilnować się i ograniczać. Czasem łapię się na tym, że zachowuję się w myśl zasady - jedz, pij i popuszczaj pasa jak za króla Sasa.
dorotamala02
12 stycznia 2024, 14:15Ten plan jest za ambitny ,w naszym wieku już się tak nie chudnie bo brak estrogenów i myślę że nawet niebezpieczny. Zawsze Ci kibicuję i myślę że że małe kroczki byłyby lepsze i życzę abyś wreszcie dogadała się z Sobą i każdego dnia coś zrobiła. Serdecznie pozdrawiam:)))
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:37Dogadywanie się ze sobą mi absolutnie nie wychodzi! Za to dobrze idzie mi nakazywanie sobie. Niestety bez odzewu. Jakoś nie mam serca dla siebie, ale chcę go mieć. Dziękuję Ci za wsparcie.
Alianna
12 stycznia 2024, 13:23Halinko, 15 kg w trzy miesiące to naprawdę ambitny plan, żeby nie powiedzieć średnio realny. A gdybyś rak zaczęła od jednego dnia, na zasadzie - wytrzymam w zdrowym jedzeniu tylko ten dzień, a na następny znowu tylko jeden dzień, a potem dwa dni i znowu dwa dni. Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. A przekonanie - nie odchudzaj się, bo przytyjesz, po prostu zmień na odchudzam się i schudnę.
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:41Podoba mi się zaproponowana przez Ciebie zmiana przekonania :) Czas na jeden dzień jest dla mnie dobry, nie przygniata ogromem do zrobienia. Dziękuję.
beaataa
12 stycznia 2024, 12:09Bardzo współczuję zniszczonego kolana ☹️, mam nadzieję, że znajdziesz jakis sposób na siebie. Niemożliwość poruszania się to coś strasznego.
61HaKa
12 stycznia 2024, 20:55Dopiero to do mnie dotarło teraz jak przeczytałam Twoje słowa "zniszczonego kolana". Tak jest naprawdę, a ja myślę, jakoś mi się uda, nie jest jeszcze tak źle. Przez ostatnie trzy dni mam możliwość bycia przy tym jak wygląda codzienne życie osoby niedołężnej, która sama nie może stać ani chodzić. Dopiero dziś, wiedząc przecież, że moje zachowanie do tego zmierza, zadałam sobie pytanie: po co mi to, czy ja naprawdę tego chcę? Może dotarło to do mnie, mam nadzieję.
Carmello
12 stycznia 2024, 11:23a czy jakbyś miała gotowy jadłospis (oczywiście tego co lubisz i bez awangardowych składników) to miałabyś w sobie motywację, żeby się go trzymać? czy taki pierwszy krok nie byłby akceptowalny? myślę, że jeśli chodzi o ruch to spacery byłyby świetne. Może warto zacząć zmiany od małych rzeczy i przyjemnych :) a jak wejdzie w nawyk to kolejne kroki będą prostsze
61HaKa
12 stycznia 2024, 21:03Super zdanie: może zacząć zmiany od rzeczy małych i przyjemnych. No zmiana mi się z niczym takim nie kojarzy. Już trzy razy umawiałam się z panią dietetyczką i zawsze co stawało na przeszkodzie. Kiedyś byłam przeciwniczką gotowych jadłospisów i bardzo krótko się do nich stosowałam lub wcale. Ostatnio myślę, że to mógłby być dla mnie punkt zaczepienia. Umówię się czwarty raz.
hanka10
12 stycznia 2024, 11:1815 kilo w trzy miesiące to jest bardzo ambitny plan !
hanka10
12 stycznia 2024, 11:21We wszystkich Twoich wpisach słychać samobiczowanie . A może byś napisała coś dobrego o sobie ? No bo jak sama schodzisz na mentalne dno to jeszcze trudniej się z niego wygrzebać. Powodzenia :)!
Alianna
12 stycznia 2024, 13:19Tak, samobiczowanie się nigdy do niczego dobrego nie doprowadziło.
61HaKa
12 stycznia 2024, 21:21Masz rację, bliższe jest mi traktowanie siebie bez litości niż ze współczuciem. Bo przecież powinnam ..... Jestem taka zła na siebie, że nie chudnę, nie ćwiczę, nie dbam o swoje zdrowie itp. itd. Ile można zachowywać się jak dziecko i czekać na dobrą wróżkę? No, jak widać na moim przykładzie można długo. Coś dobrego o sobie? Smutne jest to, że widzę siebie przez pryzmat złości i winy za nie robienie tego co powinnam j.w. i jednoczesne nie pozwalam sobie na małe rzeczy, które chciałabym robić dla przyjemności, bo uważam, że to bez sensu, czy może nie zasługuję. Coś dobrego o sobie - wrócę do tego.