Chodzi mi o czytanie książek. To irytujący problem dla mnie, bo niby chcę czytać, a nie mogę się za to zabrać i to od lat. W dzieciństwie i tak do końca liceum nie miałam z tym żadnych problemów, mama pracowała w bibliotece najpierw wiejskiej, a gdy przeprowadziliśmy się, to tylko w szkolnej. Razem z siostrą zaczytywałyśmy się książkami, a czytać za bardzo nie wolno było bo na wsi pełno roboty. Pamiętam ten moment gdy przychodziła paczka z książkami, a my ją otwierałyśmy pełne ciekawości - co też tam będzie? Później wyjechałam z domu i jakoś chyba poszłam w stronę domowego przekazu, że czytanie to strata czasu bo tyle jest do zrobienia. W czasach gdy córka miała kilka lat poszłam w stronę poradników typu "Jak ...." i trwałam w tym nurcie ze 20 lat - jak być dobrą mamą, jak mówić, jak schudnąć, jak czuć, jak rozwijać się.
Pamiętam, że kiedyś Campanulla napisała "i nie pytam się jak żyć" i wtedy pomyślałam - a ja zawsze się pytałam.
Później poradniki wszelkiego typu z mnóstwem rad, których nie realizowałam, tak mi się przejadły, że zupełnie zarzuciłam czytanie. Kilka lat temu postanowiłam sprawdzić czy ja jeszcze potrafię się zaczytywać i wypożyczałam po kolei całą serię książek Musierowiczowej. Okazało się, że potrafiłam, ale zawiesiłam się na młodości i pa. Próbowałam różnych książek, ale zarzucałam. Szczególnie stało się to dotkliwe po przejściu na emeryturę, a szczególnie jak nastał covid. Wtedy siedziałam w domu i bałam się, a jednocześnie poznałam świat facebooka i wróciłam do trendów określanych jako rozwój osobisty. Programy, livy i wynikające z tego zakupy lub wypożyczenia książek w celu aby pracować nad sobą, mniej lub bardziej zgodnie z wytycznymi. Te co kupiłam to mam, w części nawet nie otwarte, te z biblioteki czasem czytałam, czasem nie.
Wtedy dalej nie wiedziałam co chcę czytać i wymyśliłam sobie, że będę patrzeć co ludzie polecają na fb do czytania i wypożyczać żeby sprawdzić czy coś mi się podoba. Korzystałam też z podpowiedzi z pamiętników na Vitalii. Cały czas mam z tyłu głowy, że czytanie książek to strata czasu - i to jakby niezależnie od tego, że zdarzało mi się czytać po nocach aby dowiedzieć się co zdarzyło się dalej.
I teraz, korzystając z podpowiedzi Campanulli wypożyczyłam książkę Janusza Wiśniewskiego "Wszystkie moje kobiety", która wciąga mnie, tak jak książki w młodości. Lubię ją, chociaż czytam po kawałeczku bo nie mam czasu (!). Co prawda nie wiem co będzie jak ją skończę, ale i tak się cieszę, że czytanie mnie znów zabrało ze sobą.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Aldek57
19 grudnia 2021, 19:38Zawsze lubiłam czytać książki i teraz w wolnej chwili to robię...ale najwięcej czytam na urlopie.. uwielbiam plażę, słońce, książki i leżak....
61HaKa
19 grudnia 2021, 19:58Zabrzmiało tak pięknie, że aż zatęskniłam :)
Joanna19651965
16 grudnia 2021, 02:22Ja mam bezwarunkowy odruch czytania - nie zasnę bez przeczytania chociaż paru stron. Ponieważ ze względu na zawód czytam poważne/trudne/drastyczne publikacje, to dla równowagi do poduszki czytam lekkie rzeczy. Przede wszystkim są to obyczajówki/lekkie romansidła polski autorek, bo są w naszych realiach. Trafiłam też na kilka sensownych Brytyjek i Amerykanek. Czasami wpada fantastyka. Uwielbiam Tolkiena i niektóre fanfiki tolkienowskie, ale wprowadziłam szlaban, bo nie potrafię odłożyć książek i inne rzeczy cierpią na tym.
61HaKa
16 grudnia 2021, 16:57Ja też jak wczytam się w książkę i porwie mnie jej treść nie potrafię jej odłożyć, czytam do końca lub do momentu gdzie zwycięża rozsądek. Ja nie czytam dużo i w zasadzie nigdy nie czytam przed snem, chyba że siedzę przy biurku. W łóżku jakoś nie potrafię czytać, jest mi niewygodnie, a teraz od malowania pokoju (w wakacje) to nawet nie mogę bo nie mam lampki przy łóżku.
Joanna19651965
17 grudnia 2021, 00:18Zaczęłam czytać w łóżku w czasach szkolnych, kiedy starzy gonili mnie do spania (po jutro szkoła), a ja koniecznie chciałam jeszcze poczytać. Więc była latarka pod kołdrą i dalsza lektura.
61HaKa
17 grudnia 2021, 12:34Latarkę pod kołdrą i czytanie po nocy też przerabiałam :)
Francuzeczkaa
15 grudnia 2021, 19:45Lubię czytać i robię to z przyjemnością nie to co za czasów szkolnych, gdzie czytałam lektury a nigdy nic z nich nie wiedziałam.. Michalak i Krawczyk fajnie piszą, lubię wracać do ich książek 🙂
61HaKa
15 grudnia 2021, 20:27Dzięki, taka podpowiedź jest dla mnie inspiracją.
dorotamala02
15 grudnia 2021, 12:53Z czytelnictwem podobnie jest u mnie,kiedyś bardzo dużo a obecnie mniej. Gorzej widzę i oczy się szybko męczą i czasu brak i więcej odciągaczy, internet, filmy. Ale bardzo lubię zapomnieć się z książką, choć bardzo mi się zmienił gust na fantastykę, s-f i kryminał. A jak tam sprawa wagowa i dietowa?
61HaKa
15 grudnia 2021, 15:31Sprawa wagowa i dietowa ma się kiepsko. Myślałam, że ewidentne wykazanie sobie samej, związku między jedzeniem a nadciśnieniem ruszy moje zatwardziałe dla siebie serce, ale gdzie tam. Nie chcę się odchudzać i już. A problem stał się wręcz palący bo od nacisku ciała czyli mnie, na zwyrodniałe stawy i stwardniałe mięśnie zepsuła mi się stopa. Wcześniej zepsuły mi się kolana. A ja nic. Całkiem niedawno przestałam próbować zrozumieć dlaczego nic nie robię aby siebie ratować.
dorotamala02
15 grudnia 2021, 16:38Ale może nie odchudzaj się tylko dodaj więcej warzyw, więcej wody i zmniejsz porcje na małym talerzyku, to moja metoda i działa!
eszaa
15 grudnia 2021, 17:48widocznie jeszcze za mało Ci sie organizm buntuje, zebys podjeła odpowiednie kroki. U mnie bunt na pokładzie wymusił diametralne zmiany. obys nie musiała byc az w tak podbramkowej sytuacji, a opamietała sie wczesniej
61HaKa
15 grudnia 2021, 19:09Metody małego talerzyka próbowałam już kiedyś, nawet jak o tym pomyślę, to mam kłujące poczucie straty i nie. Co do organizmu to ciągnie ostatkiem sił, ale jeszcze chodzę. I wiem, że jak nie będę mogła chodzić to już będzie za późno na to, co mogę teraz zrobić tj. dieta i ćwiczenia. Nie wiem czy potrafię opamiętać się wcześniej, dzień za dniem mija mi bez woli działania w kierunku schudnięcia, nawet o tym nie myślę, co najwyżej wieczorem jak idę spać jestem zła, że nic nie zrobiłam. Zapisałam się na wizytę do dietetyczki, po świętach, ale czy to coś zmieni? Małej wiary jestem.
eszaa
15 grudnia 2021, 11:38tez sie kiedys zaczytywałam, teraz od x lat nie czytam ksiązek w ogóle, Moze nie tyle ,ze to strata czasu, tylko tyle jest ciekawych rzeczy w internecie, że brak czasu na książki.
Naturalna! (Redaktor)
15 grudnia 2021, 14:19Polecam więc książkę "Wyloguj swój mózg" 😉 jako odrutkę na te ciekawe treści internetowe.
eszaa
15 grudnia 2021, 15:13wiem, jestem uzależniona:)
61HaKa
15 grudnia 2021, 15:33Tak, z poczuciem braku czasu na książki się zgadzam.
61HaKa
15 grudnia 2021, 15:39Ja tak potrafię przepuścić czas przez palce, tzn. stracić go na nie wiadomo co, że hej! A książkę polecaną przez Naturalną sobie zamówiłam w bibliotece :)
eszaa
15 grudnia 2021, 17:45ja sciagnełam w pdf, choc nic nie zastąpi książki na kolanach
alhe11
15 grudnia 2021, 10:57Też mám za sobą czas poradników , potem kryminałów, potem romansów i ścięłam-fi . Tylko … czym jestem starsza, tým mniej czytam. Nawet dużo książek odnoszę na “ półeczki”, które u nás są najczęściej na różnych przystankach i dworcach. Wciąga mnie telewizja i internet.
61HaKa
15 grudnia 2021, 15:45Ja w wakacje przy sprzątaniu pokoju z okazji jego malowania zrobiłam względny porządek z książkami. Część zostawiłam, z części zrobiłam kiermasz dla koleżanek przy okazji imienin, a część oddałam do biblioteki. Nawet myślałam o takich "półeczkach", ale w okolicy niczego takiego nie mam. Później znalazłam jedną w takim nowym parku, to może na przyszłość się przyda.